Z perspektywy Any
-Alan cholera jasna! Mogę iść sama do łazienki się wykąpać-krzyczę, bo mój nadopiekuńczy chłopak chce iść ze mną. Od wczoraj siedzi ze mną i nic nie pozwala robić.
-Martwię się. Dobra nie chcesz to ja cię nie będę mył, ale będę siedział w łazience.
-No chyba oszalałeś-mówię, a do pokoju wpada Lucas w samych bokserkach. Ten to ma wyczucie!
-Czego się tak drzecie? Spać nie idzie-pyta.
-Twój jakże zajebisty kolega chce siedzieć w łazience kiedy będę brała prysznic!-krzyczę, a Lucas śmieje się jak porąbany.
-Serio? Ale wymyśliłeś. Wiem, że Ana ma zajebiste ciało, ale jakbyś się ładnie uśmiechnął to by ci pokazała co nie co-śmieje się głośno.
-Ty się nie bój ja już dużo widziałem i robiłem z twoją siostrą-kurwa. Zrobię mu chyba krzywdę! Oczy mojego brata wyszły z orbit...
-Spałaś z nim już?-zapytał.
-Co? Nie. Kurde ogarnijcie się-mówię.
-To co wyście robili?-pyta zdenerwowany Lucas.
-Minetkę na przykład-mówi dumnie Alan.
-Kurwa, serio? Jeszcze co mu powiesz...-wychodzę do łazienki wziąć prysznic.-Gadajcie dalej na temat mojego życia seksualnego-krzyczę. Zaczynam się ogarniać. Niech oni kurwa robią co chcą! Geje jebane!!
Z perspektywy Alana
No chyba powiedziałem słowo za dużo... Kurwa...Ana poszła do łazienki, a ja siedziałem w pokoju z Lucasem.
-To teraz kurwa gadaj co zrobiłeś mojemu maleństwu?!-zapytał wkurzony.
-Ludzie ogarnij się. Jesteśmy razem, więc to chyba nic złego, że robimy takie rzeczy. Nie robię nic wbrew niej. Nie uprawiałem z nią seksu i tyle. Skończ temat, bo ona mi jaja urwie jak się dowie, że rozmawiam z tobą na tematy naszego życia seksualnego!-powiedziałem.
-No to już nie masz jaj-powiedział i spojrzał w kierunku drzwi, w których stała Ana w ręczniku. Kurwa, jest seksowna, a mi znowu stoi. No ja pierdole. Ileż można?
-A pieprzcie się wy oboje-powiedziała i weszła do pokoju po bieliznę i ciuchy. Stanęła przy szafie. Podeszłem do niej od tyłu.
-Tylko z tobą-szepnąłem do jej ucha. Prychnęła, a ja zacząłem całować jej szyję. Zaczęła cicho mruczeć, a ja oderwałem się od niej.-Tak właśnie zawsze się wszystko zaczyna-powiedziałem w kierunku Lucasa, a Ana wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Zaśmialiśmy się oboje.
-Dobra to wy róbcie co chcecie. Ale jak coś to pamiętaj o gumie- mówił zmartwiony.
-Spokojnie. Nie bój się nie będzie nieplanowanej ciąży-powiedziałem, a on wyszedł z pokoju.
Teraz pozostało czekać na huragan w postaci mojej wkurwionej dziewczyny.
Po 10 minutach do pokoju weszła Ana.
-Skarbie, no przepraszam cię. Przecież wiesz, że u nas to normalne, a po drugie to twój brat-mówię i przytulam ją.
-A idź. Mam focha.
-Dobra-powiedziałem i wziąłem ją na ręce. Położyłem ją na łóżku. Zacząłem sunąć pocałunkami od szyi przez dekolt. Zostawiałem mokre ślady na jej ciele.-Czy taka forma przeprosin odpowiada?-zapytałem po chwili.
-Zdecydowanie-powiedziała niewyraźnie. Całowałem ją jeszcze kilka minut, a na koniec wbiłem się w jej usta. Po głębokim pocałunku oderwałem się od niej.
-To teraz powiedz mi po co się ubrałaś?
-Przecież nie będe leżeć całego dnia w łóżku.
-Właśnie, że będziesz-powiedziałem.-I nie kłóć się-dodałem kiedy już otwierała usta. Poszedłem do jej szafy i wyciągnąłem moją koszulkę. -Usiądź, przebiorę cię.
-Mogę sama-przewróciła oczami.
-Ale ja chce to zrobić-powiedziałem i pociągnąłem za brzegi jej koszulki, której po sekundzie na niej nie było. Odpiąłem jej stanik i zerknąłem na jej jędrne piersi. Pocałowałem delikatnie sutki i popchnąłem na łóżko. Całowałem i pieściłem je jakiś czas, a potem założyłem jej moją koszulkę. Ściągnąłem jej spodenki. Położyliśmy się w łóżku i cały dzień spędziliśmy na całowaniu, jedzeniu, filmach, przytulaniu i jeszcze raz całowaniu. czyli wszystko co potrzebne do mojego szczęścia!
CZYTASZ
Dotrę do Ciebie
RomanceOn- Przystojny dziewiętnastolatek. Do grzecznych chłopców nie należy. Cnotliwością też nie grzeszy. Dziewczyny traktuje przedmiotowo... Z pozoru jest taki, ale... jego wnętrze jest głębokie. Jest uczuciowym człowiekiem. Dlaczego stwarza takie pozory...