Rozdział 50

6K 159 6
                                    

***
Miłego czytania!
***
Z perspektywy Any
Otworzyłam szeroko oczy i w sekundzie zerwałam się z łóżka. Po upływie minuty byłam już w łazience zwracając zawartość mojego żołądka, której nie było dużo. Ostatnio często zdarzają się mi mdłości. Czuję dłonie na moich włosach. Wiem, że to Alan. Nie jestem zadowolona z tego faktu. Nie chce, żeby widział mnie w takim stanie. Kiedy czułam że już mi przechodzi odgarnęłam włosy które Alan puścił i usiadłam opierając się o kafelki w łazience domu mojego chłopaka. Oparłam twarz na rękach, a po chwili poczułam owijające wokół ramiona. Od razu wtuliłam się w ciepły tors mojego chłopaka.
- Musisz iść z tym do lekarza. Od kilku dni ci nie przechodzi skarbie. To nie jest normalne...
- Żadnego lekarza!-od razu się oburzyłam się. Poczułam karcące spojrzenie Alana na sobie.
- Eh dobra! Jak nie przejdzie mi przez kolejne trzy dni to pójdę. Pasuje?
- Nie! Powinnaś iść dzisiaj- odpowiedział niezadowolony.
- Ale nie pójdę!- mówię i odrywam się od niego. Myje zęby i wracam do pokoju mojego chłopaka, żeby się ubrać. Mam dzisiaj spotkać się z Chrisem, który chce ze mną o czymś porozmawiać.
Zakładam właśnie na siebie bluzkę kiedy Alan wchodzi do pokoju i spogląda na mnie.
- Czemu Ty musisz być tak uparta?- pyta, a ja tylko wzruszam ramionami i zaczynam się malować. Po chwili czuję usta na mojej szyi. Odchylam delikatnie głowę.
- Musisz przeszkadzać?- pytam między jękami.
- Muszę, bo już chcesz gdzieś iść... - mówi między pocałunkami.
-Jestem umówiona- mówię i odpycham go delikatnie od siebie przez co upada na łóżko.
- Z kim?- pyta niezadowolony.
- Chrisem głupku- śmieje się malując lewe oko.
- Co on od Ciebie chce?
-Skąd mam wiedzieć? Chciał się spotkać to idę- mówię wstając i zabierając torebkę. Całuje mojego chłopaka delikatnie w usta i kieruję się do wyjścia.
Kiedy weszłam do kawiarni od razu zauważyłam Chrisa siedzącego przy stoliku. Usmiechnęłam się i podeszłam do niego. Przywitaliśmy się, standardowo dostałam buziaka w policzek. Usiedliśmy, a mnie już zaczął męczyć zapach kawy, która do niedawna była moją codziennością. Zamówiłam sobie zieloną herbatę, a Chris kawę.
- Więc? Co się stało, że chciałeś się spotkać?-chłopak speszył się trochę.
- Czy coś musiało się stać?- spojrzałam na niego spod byka.
- Jak ma na imię?- zapytałam od razu, a on potarł swój kark dłońmi.
- Eliza-powiedział i uśmiechnął się.
- Opowiadaj- odwzajeminiłam uśmiech i zaczęłam pić swój napój.
 Po kolejnej godzinie pożegnałam się z Chrisem. Wyszłam z kawiarni i chciałam pójść do parku się przejść, kiedy zadzwonił mój telefon. Odebrałam bez sprawdzania kto to.
- Ana musimy się spotkać!- powiedziała Rosie która była czymś wstrząśnięta, a zarazem smutna.
- Ale że teraz?- jeknęłam niezadowolona.
- Tak. Teraz!
- Będę za 10 minut-powiedziałam i rozłączyłam się. Jej ton nie wskazywał na nic dobrego...
 Wchodząc do domu mojej przyjaciółki od razu zostałam miło przywitana przez jej mamę. Weszłam do góry kierując się do pokoju Rosie. Kiedy zauważyłam ją na łóżku nie wiedziałam co myśleć.
- Co się stało?- zapytałam podchodząc do niej od razu.
-Bo ja z Davidem... - wszyscy do mnie z problemami miłosnymi? Jestem chyba ostatnią osobą, która się powinna wypowiadać na ten temat..
- Co David?
- On ma takie doświadczenie w łóżku a ja nic!- prychnęłam.
- I tylko o to chodzi?- przytaknęła widocznie zdziwiona moją reakcją.
- Gadaliście o tym?- znowu tylko przytaknęła.
-Miałam to samo z Alanem- uśmiechnęłam się na samo wspomnienie naszego pierwszego razu, a potem zaczęłam uspokajać Rosie, że dla Davida to na pewno nie ma znaczenia.
Po 30 minutach już leżałyśmy zadowolone oglądając film. Jadłyśmy popcorn, połączony z żelkami i colą. Znowu... w sekundzie zrobiło mi sie nie dobrze i wylądowałam w łazience Rosie.  Po kilkunastu minutach ogarnęłam się i wyszłam z łazienki wycieńczona. Rosie spojrzała na mnie badawczo.
- Robiłaś test?- spytała, a ja nie zrozumiałam.
- Jaki test?- zapytałam i napiłam się wody 
- Ciążowy idiotko- powiedziała, a ja prawie wyplułabym wodę, którą miałam w buzi.
- Na pewno nie jestem w ciąży- powiedziałam wiedząc o bezpłodności Alana.
- Nigdy nic nie wiadomo- powiedziała, kiedy chciałam już zaprzeczać Rosie zakładała kurtkę.
- A Ty gdzie?-zapytałam.
- Do apteki. Czekaj tu na mnie- powiedziała i wyszła, a ja opadłam zmęczona na łóżko.
 Po 30 minutach Rosie wparowała do pokoju i rzuciła mi torebkę z której wypadły trzy testy ciążowe.
- Więcej nie było?- prychnęłam. Miałam pewność że nie jestem w ciąży.
- Zrób te testy bo Ci zaraz łeb urwe!- warknęła zirytowana. Wzięłam testy dla świętego spokoju i weszłam do łazienki. Wykonałam je zgodnie z ulotką i usiadłam na podłodze rozmyślając. 
6 tygodni temu. Pamiętny maraton seksu. Standardowo bez zabezpieczenia. Uśmiechnęłam  się na to wspomnienie. Rzeczywiście po tym dniu mi umiałam dobrze chodzić przez dwa kolejne. Okres miałam... dwa miesiące temu?  Zaczęłam wątpić we wszystko, dlatego podniosłam się z podłogi i zerknęłam na trzy testy leżące na umywalce...
***

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz