To jest ten moment, kiedy budzisz się przy nim rozczochrana, bez makijażu i czujesz się swobodnie. A On nie wstydzi się przy Tobie płakać. Wiesz, że nawet gdy sam jest zmęczony to i tak zrobi Ci kawę, a Ty upieczesz jego ulubione ciasto, mimo, że nie umiesz- to nauczysz się. Będziesz zawsze pierwszą osobą do której zadzwonisz w ważnych chwilach, a Ty będziesz zawsze miała do kogo napisać o tym, jak bardzo się boisz, czekając w poczekalni u lekarza. Ta chwila, gdy w sklepie zastanawiasz się co by zjadł na kolację, a On wstaje rano żeby pójść do sklepu po Twoją ulubioną drożdżówkę. Zawsze jest po Twojej stronie, mimo, że wie jak bardzo się mylisz, a Ty zawsze mówisz mu, że jest najlepszy bez względu na to co mówią inni. Wiesz, że zawsze odprowadzić Cię do domu, gdy wypijesz za dużo wina, a Ty nie będziesz złościć się za to, że naprawiając Twój telefon popsuł co jeszcze bardziej i teraz już zupełnie nie działa. Wiesz, że nawet mimo ciężkiego dnia będziesz mogła schować się w jego ramionach, a On będzie lubił z Tobą spać mimo tego, że ciągle go budzisz w nocy. Te wszystkie chwile, gdy myślicie o sobie i wiecie, że takiej drugiej osoby nie spotka się nigdy i nigdzie. To jest coś co nazywamy bliskością...
Spojrzałam na Justin'a który dalej był pogrążony we śnie. Przysunęłam się bliżej niego i wtuliłam się w klatkę piersiową chłopaka i ułożyłam głowę w miejscu, gdzie biło jego serce. Mruknął coś, oplatając mnie ramieniem.
- Justin.- szepnęłam, szturchając go w bok.
Odepchnął mnie ramieniem, odwracając się tyłem i przykrywając się kołdrą po sam nos. Przewróciłam oczami zabierając mu okrycie. Usiadłam na nim okrakiem i czekałam aż otworzy oczy. Czego niestety nie zrobił, jaki on musi mieć twardy sen? Oparłam czoło o jego i przymknęłam oczy. Chwile później poczułam usta chłopaka na swoich. Uśmiechnęłam się, biorąc jego twarz w dłonie i jeszcze raz całując.
- Co jest tak ważne, żeby mnie budzić?- spytał żartobliwym tonem.
- Chcę coś Ci powiedzieć.- z mojej twarzy zniknęły jakiekolwiek uczucia.
Bałam się. Nie wiem jak na to zareaguje.
Justin zmrużył brwi, dokładnie mi się przyglądając. Pokiwał głową, abym kontynuowała.
- Od kiedy zaczęliśmy się spotykać, dostawałam pogróżki. Na początku myślałam, że to Jess, ale.... nie była zdolna do czegoś takiego.- zeszłam z niego, sięgając telefon i pokazując mu wiadomości. Justin dokładnie analizował słowa.
- Czemu mi nie powiedziałaś? Mogliśmy iść na policję..... dlaczego....dopiero teraz?- wypuścił powietrze, patrząc na mnie smutno.
- Nie wiedziałam, że to takie poważne. Bałam się, ale wyglądało to na wygłupy..... Miałeś swoje sprawy, a to....
- Twoje to i moje sprawy, Sally. - złapał mój podbródek i podniósł, abym na niego spojrzała. - Nie powiedziałaś nic policji.
- Nic nie pisze. Nie chce żeby się zezłościł. Zrozum.... nie chce żeby jego złość przeszła na Was.
- O nas nie musisz się martwić.- przyciągnął mnie do swojej piersi. - Jeżeli coś napiszę, masz od razu dać mi znać. Rozumiesz?
- Od razu.- powtórzyłam.
- Więc dlaczego teraz, Sally? Miałaś tyle szans, aby powiedzieć mi to wcześniej.
- Sam powiedziałeś, że związek to szczerość. Nie chce mieć tajemnic. - Justin uśmiechnął się na te słowa.
- Ale zakładam, że Nick się o tym.- pokiwałam głową.
Czekałam, na jego słowa zawiedzenia. Że mu nie ufam i nie powinnam odcinać go od mojego życia. Ale ku mojemu zaskoczeniu tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w kubeczek głowy.
- Nie ma żadnych tajemnic.- uciął krótko, upadając na puchatą poduszkę.
- Żadnych.- uśmiechnęłam się.
- W takim razie teraz moja kolej.- oparł głowę o łokieć i obrócił się tak, że znajdował się kilka centymetrów od mojej twarzy.- Pamiętasz, jak obiecałam Ci, że pojadę do fryzjera?Zapomniałem, bo.... sprzeczałem się z mamą. Nasze relacje nie są najlepsze... wiesz dla niej zawsze ważna była kariera przez co cały czas byłem z babcią czy opiekunkami. Dziwnie mi to mówić, ale mam jej za złe, że dla Jaxona jest tą prawdziwą mamą, takiej jakiej ja nie miałem.- urwał, w kąciku jego oczu zebrały się łzy, starałam je dłonią, przyciągając czoło do jego. Chciałam dać mu chodź odrobinę otuchy. - Teraz chce mnie pouczać i udawać jak bardzo mnie kocha. Ale.. to nie jest takie łatwe. Myśli, że prezentami wszystko naprawi. Ja jestem jej obcy, ja.... prawie jej nie znam. Wie, że w momencie przejęcia przeze mnie firmy, ona straci wszystko. Więc chce "udać", że się o mnie troszczy. Ostatnio między naszymi krzykami wyszło zdanie, którego wtedy nie byłem świadomy, ale..... - spojrzała na mnie i zamilkł.
- Co powiedziałeś? JUSTIN! - krzyknęła, będąc przestraszona co to mogło być.
- Powiedziałem, że będziesz moją żoną. I dopiero teraz do mnie dotarło, że naprawdę tego chcę.- uśmiechnął się tak słodko, że nie mogłam tego nie odwzajemnić.
- Pewnego dnia może jak nam się uda. Jak ze mną wytrzymasz.- zaśmiałam się.
Nie myślałam, że dla niego to aż takie poważne. I po co głupia, bałam się, że mnie zostawi. Kocham go, on kocha mnie. Krótko i na temat. Nie ma pomiędzy tym żadnego "ale".
- Kocham Cię, Justin.- powiedziałam, czując, że to jest odpowiedni moment.
- Ja Ciebie też, Sally.- odpowiedział od razu.
Połączył nasze usta w gorącym pocałunku. Mogłabym przysiąść, że czułam żar wydobywający się z naszych ciał. Mruknęłam z aprobatą, nie mogąc się nim nacieszyć. Blondyn przytrzymywał ręka jedno z moich bioder, a drugą chwycił moją dłoń i ułożył ją koło głowy. Bez problemu pozbył się mojej górnej części piżamy. Jeżeli piżamą mogę nazwać koszulkę Justin'a i bieliznę. Przywar do mojego obojczyka i powoli przeszedł do moich piersi. Nie zdążył jednak rozpiąć stanika, bo drzwi gwałtownie się otworzyły. Nasze głowy odwróciły się w ich stronę. Stał tam Nick z głupkowatym uśmiechem.
- Co Ty tu robisz?- spytał Justin.- Wyjdź stąd!- krzyknął, zakrywając mnie kołdrą.
- Oj przestań. Nie raz widziałem ją w bieliźnie.- jęknął, przewracając oczami.
-Co?- spojrzał na mnie.- Sally?
- Przyjaźnimy się. To nic takiego.- wzruszyłam ramionami.
- To nie znaczy, że może widzieć Cię prawie nago. Wyłaź.- rzucił w niego poduszką.
- Nie bądź zazdrosny.- powiedziałam, kiedy przyjaciel zniknął za drzwiami.
- Nie jestem. Po prostu to widok tylko dla mnie.- uśmiechnął się, całując mnie w szyję.
- Chodźmy do niego, bo zaraz wyje wszystko z lodówki.- zaśmiałam się, leniwie podnosząc się z łóżka.
- Tam już pewnie nic nie ma.- pokręcił głową, zakładając spodnie.
~~~~~~~~~~~~~~'
Słów: 1043
Rozdział dodany: 2018-12-05
Xx
CZYTASZ
Purpose ❤ JB
أدب الهواةNigdy nie myślałam, że mogę pokochać chłopaka mojej przyjaciółki....A staliśmy się dla siebie całym światem. Tylko za jaką cenę będziemy musieli zapłacić za możliwość bycia razem? Jesteś moim celem.... Okładkę wykonała ? JKFriz