Rozdział 27

6.9K 240 14
                                    

Z perspektywy Any

Zabolało mnie to co powiedział... Nie chcę na razie seksu i powinien to zaakceptować. Mam swoje powody. Chciałabym to z nim zrobić, ale nie potrafie się przełamać. Siedzę już od jakiś 15 minut z Rosie i płacze. Alan mnie przyprowadził, a Rose go od razu stąd wywaliła.

-Ana, proszę cię powiedz mi co się stało...

-Położyliśmy się z Alanem w łóżku, a on mnie zaczął dotykać. Jak przerwałam to mi powiedział z pretensją, że odmawiam mu seksu...-powiedziałam i rozpłakałam się jeszcze bardziej. Rosie mnie przytuliła.

-Nie płacz... Rozmawialiście wcześniej na ten temat?

-Tak.

-I co? Akceptował to, że nie chcesz?

-Tak...

-Ana, on jest po alkoholu. Zobaczył cię w takim wydaniu i przestał myśleć. On na pewno tak nie sądzi. Nie jest głupi.

-Masz rację, ale boję się, że odejdzie jak tego z nim nie będę robić...

-Głuptasie. Nie odejdzie. On cię kocha. To była chwila słabości.

-Dziękuję.

-Ana mogę o coś zapytać?

-Tak.

-Czemu trzymasz go na dystans z dotykiem i seksem. Nie ufasz mu? Wiesz, że mi możesz powiedzieć...

-Nie Rosie. Ufam mu, ale nie potrafię się przełamać.

-Po czym?

-Przeszłość nie daje o sobie zapomnieć... Idę do Alana. Dziękuję ci Rosie.

-Nie masz za co kochana. Zawsze będę z tobą. Leć już do niego.

Z perspektywy Alana

Zjebałem. Znowu zjebałem. Ona mi nie zaufa. Po tym jak zaprowadziłem ją do Rosie wróciłem do siebie i zacząłem się wyżywać na każdej możliwej rzeczy. Skrzywdziłem ją... Siedzę teraz na fotelu i jestem bliski płaczu. Kocham ją i krzywdzę... Nienawidzę siebie za to. Ona okropnie płakała. Każda jej łza wbija gwóźdź w moje serce. Usłyszałem otwieranie drzwi i podniosłem wzrok. Zobaczyłem ją... Zerwałem się i podeszłem do niej.

-Ana, ja tak nie myślę. To przez alkohol. Nie będzie seksu dopóki nie będziesz chciała. To nie jest ważne. Nie ważny jestem ja. Ważna jesteś ty i twoje potrzeby. Nie mam zamiaru robić tego z tobą dla siebie. Przepraszam za to co zrobiłem i co powiedziałem. Żałuję.

-Alan, rozumiem cię. Na prawdę chciałabym to zrobić, ale nie umiem się przełamać. Nie wiesz o mnie czegoś...

-Czego?Wiesz, że jestem z tobą i nigdy cię nie zostawię. Powiedz mi kochanie o co chodzi. Pomogę ci-powiedziałem, a ona się rozpłakała. Zamknąłem drzwi i wziąłem ją na ręcę. Usiadłem na łóżku, a ją posadziłem między moimi nogami. Oparła plecy o mój tors. Przytuliłem ją. Uspokoiła się trochę i zaczęła mówić.

-Ja i Lucas jesteśmy adoptowani-powiedziała, a mnie zatkało.- Do trzynastego roku życia byliśmy w domu dziecka. Potem adoptowali nas nasi obecni rodzice, ale jak byliśmy jeszcze w placówce...-jej głos zaczął się łamać. Chwyciłem jej rękę.-W placówce mieliśmy opiekuna. Mógł mieć koło 25 lat. On...przychodził do mnie w nocy i mnie dotykał. Byłam molestowana jako dwunastolatka-powiedziała, a ja miałem ochotę zabić tego skurwiela. Ana zaczęła płakać. Obróciłem ją do siebie i mocno przytuliłem.

-Skarbie nie płacz. To już było i nie wróci. Przepraszam cię za moje zachowanie. Zapomnij o tym skurwielu. Już nikt cię nie skrzywdzi-powiedziałem cały czas trzymając ją w ramionach.-Ktoś jeszcze o tym wie?

-O molestowaniu tylko Lucas i ty... Dlatego jest taki opiekuńczy. Obwinia się za tamto, a tak na prawdę nic nie mógł zrobić...-powiedziała cicho. Teraz rozumiem ich silną więź. Takie przeżycia łaczą.

-A o domu dziecka?

-Też ty, Lucas i rodzice. Nikt ze szkoły nie ma o niczym pojęcia. Nawet Rosie i chłopaki...

-Rozumiem. Ana to już za tobą. Teraz jesteś ze mną. Bezpieczna-powiedziałem i pocałowałem ją.-Chodźmy spać skarbie...

-Dobrze-powiedziała, a ja położyłem ją i okryłem nas. Przybliżyłem się do niej. Nie wiem czy mogę ją dotknąć...

-Alan, proszę cię przytul mnie i dotknij. Naucz mnie dotyku...-powiedziała.

-Skarbie, wszystko będziemy robić powoli-objąłem ją i dotknąłem jej biodra. Wsunęłem delikatnie rękę pod jej koszulkę.

-Mogę?

-Tak-podwinąłem jej koszulkę i położyłem ręke na jej odkrytym brzuchu.

-Śpij mała i niczym się nie martw-powiedziałem i pocałowałem ją delikatnie.

***

Krótki, ale ważny.

Miłego weekendu.... Mnie dorwała choroba.

Katar to największe chujostwo życia.

Dziękuję za wszystkie gwiazdki. Kocham wassss :*

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz