Rozdział 9

11.4K 283 53
                                    

Z perspektywy Alana

Wieczór mija w bardzo dobrej atmosferze. Integrujemy się na całego. Jesteśmy trochę wstawieni. No oprócz Davida i dziewczyn. Chris jest najbardziej narąbany. Nie wiem jak on jutro wstanie. Ja nie wypiłem dużo. Nie wiem... może ze względu na Ane. Nie chcę się jeszcze bardziej ośmieszyć przed nią i stracić znowu w jej oczach, chociaż... więcej się chyba nie da. Ale jest jeszcze jedna sprawa. Chce ją przeprosić dzisiaj. Nie chce czekać. Wypiłem 3 piwa. I tyle. Teraz tańczę z Rosie. Ogółem przy naszym stoliku siedzi tylko Chris, a my się bawimy. On nie ma siły.

Usiedliśmy wszyscy przy stoliku i Ana wstała.

-Komu co wziąć, bo idę do baru?- zapytała. Jej głos... cudo. Chłopaki zaczęli wymieniać. Jak już chciała odejść, ruszyłem za nią.

-Pomogę ci-powiedziałem jak byłem przy niej. Jak ona ślicznie pachnie. To chyba wanilia.

-Poradzę sobie.

-Łatwiej będzie jak pomogę-dziewczyna westchnęła i się poddała. Złożyła zamówienie i oparła się o bufet. Postanowiłem to teraz zrobić.

- Wiesz Ana...-chciałem, żeby spojrzała na mnie i to zrobiła-bo ja chciałem Cie przeprosić... Pamiętasz mnie z klubu?- zapytałem niepewnie, a moje serce mało co nie wyskoczyło.

-Pamiętam.

- No to chciałem cię przeprosić. Strasznie mi głupio... Nie chciałem, żeby tak wyszło...-powiedziałem, a ona mi przerwała.

-Nie bo to wcale nie było tak, że chciałeś mnie zaliczyć. Jak widać nie udało się, ale przynajmniej nie zaprzeczaj, że taki był twój cel-oznajmiła.

-Był taki, nie powiem. Ale proszę wybacz mi. Zachowałem się jak idiota, którym jestem zresztą.

-No tak trochę. Dobra wybaczam... ale nie przychodzi mi to łatwo. Następnego razu nie będzie, ale pamiętaj to, że wybaczyłam nie znaczy, że zapomniałam i Ci ufam, bo tak nie jest-powiedziała i zrobiło mi się smutno, ale rozumiem ją.

-Rozumiem...-przynieśli nasze zamównie, a ja wziąłem tacę i ruszyłem do stolika. Położyłem i obróciłem sie do dziewczyny, stanąłem przed nią twarzą w twarz.- Zatańczymy?-zapytałem i widziałem, że nie chce się zgodzić i się obawia. No tak co wyszło z naszego ostatniego tańca.-Obiecuję nie zrobię nic niestosownego- jej ciało sie trochę rozluźniło i mi przytaknęła. Chwyciłem ją za rekę i pociągłem w stronę parkietu. Leciała akurat wolna. Obróciłem się do niej twarzą i pokonałem odległość między nami. Moje dłonie umieściłem na jej biodrach, ale bardzo niepewnie. Bałem się jej reakcji. Ona jednak nie zareagowała w ogóle, tylko swoje ręcę położyła na moich barkach. Rozluźniłem się i zacząłem poruszać się w rytm muzyki. Przetańczyliśmy razem kilka piosenek i w wyśmienitych humorach wróciliśmy do stolika, przy którym wszyscy siedzieli. Moje miejsce zajęła Rosie, bo rozmawiała o czymś z Mattem, a jedyne wolne było obok... Lucasa. Usiadłem obok niego i zacząłem rozmowe. Kątem oka spoglądałem na Ane. Chyba to zauważył, bo przyciągnął mnie bliżej i powiedział

-Widzę jak na nią patrzysz. Tobie ją mogę oddać. Wydajesz się porządny, ale pamiętaj. Jedna jej łza wylana przez Ciebie, a ty znikasz i nie mówię tu tylko o jej życiu, ale również o twoim-powiedział poważnie. Wiem, że nie żartował. Widać z daleka, że bardzo kocha siostre i się o nią martwi.

-Nie skrzywdzę jej. Jak na razie nawet nie jesteśmy przyjaciółmi.

-Do jej serca nie łatwo znaleźć klucz, ale jak już znajdziesz to poznasz ją prawdziwą-powiedział i odsunął się ode mnie. Analizowałem tą krótką wymiane zdań, a zwłaszcza to "Do jej serca nie łatwo znaleźć klucz..." Muszę znaleźć ten klucz i sprawić, żeby mnie pokochała, ale czy ja ją kocham, czy ja w ogóle do niej coś czuję?

Z perspektywy Any

Cały wieczór spędziłam miło. Alan mnie przeprosił, a tym samym bardzo zaimponował. Nie wiedziałam, że stać go będzię na taki gest. Potem tańczyliśmy... on był inny niż ostatnio. Taki delikatny i niepewny. Jakby bał się, że zrobi coś nie tak. Teraz jest grubo po 23. Musimy się zacząć zbierać w końcu jutro szkoła. Na szczęście wszyscy mają na 11, więc jakoś damy radę. Wyszliśmy z baru, a po chłopaków podjechał jakiś facet. Koło 35 lat. Pewnie ich tata. Pożegnalismy się. Chłopaki standartowo piątką, ja z Mattem przytuleniem, a z Alanem... też przytuleniem, ale szepnął mi na ucho:

-Miłej nocy mała. Śpij dobrze- i delikatnie musnął mój policzek. Chyba bał się czegoś wiecęj.Bliźniacy poszli do samochodu taty, a my do Davida. Standardowo muzyka, śmiechy i prędkość. Nie wiedziałam, że doprowadzi ona do ...

***

Coś zaczyna się dziać...

Miłego wieczoru, czytania i następnego tygodnia :*

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz