Rozdział specjalnie dla maybehereshere. Dziękuję za znak, że komuś się choć trochę podoba.
****
Podniosłem jej twarz do góry i zobaczyłem, że tą dziewczyną jest... Jest moja kuzynka. Nie rozpoznałem jej od razu, ale to była nasza Rosie. Co ona tutaj robiła? Ma dopiero 17 lat. Chociaż ja i Matt zaczynaliśmy imprezy jeszcze wcześniej, ale to ja i on. Jesteśmy chłopakami, a ona bezbronną dziewczyną. Nie powinna być w takich miejscach. Zwłaszcza sama.Popatrzyłem w jej oczy, a ona się chyba przestraszyła, że to ja, bo wtuliła się we mnie. Wziąłem ją na ręce i odeszłem kawałek, jak najdalej od tego pojeba.Objąłem ją ramieniem i mocno przytuliłem. Strasznie płakała. Ale co się dziwić, niedawno miała zostać zgwałcona. Na szczęście do tego nie doszło. Nie darowałbym sobie, że jej się coś stało. Może nie widywaliśmy się często, ale mamy ze sobą wspaniały kontakt. Ja i Matt traktujemy ją jak młodszą siostrę. Teraz będziemy spotykać się częściej, bo chodzimy do tej samej szkoły. To był jedyny plus całej tej przeprowadzki. Jesteśmy bliżej Rosie. Siedziałem przy drzewie oddalonym od tamtego miejsca, a ona na moich kolanach wtulona we mnie. Dalej cicho łkała. Chciałem żeby się uspokoiła, dlatego pocałowałem czubek jej głowy i powiedziałem:
-Rosie, spokojnie. Do niczego nie doszło. Jesteś bezpieczna- mówiłem cicho, żeby jej nie przestraszyć.
-Dziękuję. Nie wiem co by było, gdyby nie Ty...- powiedziała szeptem. Uspokoiła się trochę. Jej ciało się rozluźniło.
- Nie dziękuj mi.Dobrze, że tu byłem- powiedziałem. Dziewczyna oderwała się ode mnie i spojrzała w oczy.
- No właśnie. Co ty tu robisz?- zapytała już normlanie. Trochę zdziwiona. Zaśmiałem się cicho na jej mine.
-Jak to co? Ratuję moją różyczkę z opresji-odpowiedziałem, uśmiechając się.-A tak serio to jesteśmy tutaj z tym matołem- zaśmiała się na moje określenie. Wiedziała, że chodzi o Matt'a.
-A ty nie na podbojach?- zapytała. Doskonale nas zna. Zna też nasze podejście. Podoba mi się to, że pomimo tego, że ona za takim nie przepada, nie próbuje nas zmienić. Akceptuje to po prostu, a nie wpiernicza się niepotrzebnie.
-No widzisz. Tak jakoś wyszło...-powiedziałem urywając.
-Widzę, że się trudna dziewczyna trafiła-powiedziała i pokazała język.
- Mi będziesz język pokazywać?! Swojemu kochanemu Alan'owi?- zapytałem głośniej.
- A czemu nie?- powiedziała, a ja ją zacząłem łaskotać. Wiem doskonale, że jej brzuch jest bardzo wrażliwy na to. Zaczęła się głośno śmiać, a ja zauważyłem otarcia na jej brzuchu i nogach. Zorientowałem się też, że jej bluzka jest dalej podarta.Zaprzestałem łaskotania. Dziewczyna się uspokoiła i spojrzała na mnie.
-Mała, chcesz to zgłosić na policję?- zapytałem cicho, tak jakbym bał się jej reakcji.Jej mina zrobiła się smutna.
- Nie chce. Tak do niczego nie doszło...- powiedziała niepewnie.
- Wiesz masz kilka otarć, ale to nic poważnego. Rozumiem, że nie chcesz do tego wracać- powiedziałem też cicho.- Ale myślę, że powinniśmy wrócić do domu. Chodź do nas.
-Ok, tylko dam znać koleżance, że wracam i rodzicom-powiedziała.
- Byłaś z koleżanką? Musi być super, że Cię samą zostawiła- powiedziałem troche zdenerwowany.No bo jak można zostawić dziewczynę na pastwę losu. Gdyby były razem nic by się nie zdarzyło.
-Ale to ja wyszłam z klubu z nim...- powiedziała szeptem licząc ,że nie usłyszę.Usłyszałem. Teraz to jestem oszołomiony.
-Ty chciałaś z nim...- niedokończyłem, bo nie przeszło mi to przez gardło.
- Nie, nie chciałam. Tańczyłam z nim, a on się chciał przewietrzyć, więc... wyszłam z nim-ostatnie powiedziała ledwo słyszalnie.- Ona nawet nie wie, że opuściłam klub- dopowiedziała.
-Dobra, już nie ważne- powiedziałem i znowu ją objąłem bo była bliska płaczu-wysyłaj te SMS-y. Ja też dam znać Matt'owi i wracamy do domu.
Do Debil:
Wracam do domu z Rosie. Nie pytaj co się stało. Powiem kiedy indziej.
Napisałem i spojrzałem na dziewczynę. Chyba też skończyła, bo uśmiechnęła się.
-To jak? Idziemy?- zapytałem.
- Tak- odpowiedziała i podniosła się z moich kolan. Ja też wstałem i stanąłem obok niej.- Al przepraszam... masz całą koszulkę mokrą. Sorry- powiedziała nieśmiało.
- Nic nie szkodzi przecież. - uśmiechnąłem się i pocałowałem czubek głowy. Ruszyliśmy w stronę domu. Rozmawialiśmy całą drogę. O wszystkim. O szkole, dzieciństwie, jej miłościach, moich panienkach. Doszliśmy do domu i otworzyłem drzwi. Było po pierwszej. Nigdy tak wcześnie nie wracam, no ale... kiedyś musi być ten pierwszy raz.Zaprowadziłem dziewczynę do łazienki podałem ręcznik.
-Poczekaj chwilę. Zaraz przyniosę Ci jakąś moją koszulke, żebyś się mogła przebrać-powiedziałem i wyszedłem z łazienki. Skierowałem się do mojego pokoju i wziąłem jedną z najdłuższych koszulek, żeby Rosie czuła się komfortowo i najmniejsze bokserki jakie miałem. Zaniosłem do łazienki. Wszedłem i zauważyłem, że dziewczyna siedzi na podłodze i dotyka swoje rany. Nie były one duże, ale jednak w tym lesie myślałem, że obejdzie się bez odkażania. Słyszałem, że cicho płaczę. Wyciągnąłem z szafki apteczkę i podeszłem do dziewczyny. Podniosłem ją i posadziłem na brzegu wanny.
-Mogę?-zapytałem cicho wskazując na rane na jej udzie... nie chciałem, żeby się wystraszyła.Przytaknęła tylko. Ukucnąłem przed nią i podsunąłem delikatnie jej sukienkę, żeby opatrzyć ranę, bo sukienka zakrywałe jej część. Nie jestem zboczony w stosunku do Rosie. Ona jest jak siostra. Nie porusza mnie jej ciało. Chociaż muszę przyznać, że wypiękniała od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy. Nalałem na wacik wodę utlenioną i zacząłem odkażać ranę. Dziewczyna syknęła cicho.
-Przepraszam, musiałem-powiedziałem do niej. Po chwili przykleiłem na ranę plater. I zająłem się drugą, którą miała na brzuchu. Też ją opatrzyłem. Podniosłem się i pozbierałem wszystko do apteczki. Podałem Rosie moje ubrania.
-Miłej kąpieli-powiedziałem i wyszedłem, zamykając za sobą drzwi. Poszłem do siebie, wziąłem bokserki i zszedłem na dół, żeby wziąć szybki prysznic.Kiedy wyszedłem z łazienki w samych bokserkach poszedłem na górę i znalazłem Rosie w moim pokoju. Uśmiechnąłem się, a dziewczyma rzuciła we mnie poduszką.
- Ubrałbyś się- powiedziała ze śmiechem.
-Przecież jestem ubrany. Nie mniej niż ty- pokazałem jej język. Dziewczyna zaczęła ziewać.
-Chcesz iść spać?-zapytałem.
- No jestem trochę zmęczona, ale muszę coś zrobić przed tym- wtedy zauważyłem apteczkę. A no tak przecież ja się też z nim biłem. Dziewczyna wstała i ręką wskazała na łóżko dając mi znać, żebym usiadł.Zrobiłem to. Nalała na wacik wody utlenionej i przyłożyła do mojego łuku brwiowego. Widocznie tam miałem ranę. Trochę zaszczypało, dlatego na mojej twarzy pojawił się grymas. Zakleiła mi ranę plastrem i powiedziała:
- No to teraz możemy iść spać.
-Ty kładź się tutaj, a ja pójdę na dół na kanapę.- powiedziałem i ona już chciała stawiać opory, ale ją uprzedziłem.- Miłej nocy- pocałowałem czubek jej głowy i wyszedłem z pokoju, zamykając drzwi. Zszedłem do salonu i położyłem się na kanapie. Niedługo potem zasnąłem.
***
Jak do tej pory najdłuższy rozdział ;*
Czytasz? Zostaw cos po sobie... bardzo motywuje ;*
CZYTASZ
Dotrę do Ciebie
RomanceOn- Przystojny dziewiętnastolatek. Do grzecznych chłopców nie należy. Cnotliwością też nie grzeszy. Dziewczyny traktuje przedmiotowo... Z pozoru jest taki, ale... jego wnętrze jest głębokie. Jest uczuciowym człowiekiem. Dlaczego stwarza takie pozory...