~ 10 ✔

1.1K 31 6
                                    

Myślałam, że oszaleje, gdy rano obudziłam się z potwornym kacem. Głowa mi pękała, a na dodatek słońce dawało po oczach. Zerknęłam na swoje odbicie w telefonie i dokładnie wyglądała tak jak się czułam. Włosy miałam roztrzepana, a pod oczami wory. Jeżeli rodzice zobaczą mnie w takim stanie, uziemią mnie do końca życia. 

Zwlekłam  się z łóżka i najpierw poszłam do łazienki, gdzie obmyłam twarz zimną wodą. Następnie  do kuchni i zrobiłam mocną kawę. Nie miałam ochoty na śniadanie, wręcz chciało mi się wymiotować, gdy pomyślałam o czymś do zjedzenia. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w świeże ubrania, w sumie to w piżamie. Nie miałam planów nigdzie wychodzić.  Czułam, że zaraz umrę, nigdy więcej imprez i alkoholu. Nigdy więcej. Przytuliłam się do poduszki i powoli oddychałam, niwelując chęć zwymiotowania.

- Kochanie, wróciliśmy do domu! - z dołu dobiegł krzyk mamy - Sally! 

- Jestem! Jeszcze śpię!- odkrzyknęłam zakrywając się kołdrą.

- Tata dzisiaj wyjeżdża, dostał wezwanie, więc wyjdź tylko i się pożegnaj.- zostawiła uchylone drzwi, przez które wyszłam kilka sekund później. Mama szybko biegała i pomagała w pakowaniu taty. 

-  Cześć tato.- szepnęłam stając obok niego. - Miłej podróży. 

- Pilnuj się z nauką, jak przyjadę następny razem, chce widzieć same piątki.- pogłaskał mnie po głowie. "Pogłaskał".

- Nie wyglądasz najlepiej. - powiedziała, kiedy tata zniknął w gabinecie.

- Możliwe, że przesadziłam z alkoholem....- wyszczerzyłam zęby. - Idę jeszcze leżeć.- wbiegłam po schodach, zanim zdążyła coś powiedzieć.  

Otworzyłam okna na szerokość i z powrotem ułożyłam się w łóżku.  Zamknęłam oczy, czekając na ubłagany sen, który jakoś nie chciał nadejść. Kiedy brakowało już kilka minut, na dole rozległ się dzwonek. Nawet się nie ruszyłam, wiedziałam, że mama mnie wyręczy. 

- Dzień dobry.- powiedział poważny męski głos. Całe moje ciało zadrżało. 

Justin.

- Sally! Masz gościa!- zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze. 

Jak mogłam zapomnieć?

Poprawiłam trochę włosy i zeszłam na dół. Justin stał oparty o drzwi, ręce miał schowane w kieszeniach  i delikatnie się uśmiechał. 

- Wyglądasz jak trup.- powiedział, gdy zostaliśmy sami.

- Nie dobijaj mnie, okej? Zapomniałam, że byliśmy umówieni.- poczekał, aż pierwsza ruszyłam do pokoju. 

Czułam jego lekki oddech na barkach, był spokojny, a ja w środku nie mogłam się pozbierać. Teraz, gdy na niego patrzę widzę to wszystko co robiliśmy. A co jest najgorsze? Brakuje mi jego ust.

Zajęliśmy miejsce przy biurku, a Justin nie mógł powstrzymać się głupiego uśmiechu. 

- Co Cię tak bawi?- zaczęłam.

- Pierwszy raz widzę Cię w takim stanie.- spiorunowałam go wzrokiem. - Dobra, już dobra.- podniósł ręce w górę. 

Otworzył książkę na ostatnim temacie, który przerabiam i z którego dostałam jedynkę. Zaczął po kolei tłumaczyć mi jak uzyskać wynik z cosinusa i wcale nie było to takie trudne. Chociaż i tak nie mogę się skupić, to nie tak, że nie potrafię, ale jego usta..... 

Cholera, skup się!

- Spróbujesz sama? - spytał, na co od razu pokręciłam głową.

-Rozumiesz w ogóle to?

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz