65 | Alison Selliman

8.1K 1K 487
                                    

W nocy, ze środy na czwartek, napisał do niej Jason Hayes.

     Nie, żeby się nie spodziewała. Wiedziała, że kiedyś napisze i wiedziała, że będzie musiała z nim porozmawiać. Po prostu oczekiwała, że minie więcej czasu, może rok, dwa, albo cała wieczność. Tymczasem minął zaledwie miesiąc, jeden marny i beznadziejny miesiąc, i już. Oto jest.

     Odebrała wiadomość rano, gdy szykowała się do szkoły. Pierwszy raz od wypadku nie związała włosów i patrząc na siebie w lustrze, przez chwilę nie mogła siebie rozpoznać. Patrzyła i patrzyła, zbliżyła się do lustra i spojrzała w swoje oczy. Stała tak jakiś czas, szukając w nich czegoś, ale były po prostu oczami, niczym więcej, szklanymi kulami bez dna i gdy mama zawołała ją z dołu, odskoczyła od umywalki. Wzięła torbę, a schodząc po schodach, odblokowała telefon.

     Jason Hayes: spotkajmy się

     ,,Spotkajmy się." Od razu stanął jej przed oczami moment, w którym go poznała. Czuła się wtedy tak nieswojo w jego towarzystwie, a Josh był taki dziwny, niby identyczny jak zawsze, ale jednak inny. Potem, gdy za każdym razem widziała ich razem na korytarzu, coś ściskało ją za serce. Widziała jak Josh patrzył na Jasona – jakby go podziwiał i był nim zainteresowany, chciał schować się w jego kieszeni i przejść z nim pustynię tylko, aby on go nie zauważył – i najbardziej bolało ją to, że na nią nigdy tak nie spojrzał. Właściwie nigdy o niego nie pytała – Josh ostatnio był bardziej nerwowy niż zwykle, nie odpisywał jej całe godziny lub nie odbierał telefonu, a gdy oddzwaniał, odpowiadał półsłówkami. Nie było miejsca na pytanie o kogoś takiego, jak Jason.

     Ta wiadomość od Jasona przywiała wszystko, co było złe i wszystko, o czym Alison chciała zapomnieć. Dlatego odpisała:

     Alison Selliman: nie chcę się z tobą widzieć

     Widziała, jak wyświetlił, zupełnie jakby czekał aż odpisze. Nic nie napisał i myślała, że to koniec, że się poddał, że aż tak mu nie zależało i znienawidziła go jeszcze mocniej. Właściwie nie widywała go w szkole. Carter czasami mijał ją na korytarzach, z Mattem u boku, kiwał do niej i odchodził. Nie mieli sobie nic do powiedzenia. Pusty pokój Josha coś między nimi zamknął i zmiażdżył, pojawiła się ta świadomość niewypowiedzianego i poczucie winy. Nic nie zauważyli. Jakimi byli dla niego przyjaciółmi?

     Czy w ogóle byli jego przyjaciółmi?

     Dzień w szkole minął jej na chodzeniu z sali do sali, mijaniu martwiącej się Chloe, znienawidzonej Melanie, Cartera, Matta, Simona. I jego. Chase'a Braforda. Nie mogła na niego patrzeć, naprawdę nie mogła. Nie chodziło o to, że wyglądał strasznie (mimo że wyglądał), ale właśnie o to, że on, ze wszystkich ludzi na świecie, był ostatnią osobą, która widziała Josha i to właśnie on, ze wszystkich ludzi na świecie, najbardziej na to nie zasłużył. Gdy wchodziła na angielski, nawiązała z nim kontakt wzrokowy. Patrzył na nią dłużej niż powinien i o wiele mocniej niż zazwyczaj, jakby jego wzrok przykleił się do jej sylwetki. I gdy wychodziła ze szkoły po piętnastej uważała, że ten dzień nie może być już gorszy.

     Jednak mógł.

     Jason Hayes podszedł do niej na Dołach, jakby byli dobrymi znajomymi i mogli po prostu zapalić ze sobą papierosa.

     Na jego widok zaczęły trząść jej się ręce. Przełknęła ślinę i wzięła głęboki oddech, zanim się odezwała.

     - Napisałam, że nie chcę się z tobą widzieć.

     - Ja chcę się z tobą widzieć.

     - Gówno mnie to obchodzi – powiedziała i wstała, rzucając papierosa na ziemię. Wzięła może z niego trzy buchy i był prawie cały. Zdeptała go ze złością. – Odpieprz się ode mnie.

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz