37 | Alison Selliman

8.9K 1.1K 231
                                    

Był wieczór, gdy Alison przyszła na Doły. Spotkała tam Melanie i Josha, którzy siedzieli ściśnięci na jednej z ławek i ze sobą rozmawiali. Na jej widok zamilkli i gwałtownie się od siebie odsunęli, jakby ona nie mogła widzieć ich razem, ale Alison czuła się tak zdruzgotana rozmową z Chloe, że nawet nie zwróciła na to uwagi. Była w stanie patrzeć tylko na Josha, chciała krzyknąć, aby on spojrzał na nią i patrzył tylko na nią już zawsze. Podeszła bliżej i słyszała, jak Melanie wypowiedziała jej imię, ale Alison to nie obchodziło.

     Chodziło tylko o Josha. Jak zwykle.

     Miał na sobie ciemne spodnie i bluzę z Champion. Siniaki na twarzy były takie ciemne w świetle latarni, że stojąc tak blisko niego, miała wrażenie, że to zupełnie inna osoba. I gdy poczuła jego ciepłe palce na swoim policzku, dopiero wtedy zorientowała się, że płakała.

     - Alison?

     Spojrzała mu w oczy i poczuła się żałośnie. Poświęciła dla niego swoją jedyną prawdziwą przyjaźń, a on nawet jej nie chciał.

     - O, Boże - powiedziała i oparła się o niego, bo nie była w stanie ustać na nogach. Objął ją i do siebie przyciągnął, a ona mu na to pozwoliła, bo tylko tego tak naprawdę potrzebowała.

     - Co się dzieje? Hej, hej, nie płacz.

     Jego głos był miękki i śliski jak jedwab. Skupiła się na nim, gdy poprowadził ją w stronę miejsca najbardziej oddalonego od ludzi i usadził na ławce. Pozwolił (ponownie), aby się do niego przytuliła i tak po prostu płakała. Pachniał papierosami (jak zawsze) i swoimi perfumami. Nigdy przedtem przed nim nie płakała - bała się, że ją zostawi, stwierdzi, że nie jest tak silna jak sądził i po prostu nie jest dłużej warta jego uwagi. Ale wtedy? Jak mogła wtedy nie płakać, nawet przy nim, skoro straciła swoją najlepszą przyjaciółkę?

     Oczywiście, że ją straciła. Alison widziała to w oczach Chloe i w jej słowach, w jej postawie. Słyszała w jej głosie. Chloe nie była osobą, która zostawiała i nie była także osobą, którą się zostawiało. Z Chloe się nie kłóciło, z Chloe na poważnie się nie śmiano, Chloe nie obgadywano i Chloe się nie zdradzało. A Alison to zrobiła. Wiedziała, jak ważny był dla niej Josh, wiedziała dlaczego i w jaki sposób, wiedziała, że nie chodziło o Josha. I była zazdrosna - o to, że rozmawiały o Chloe i Joshu Grinsonie, ale nie mogły rozmawiać o Alison i Joshu, tym realnym Joshu, nie o wyobrażeniu Chloe, ale o człowieku z krwi i kości, którego policzki Alison czuła pod palcami, gdy pozwalał jej się pocałować, którego śmiech czuła na swoim ramieniu, gdy pozwalał jej się przytulać, którego dłoń ściskała jej dłoń. Tyle to trwało. Całe wieki.

     Alison próbowała się pocieszyć. Przecież od tak dawna myślała o tym, że razem z Chloe do siebie nie pasują. Że to koniec. Czasami Alison nie była w stanie z nią rozmawiać, bo tak ją denerwowała. Ale teraz, gdy Chloe dowiedziała się o Joshu, Alison żałowała. Żałowała ich przyjaźni i tego, że to ona ją zniszczyła, swoim kłamstwem, obłudą i egoizmem. Tym razem to było ostateczne. I Alison Selliman zrozumiała, że nie wytrzyma dnia bez Chloe Fields, nawet jeśli ceną za ich przyjaźń miałoby być słuchanie z jej ust o Joshu Grinsonie przez następną dekadę.

     Spojrzała na Josha spod mokrych, zlepionych rzęs. On także na nią spojrzał. Kciukami zmazywał tusz spod jej oczu i Alison pomyślała, że go kocha. I nagle zrozumiała także, że ludzie, których kochamy, nie zawsze są ludźmi, których wybralibyśmy do kochania jeśli tylko mielibyśmy taką możliwość.

     Mogła zakochać się w każdym. Dlaczego więc zakochała się w nim?

     - Josh - powiedziała spokojnie. - Josh.

wszyscy byliśmy za młodzi ✓ (w księgarniach!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz