~34 ✔

775 33 0
                                    

Zamknęłam drzwi od Jeep'a i ruszyłam do budynku. Gdy przekroczyłam próg wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Wyjęłam telefon i napisałam do Nick'a, gdzie jest. Na szczęście nie musiałam czekać na odpowiedź zbyt długo, bo zobaczyłam go stojącego przy szafce. 

- Jak się czujesz?- spytał, kiedy tylko do niego podeszłam.

- Nie jest źle, chcę tylko przeżyć ten dzień.- mruknęłam, lekko się uśmiechając.

- Będziesz musiała się namęczyć. Mamy dzisiaj dwie pierwsze lekcje na sali, ktoś przychodzi pogadać.- przewrócił oczami.

- Więc chodźmy.- złapałam go za rękę prowadząc do sali, chciałam mieć to za sobą. 

Przeszliśmy do głównego pomieszczenia, gdzie większość stolików była już zajęta. Wzrokiem znalazłam jeden przy ścianie i szybko do niego podeszłam. Schowałam głowę w rękach i patrzyłam się na Nick'a, który starał się mnie rozweselić. 

- Nie rób nic.- szepnęłam, bawiąc się dłońmi. - Przejdzie mi.

- Nie lubię jak jesteś smutna. 

- Nasza kochana Sally! Jak noc? Mogłaś spać?- usiadła obok mnie Jess i uśmiechała się od ucha do ucha. 

Może jej chodzić o to zdjęcie? Ma coś z tym wspólnego?

- To już nie twój interes!- krzyknął Nick.

- Nie masz języka? Czy po prostu boli? Powiedz mi jak się pieprzy z moim chłopakiem? - nie wytrzymałam i wstałam. 

Zabrałam torbę i chciałam odejść, ale złapała mnie za rękę. 

- Nie skończyłam.- warknęła.

- Ale ja tak.- szepnęłam, wyrywając się z jej uścisku. 

Odwróciłam się, a w moją stronę szedł Justin z Rayan'em uśmiechnął się do mnie, zaczęłam żałować, że ja tego nie mogłam zrobić. 

Jess wróciła do swoich koleżanek, a ja nie chcąc na razie się z nim spotkać, obeszłam stół i uciekłam do łazienki. Zamknęłam się w jednej z przegród. Oparłam głowę o zimne kafelki. 

Czemu to wszystko jest takie trudne, albo to ja jestem jakaś dziwna.


Justin


Widząc jak Sally ucieka wzrokiem od mojego spojrzenia, a później odchodzi w drugą stronę, zacząłem się zastanawiać co się stało. 

- Co się dzieję?- podszedłem do Nick'a.

- Noooo... wiesz... babskie sprawy i tak dalej.- jąkał się.

- Powiedz prawdę.- warknąłem.


Nic nie powiedział, wyjął telefon i po chwili wręczyli mi go. Najpierw zobaczyłem ostatnie zdjęcie, które dodała Sally, później zaś komentarze, które... no cóż nie były zbyt pozytywne. 

Uderzyłem pięścią o stół i potarłem żuchwę. Podniosłem się gwałtownie, ignorując hałas upadającego krzesła. Kilkanaście osób spojrzało na mnie, ale szybko zajęli się swoimi sprawami. Skierowałem się do stolika Jessici, która śmiała się w najlepsze. Znowu uderzyłem o stół, łapiąc jej uwagę. Wzdrygnęła się, ale szybko ukryła to pod maską obojętności.

- Naprawdę nie masz co robić ze swoim życiem? Wbij sobie do tej główki, że z nami koniec. Wygrała lepsza- zmrużyłem oczy, dziewczyna chciała coś powiedzieć, jednak szybko ją wyprzedziłem. Schyliłem się do jej ucha- Mogę zacząć się bawić w dokładnie to są. A wtedy będziesz tego żałowała.

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz