Rozdział 13

10.2K 234 45
                                    

Z perspektywy Alana

Ona...Ona otworzyła oczy. Widzę jej piękne duże oczy i hipnotyzujące tęczówki. Chciałem zawołać lekarza, ale ona się odezwała.

-Słyszałam, wszystko słyszałam-a mnie zamurowało. Ona już wie... Zna moje uczucia względem jej osoby. Boję się co ona na to powie...

-Umm...-zająkałem się i trochę zawstydziłem.

-To była prawda?-zapytała.

- Tak-powiedziałem niepewnie.-Z mojego serca. Nigdy nie powiedziałem nic bardziej szczerego dziewczynie...-podrapałem się po karku. To była prawda. Nigdy nikt nie usłyszał z moich ust takich słów w 100% szczerze i prosto z serca. Liczę, że da mi szansę. Chociaż wiem, że to nie będzie łatwe. Odwróciła głowę i wzięła wdech. Spojrzała na mnie.

-Alan wyjdź...teraz-powiedziała, a mnie zamurowało. Po cichu miałem nadzieję, że mi zaufa i da tą szansę. Rozumiem ją. Nie jestem jej wart.

-Ana... przepraszam.

-Wyjdź-odpowiedziała stanowczo, a ja postanowiłem jej nie denerwować i opuściłem pomieszczenie. Zawołałem lekarza, a sam usiadłem na krześle. Podparłem głowę na rękach i po prostu... się rozpłakałem. Po godzinie upewniłem się, że z Aną wszystko okej. Zawiadomiłem Lucasa, że się wybudziła i pojechałem do domu.Nic tu po mnie. Wszedłem do domu i skierowałem się do swojego pokoju. A w nim zastałem mojego brata, gdy mnie zobaczył uniósł brew do góry.

-Co się z tobą dzieje? Lucas dzwonił, że wyszedłeś ze szpitala, a nawet słowa z nim nie zamieniłeś. Ana się obudziła. Nie chcesz przy niej być teraz?- on mówił, a ja usiadłem na łóżku i znowu się rozpłakałem. Kolejny już raz dzisiaj.

-Odpieprz się...-powiedziałem, a ten podszedł do mnie i walnął mi z liścia w twarz.

-Czy ciebie pojebało? Ja się od ciebie nie odpieprze. Do cholery jasnej jestem twoim bratem!-krzyknął.- Opowiadaj co się dzieje-wiem, że nie odpuści. Jest taki jak ja. Wypuściłem głośno powietrze i pociągnąłem za końcówki moich włosów.

-Ana się obudziła po tym jak powiedziałem jej co do niej czuję-powiedziałem cicho.- Ona to słyszała, a potem... a potem kazała mi wyjść z sali-mówiłem, a mój brat słuchał w skupieniu.-Tyle. Koniec historii-śmiałem się i płakałem jednocześnie.

-Ta dziewczyna... zawojowała tobą i twoim światem- powiedział-to nie do pojęcia.

-No co ty nie powiesz kurwa? Ja nie chcę bez niej żyć, a ona nie chce mnie...

- Dasz radę, ale zacznij powoli. Zbliż się do niej, a nie od razu wyskakujesz, że ją kochasz. Jak sam mówiłeś. Ona nie jest łatwa. Do niej musisz zbliżać się małymi kroczkami. Szczebel po szczeblu...

- Nie wiem. Nie wiem czy jest sens? Czy będzie to miało jakieś przełożenie w przyszłości? Ja nic nie wiem...-mój brat westchnął.- Wiem jedno. Ona jest warta wszystkiego... Będe próbował. Nie poddam się...

Z perspektywy Any

Wyrzuciłam go z sali... Nie wiem czemu. To dla mnie za dużo. Ja go ledwo znam. Nie wiem nic. Przyszedł lekarz. Zbadał mnie. Dowiedziałam się, że spałam 3 dni. No tak i wszystkich słyszałam. Powiedział, że jest już dobrze i przenieśli mnie na normalną salę. Za kilka dni wyjdę do domu, ale muszę na razie zostać na obserwacji. Ma do mnie przyjść policja. Dużo pamiętam z wypadku... Było ciemno, wracaliśmy ze spotkania z chłopakami. Muzyka, rozmowy i prędkość... Nagle światło z naprzeciwka. Później tylko ból i krzyki...

Leżę w sali i przeglądam telefon. Nudzi mi się. Zaraz ma przyjść mój brat z ciuchami dla mnie, bo chcę się wykąpać i przebrać w swoje ubrania. O wilku mowa... jest i Lucas.

-Hej siora...Jak się czujesz?-podszedł i pocałował mój policzek.

-Dobrze. Masz te ciuchy?-zapytałam błagalnie, a on się zaśmiał.

-Mam-podał mi torbę, a ja usiadłam na łóżku.-Może się lepiej nie ruszaj, co?-zapytał, a ja się zaśmiałam.

-Tak, a umyć to ty mnie umyjesz.

-Jak ci się ma coś stać to mogę to zrobić-powiedział zmartwiony.

-Brat, spokojnie. Żyję. Nic mi nie będzie. Mogę się umyć sama-powiedziałam i wstałam. Zabolało w brzuchu i gwałtownie usiadłam, a Lucas zaraz był przy mnie.

-Młoda, co się dzieję?

-Jest ok, ale mogłbyś mi pomóc dojść do łazienki?-zapytałam.Miałam na myśli, żeby szedł obok mnie, a on wziął mnie na ręcę.-Ej no nie miałam tego na myśli.

-Wiem-poszedł do łazienki, która była w sali i wsadził mnie pod prysznic.- Jesteś za lekka. Masz jeść więcej. Ja tego dopilnuję- jak zwykle.- A teraz myj się, jak już skończysz to zawołaj i zaniosę cię do łóżka- taki brat to skarb. Na prawde. Inaczej go nie opiszę. To prawdziwy skarb.Umyłam się i ubrałam. Od razu lepiej się czuję. Miałam wołać brata, ale przecież sobie poradzę. Kiedy już chwytałam klamkę drzwi się otwarły.

-Ana cholera mówiłem coś- brat znowu wziął mnie na ręcę i położył w łóżku.

-Jejciu no...-fochłam na niego-przecież przeżyję.

-Nie mądruj się-powiedzia- a teraz leż i się nie ruszaj. Wszyscy chcieli cię odwiedzić. Chris, David, ale im nie pozwoliłem. Musisz odpocząć.

- Jutro mają przyjść i się nie kłoć- wiem, że będzie się opierał ale tak ma być- Rosie też poproś, żeby wpadła.

-A o niej to mi nic nie mów. Ona mnie bombarduje telefonami- zaśmialiśmy się oboje. No tak. Cała Rosie.- Siora moge cię o coś spytać?

-Pewnie.

- Co czujesz do Alana?- powiedział, a mnie zatkało.

-Ja nic. Jak byłam w śpiączce powiedział mi, że on coś do mnie czuję... wyrzuciłam go z sali. Ja nie wiem. Nie jest nawet moim przyjacielem. My się ledwo znamy. Nie wiem jak sie mam zachowywać w stosunku do niego-powiedziałam troche podłamana.

- On na prawde coś do ciebie czuje poważnego. Cały czas jak byłaś w śpiączce siedział tutaj. Nie był na chwile w domu. Tylko czuwał-zrobiło mi się głupio, że go tak potraktowałam.

-On nie jest dla mnie nikim wiecej niż znajomym i raczej tak pozostanie-powiedziałam.

***

Jutro piątekkkkkkk

Chyba każdy się cieszy XD
Buziaki :**

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz