Rozdział 52

6K 153 22
                                    

Zamarłam. Właśnie usłyszałam to czego żadna dziewczyna nie choć usłyszeć na temat swojego chłopaka.

Pięć minut później byłam już w samochodzie. Jechałam szybko, jak nigdy.

Dwadzieścia minut później weszłam do szpitala, kompletnie otępiała i zagubiona szukałam jakiejkowiek znajomej twarzy.

Minęło kolejne pięć minut. Z moich oczu leci coraz więcej łez. Chyba dopiero teraz mija szok i prawda dociera do mojego mózgu, a przede wszystkim serca...
 
Dziesięć minut... zauważam jego rodziców i Matta. Tak bardzo nie chce do nich podejść i zmierzyć się z tym, ale wiem, że muszę.
 
Dwie minuty zastanowienia i stoję przed całą ich trójką. Jego mama wpada w płacz i bierze mnie w ramiona, Matt siedzi na krześle i patrzy tępo w jeden punkt. Da się zauważyć w jego oczach... łzy? Ojciec Alana patrzy przez szybę na salę, w której jak sądzę jest mój ukochany. Jeszcze tam jest.
 
-Straciliśmy go na zawsze-słyszę szept do mojego ucha. Nie wiem kogo... czy to jego mama, Bóg, czy może jeszcze ktoś inny...
 
Kiedy wszytsko dociera do mnie odrywam się od jego mamy i po prostu wybiegam ze szpitala. Nie patrzę gdzie biegnę, po prostu przed siebie licząc, że to wszytsko to koszmar z którego zbudzi mnie Alan, pocałuje i uspokoi.

Niestety...
Straciłam go, kiedy on jako jedyny do mnie dotarł...

***
Ostatni drama time...
Płacze jak to pisze. Zastanawiam się co zrobię przy epilogu.
Planuje jeszcze jeden rozdział i już wcześniej wspomniany epilog.

Buziaki kochani :/ ;*

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz