Z perspektywy Alana
Ona...Ona otworzyła oczy. Widzę jej piękne duże oczy i hipnotyzujące tęczówki. Chciałem zawołać lekarza, ale ona się odezwała.
-Słyszałam, wszystko słyszałam-a mnie zamurowało. Ona już wie... Zna moje uczucia względem jej osoby. Boję się co ona na to powie...
-Umm...-zająkałem się i trochę zawstydziłem.
-To była prawda?-zapytała.
- Tak-powiedziałem niepewnie.-Z mojego serca. Nigdy nie powiedziałem nic bardziej szczerego dziewczynie...-podrapałem się po karku. To była prawda. Nigdy nikt nie usłyszał z moich ust takich słów w 100% szczerze i prosto z serca. Liczę, że da mi szansę. Chociaż wiem, że to nie będzie łatwe. Odwróciła głowę i wzięła wdech. Spojrzała na mnie.
-Alan wyjdź...teraz-powiedziała, a mnie zamurowało. Po cichu miałem nadzieję, że mi zaufa i da tą szansę. Rozumiem ją. Nie jestem jej wart.
-Ana... przepraszam.
-Wyjdź-odpowiedziała stanowczo, a ja postanowiłem jej nie denerwować i opuściłem pomieszczenie. Zawołałem lekarza, a sam usiadłem na krześle. Podparłem głowę na rękach i po prostu... się rozpłakałem. Po godzinie upewniłem się, że z Aną wszystko okej. Zawiadomiłem Lucasa, że się wybudziła i pojechałem do domu.Nic tu po mnie. Wszedłem do domu i skierowałem się do swojego pokoju. A w nim zastałem mojego brata, gdy mnie zobaczył uniósł brew do góry.
-Co się z tobą dzieje? Lucas dzwonił, że wyszedłeś ze szpitala, a nawet słowa z nim nie zamieniłeś. Ana się obudziła. Nie chcesz przy niej być teraz?- on mówił, a ja usiadłem na łóżku i znowu się rozpłakałem. Kolejny już raz dzisiaj.
-Odpieprz się...-powiedziałem, a ten podszedł do mnie i walnął mi z liścia w twarz.
-Czy ciebie pojebało? Ja się od ciebie nie odpieprze. Do cholery jasnej jestem twoim bratem!-krzyknął.- Opowiadaj co się dzieje-wiem, że nie odpuści. Jest taki jak ja. Wypuściłem głośno powietrze i pociągnąłem za końcówki moich włosów.
-Ana się obudziła po tym jak powiedziałem jej co do niej czuję-powiedziałem cicho.- Ona to słyszała, a potem... a potem kazała mi wyjść z sali-mówiłem, a mój brat słuchał w skupieniu.-Tyle. Koniec historii-śmiałem się i płakałem jednocześnie.
-Ta dziewczyna... zawojowała tobą i twoim światem- powiedział-to nie do pojęcia.
-No co ty nie powiesz kurwa? Ja nie chcę bez niej żyć, a ona nie chce mnie...
- Dasz radę, ale zacznij powoli. Zbliż się do niej, a nie od razu wyskakujesz, że ją kochasz. Jak sam mówiłeś. Ona nie jest łatwa. Do niej musisz zbliżać się małymi kroczkami. Szczebel po szczeblu...
- Nie wiem. Nie wiem czy jest sens? Czy będzie to miało jakieś przełożenie w przyszłości? Ja nic nie wiem...-mój brat westchnął.- Wiem jedno. Ona jest warta wszystkiego... Będe próbował. Nie poddam się...
Z perspektywy Any
Wyrzuciłam go z sali... Nie wiem czemu. To dla mnie za dużo. Ja go ledwo znam. Nie wiem nic. Przyszedł lekarz. Zbadał mnie. Dowiedziałam się, że spałam 3 dni. No tak i wszystkich słyszałam. Powiedział, że jest już dobrze i przenieśli mnie na normalną salę. Za kilka dni wyjdę do domu, ale muszę na razie zostać na obserwacji. Ma do mnie przyjść policja. Dużo pamiętam z wypadku... Było ciemno, wracaliśmy ze spotkania z chłopakami. Muzyka, rozmowy i prędkość... Nagle światło z naprzeciwka. Później tylko ból i krzyki...
Leżę w sali i przeglądam telefon. Nudzi mi się. Zaraz ma przyjść mój brat z ciuchami dla mnie, bo chcę się wykąpać i przebrać w swoje ubrania. O wilku mowa... jest i Lucas.
-Hej siora...Jak się czujesz?-podszedł i pocałował mój policzek.
-Dobrze. Masz te ciuchy?-zapytałam błagalnie, a on się zaśmiał.
-Mam-podał mi torbę, a ja usiadłam na łóżku.-Może się lepiej nie ruszaj, co?-zapytał, a ja się zaśmiałam.
-Tak, a umyć to ty mnie umyjesz.
-Jak ci się ma coś stać to mogę to zrobić-powiedział zmartwiony.
-Brat, spokojnie. Żyję. Nic mi nie będzie. Mogę się umyć sama-powiedziałam i wstałam. Zabolało w brzuchu i gwałtownie usiadłam, a Lucas zaraz był przy mnie.
-Młoda, co się dzieję?
-Jest ok, ale mogłbyś mi pomóc dojść do łazienki?-zapytałam.Miałam na myśli, żeby szedł obok mnie, a on wziął mnie na ręcę.-Ej no nie miałam tego na myśli.
-Wiem-poszedł do łazienki, która była w sali i wsadził mnie pod prysznic.- Jesteś za lekka. Masz jeść więcej. Ja tego dopilnuję- jak zwykle.- A teraz myj się, jak już skończysz to zawołaj i zaniosę cię do łóżka- taki brat to skarb. Na prawde. Inaczej go nie opiszę. To prawdziwy skarb.Umyłam się i ubrałam. Od razu lepiej się czuję. Miałam wołać brata, ale przecież sobie poradzę. Kiedy już chwytałam klamkę drzwi się otwarły.
-Ana cholera mówiłem coś- brat znowu wziął mnie na ręcę i położył w łóżku.
-Jejciu no...-fochłam na niego-przecież przeżyję.
-Nie mądruj się-powiedzia- a teraz leż i się nie ruszaj. Wszyscy chcieli cię odwiedzić. Chris, David, ale im nie pozwoliłem. Musisz odpocząć.
- Jutro mają przyjść i się nie kłoć- wiem, że będzie się opierał ale tak ma być- Rosie też poproś, żeby wpadła.
-A o niej to mi nic nie mów. Ona mnie bombarduje telefonami- zaśmialiśmy się oboje. No tak. Cała Rosie.- Siora moge cię o coś spytać?
-Pewnie.
- Co czujesz do Alana?- powiedział, a mnie zatkało.
-Ja nic. Jak byłam w śpiączce powiedział mi, że on coś do mnie czuję... wyrzuciłam go z sali. Ja nie wiem. Nie jest nawet moim przyjacielem. My się ledwo znamy. Nie wiem jak sie mam zachowywać w stosunku do niego-powiedziałam troche podłamana.
- On na prawde coś do ciebie czuje poważnego. Cały czas jak byłaś w śpiączce siedział tutaj. Nie był na chwile w domu. Tylko czuwał-zrobiło mi się głupio, że go tak potraktowałam.
-On nie jest dla mnie nikim wiecej niż znajomym i raczej tak pozostanie-powiedziałam.
***
Jutro piątekkkkkkk
Chyba każdy się cieszy XD
Buziaki :**
CZYTASZ
Dotrę do Ciebie
RomanceOn- Przystojny dziewiętnastolatek. Do grzecznych chłopców nie należy. Cnotliwością też nie grzeszy. Dziewczyny traktuje przedmiotowo... Z pozoru jest taki, ale... jego wnętrze jest głębokie. Jest uczuciowym człowiekiem. Dlaczego stwarza takie pozory...