~49 ✔

642 31 0
                                    

To jest ten moment, kiedy budzisz się przy nim rozczochrana, bez makijażu i czujesz się swobodnie. A On nie wstydzi się przy Tobie płakać. Wiesz, że nawet gdy sam jest zmęczony to i tak zrobi Ci kawę, a Ty upieczesz jego ulubione ciasto, mimo, że nie umiesz- to nauczysz się. Będziesz zawsze  pierwszą osobą do której zadzwonisz w ważnych chwilach, a Ty będziesz zawsze miała do kogo napisać o tym, jak bardzo się boisz, czekając w poczekalni u lekarza. Ta chwila, gdy w sklepie zastanawiasz się co by zjadł na kolację, a On wstaje rano żeby pójść do sklepu po Twoją ulubioną drożdżówkę. Zawsze jest po Twojej stronie, mimo, że wie jak bardzo się mylisz, a Ty zawsze mówisz mu, że  jest najlepszy bez względu na to co mówią inni. Wiesz, że zawsze odprowadzić Cię do domu, gdy wypijesz za dużo wina, a Ty nie będziesz złościć się za to, że naprawiając Twój telefon popsuł co jeszcze  bardziej i teraz już zupełnie nie działa. Wiesz, że nawet mimo ciężkiego dnia będziesz mogła schować się w jego ramionach, a On będzie lubił z Tobą spać mimo tego, że ciągle go budzisz w nocy. Te wszystkie chwile, gdy myślicie o sobie i wiecie, że takiej drugiej osoby nie spotka się nigdy i nigdzie. To jest coś co nazywamy bliskością...


Spojrzałam na Justin'a który dalej był pogrążony we śnie. Przysunęłam się bliżej niego i wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka i ułożyłam głowę w miejscu, gdzie biło jego serce.  Mruknął coś, oplatając mnie ramieniem. 

- Justin.- szepnęłam, szturchając go w bok. 

Odepchnął mnie ramieniem, odwracając się tyłem i przykrywając się kołdrą po sam nos. Przewróciłam oczami zabierając mu okrycie. Usiadłam na nim okrakiem i czekałam aż otworzy oczy. Czego niestety nie zrobił, jaki on musi mieć twardy sen? Oparłam czoło o jego i przymknęłam oczy.  Chwile później poczułam usta chłopaka na swoich. Uśmiechnęłam się, biorąc jego twarz w dłonie i jeszcze raz całując. 

- Co jest tak ważne, żeby mnie budzić?- spytał żartobliwym tonem. 

- Chcę coś Ci powiedzieć.- z mojej twarzy zniknęły jakiekolwiek uczucia.

Bałam się. Nie wiem jak na to zareaguje.

Justin zmrużył brwi, dokładnie mi się przyglądając. Pokiwał głową, abym kontynuowała.

- Od kiedy zaczęliśmy się spotykać, dostawałam pogróżki. Na początku myślałam, że to Jess, ale.... nie była zdolna do czegoś takiego.- zeszłam z niego, sięgając telefon i pokazując mu wiadomości. Justin dokładnie analizował słowa.

- Czemu mi nie powiedziałaś? Mogliśmy iść na policję..... dlaczego....dopiero teraz?- wypuścił powietrze, patrząc na mnie smutno.

- Nie wiedziałam, że to takie poważne. Bałam się, ale wyglądało to na wygłupy..... Miałeś swoje sprawy, a to....

- Twoje to i moje sprawy, Sally. - złapał mój podbródek i podniósł, abym na niego spojrzała. - Nie powiedziałaś nic policji.

- Nic nie pisze. Nie chce żeby się zezłościł. Zrozum.... nie chce żeby jego złość przeszła na Was.

- O nas nie musisz się martwić.- przyciągnął mnie do swojej piersi. - Jeżeli coś napiszę, masz od razu dać mi znać. Rozumiesz?

- Od razu.- powtórzyłam.

- Więc dlaczego teraz, Sally? Miałaś tyle szans, aby powiedzieć mi to wcześniej.

- Sam powiedziałeś, że związek to szczerość. Nie chce mieć tajemnic. - Justin uśmiechnął się na te słowa.

- Ale zakładam, że Nick się o tym.- pokiwałam głową. 

Czekałam, na jego słowa zawiedzenia. Że mu nie ufam i nie powinnam odcinać go od mojego życia. Ale ku mojemu zaskoczeniu tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w kubeczek głowy. 

- Nie ma żadnych tajemnic.- uciął krótko, upadając na puchatą poduszkę.

- Żadnych.- uśmiechnęłam się.

- W takim razie teraz moja kolej.- oparł głowę o łokieć i obrócił się tak, że znajdował się kilka centymetrów od mojej twarzy.- Pamiętasz, jak obiecałam Ci, że pojadę do fryzjera?Zapomniałem, bo.... sprzeczałem się z mamą. Nasze relacje nie są najlepsze... wiesz dla niej zawsze ważna była kariera przez co cały czas byłem z babcią czy opiekunkami.  Dziwnie mi to mówić, ale mam jej za złe, że dla Jaxona jest tą prawdziwą mamą, takiej jakiej ja nie miałem.- urwał, w kąciku jego oczu zebrały się łzy, starałam je dłonią, przyciągając czoło do jego. Chciałam dać mu chodź odrobinę otuchy. - Teraz chce mnie pouczać i udawać jak bardzo mnie kocha. Ale.. to nie jest takie łatwe. Myśli, że prezentami wszystko naprawi. Ja jestem jej obcy, ja.... prawie jej nie znam. Wie, że w momencie przejęcia przeze mnie firmy, ona straci wszystko. Więc chce "udać", że się o mnie troszczy. Ostatnio między naszymi krzykami wyszło zdanie, którego wtedy nie byłem świadomy, ale..... - spojrzała na mnie i zamilkł. 

- Co powiedziałeś? JUSTIN! - krzyknęła, będąc przestraszona co to mogło być. 

- Powiedziałem, że będziesz moją żoną. I dopiero teraz do mnie dotarło, że naprawdę tego chcę.- uśmiechnął się tak słodko, że nie mogłam tego nie odwzajemnić. 

- Pewnego dnia może jak nam się uda. Jak ze mną wytrzymasz.- zaśmiałam się. 

Nie myślałam, że dla niego to aż takie poważne. I po co głupia, bałam się, że mnie zostawi. Kocham go, on kocha mnie. Krótko i na temat. Nie ma pomiędzy tym żadnego "ale". 

- Kocham Cię, Justin.- powiedziałam, czując, że to jest odpowiedni moment.

- Ja Ciebie też, Sally.- odpowiedział od razu. 

Połączył nasze usta w gorącym pocałunku. Mogłabym przysiąść, że czułam żar wydobywający się z naszych ciał. Mruknęłam z aprobatą, nie mogąc się nim nacieszyć. Blondyn przytrzymywał ręka jedno z moich bioder, a drugą chwycił moją dłoń i ułożył ją koło głowy. Bez problemu pozbył się mojej górnej części piżamy. Jeżeli piżamą mogę nazwać koszulkę Justin'a i bieliznę. Przywar do mojego obojczyka i powoli przeszedł do moich piersi. Nie zdążył jednak rozpiąć stanika, bo drzwi gwałtownie się otworzyły. Nasze głowy odwróciły się w ich stronę. Stał tam Nick z głupkowatym uśmiechem.

- Co Ty tu robisz?- spytał Justin.- Wyjdź stąd!- krzyknął, zakrywając mnie kołdrą.

- Oj przestań. Nie raz widziałem ją w bieliźnie.- jęknął, przewracając oczami. 

-Co?- spojrzał na mnie.- Sally? 

- Przyjaźnimy się. To nic takiego.- wzruszyłam ramionami. 

- To nie znaczy, że  może widzieć Cię prawie nago. Wyłaź.- rzucił w niego poduszką. 

- Nie bądź zazdrosny.- powiedziałam, kiedy przyjaciel zniknął za drzwiami. 

- Nie jestem. Po prostu to widok tylko dla mnie.- uśmiechnął się, całując mnie w szyję. 

- Chodźmy do niego, bo zaraz wyje wszystko z lodówki.- zaśmiałam się, leniwie podnosząc się z łóżka. 

- Tam już pewnie nic nie ma.- pokręcił głową, zakładając spodnie.



~~~~~~~~~~~~~~'


Słów: 1043

Rozdział dodany: 2018-12-05

Xx

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz