Rozdział 15

8.9K 256 17
                                    

Z perspektywy Any

Nadszedł ten wielki dzień! Wreszcie opuszczam to miejsce. Jestem już ogarnięta tylko czekam na brata i tate. Mama jest w domu. Nawet lepiej. Niech odpoczywa.Do sali wszedł mój brat.

-No siora, wracamy. Zaraz tata będzie. Wiesz, że nawet polubiłem to miejsce. Wygodne łóżko, ale dzielić je z tobą to była porażka-powiedział, a ja go uderzyłam w ramię.-Ty jesteś taka mała, a miejsca ci na nim brakuję-oznajmił i wystawił mi język.

-Jakby nie ktoś, kto był tak bardzo śpiący i uparty to oboje byśmy się wyspali i mi by miejsca nie brakło-pokazałam mu język, a do sali wszedł tata.

-Dalej zachowujecie się jak dzieci-powiedział kręcąc głową ze zrezygnowaniem.-Czy wy kiedyś wyrośniecie z tego?-zapytał już się smiejąc.

-My?? Nigdy-odpowiedzieliśmy równo z bratem i wszyscy się roześmialiśmy. Lucas wziął moją torbę, a ja założyłam katanę.Wyszliśmy z sali. Zatrzymał mnie głos. Odwróciłam się. To był mój lekarz. Mógł mieć z 26 lat.

-Ana dobrze, że już wychodzisz. Dobrze się czujesz?-powiedział i uśmiechnął się miło w moim kierunku.

-Tak. Czuję się bardzo dobrze. Dziękuję za wszystko.

-Nie masz za co dziękować. Twój uśmiech wystarczy. Pamiętaj o wizycie za dwa tygodnie. Ściągniemy szwy i obejrzymy rane, ok?

-Na pewno będe pamiętać-uśmiechnęłam się.

-No dobra. Czekam na ciebie za dwa tygodnie, a teraz zmykaj do rodziny, bo czekają na ciebie-podszedł do mnie i przytulił. Trochę się zdziwiłam, ale nic nie zrobiłam. -Do zobaczenia Ana.

-Do widzenia doktorze-powiedziałam uśmiechając się i odeszłam do brata i taty.

-To jak? Jedziemy?-zapytał tata, a my przytaknęliśmy. Jechaliśmy i rozmawialismy na rózne tematy. Kiedy byliśmy na miejscu marzyłam o łóżku, jednak moje plany zmieniły się wraz z wejściem do domu. Zobaczyłam moich najbliższych z napisanem "WITAMY W DOMU". Mama i moi przyjaciele. Był też Matt, ale jego mogę już zaliczyć do przyjaciół. Odwiedzał mnie w szpitalu i dużo rozmawialiśmy. Nie było tylko Alana, ale nie mam zamiaru sie tym przejmować. Z tego wszystkiego aż się popłakałam. Nie spodziewałam się. Podeszła do mnie mama.

-Kochanie nie płacz. Wreszcie jesteś z nami-powiedziała i mnie przytuliła. Później każdy do mnie podchodził, rozmawiał i mówił jak cieszy się, że jestem między nimi. Po jakiś dwóch godzinach wszyscy zaczęli zbierać się do domu. Chciałam pomóc mamie pozmywać naczynia, ale zaraz odesłali mnie na górę, a tym miał się zając tata i Lucas. Już to widzę. Pół naczyń wyląduję w koszu.

Jestem okropnie zmęczona. Idę pod prysznic i do łóżka. Mam nadzieję, że w międzyczasie nie zasnę. Wzięłam czystą bieliznę, jakieś spodenki i koszulkę, która od dzisiaj jest moją pidżamą i poszłam do łazienki. Szybko się umyłam i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się w łóżku i po chwili odpłynęłam.

Z perspektywy Alana

Dostałem zaproszenie do Any... Dzisiaj wraca do domu, ale nie idę. Nie chcę jej psuć tego dnia.Matt już poszedł. Ja leże w łóżku i słucham muzyki. Do pokoju wszedł tata.Odwracam się w jego stronę.

-A ty nie u Any?

-Nie.

-Czemu? Przecież się mieliście zaprzyjaźnić-powiedział.

-Tato to długa historia...-odparłem smutno.

-Synu widzę, że coś się dzieje. Wiesz, że możesz na mnie liczyć.

-Wiem tato, ale...

-Nie ma ale... Mów. Przecież wiesz, że zrozumiem.

-No dobra... bo chodzi o to, że hmm nie wiem jak to zacząć...

-Od początku.

-No więc... Wtedy w dniu przeprowadzki jak poszliśmy na impreze spotkałem tam dziewczyne, chciałem ją... umm tata wiesz o co chodzi...-powiedziałem, ale nie byłem pewny reakcji...

-Tak wiem synu i to rozumiem. Nie martw się. Nie powieszę cię za to.

-Umm ok... No i ona mnie odrzuciła. Potem wróciłem do domu z Rosie. Jak byliśmy pierwszy dzień w szkole to dyrektor kazał jej nas oprowadzić. Potem z chłopakami poszliśmy do tego baru, a Ana jest siostrą jednego z nich. Tam ją przeprosiłem i zaczęliśmy się dogadywać. Potem ten wypadek... Jak była w śpiączce powiedziałem jej co do niej czuję. Myślałem, że tego nie słyszy. Słyszała. Znowu mnie odrzuciła i kazała wyjść. Od tego czasu zaczęło się walić. Ja nie wiem co robić, żeby się do niej zbliżyć. Zależy mi na niej bardzo...

-Rozumiem. Zawalcz o nią. W naszym życiu nic nie spada z nieba. Nie poddawaj się tylko trwaj do końca...

-Ale ja nie wiem czy jest sens. Nie wiem czy ona w ogóle tego chce. To wszystko moja wina.

-Nie czuj się źle z tym, że ktoś cię olał. To ona powinna czuć się źle, bo byłeś przy niej. I gwarantuję ci, że ona właśnie czuję się z tym źle tak samo jak Ty. Jedź do niej jutro i pogadaj-powiedział i wyszedł z pokoju... Nie ma co. Jadę do niej jutro to wszystko wyjaśnić... Spróbuję się do niej zbliżyć, ale małymi krokami, a teraz idę spać. Mam nadzieję, że moja kruszynka robi to samo.

***

Przepraszam was za moją nieobecność w weekend...

Nowy tydzień czas start!

Dotrę do CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz