~44 ✔

672 33 4
                                    

Justin

Siedziałem właśnie w barze kończąc kolejnego drinka, kiedy usłyszałem swój telefon. Wyciągnąłem go, nie fatygując się, aby spojrzeć kto dzwoni. 

~ Co?- burknąłem, zerując szklankę.

~ Justin?- to był głos Sally, lekko smutny i przygaszony, ale jej. ~ Możesz przyjechać? Proszę - pociągnęła nosem.

~ Co się stało?- spytałem oschle. Dalej byłem zdenerwowany.

~ Wiem, że przegięłam...... I nie chcesz mnie teraz widzieć, ale.... naprawdę Cię potrzebuje....

~ Powiedz w prost o co chodzi.- przełknęła ślinę i po drugiej stronie nastała cisza.

~ Wróciłam do domu.... Tata tu jest.... on.... mówił.... Nie czuję się bezpiecznie.- zaczęła płakać, kiedy nic na to nie odpowiedziałem, dodała szybko.~ Ale rozumiem, że nie przyjedziesz- rozłączyła się.

Czemu muszę być takim idiotą, żeby ranić ją, w najmniej odpowiednim momencie. Rzuciłem kilka banknotów na bar i wyjmując kluczyki, wyszedłem na zewnątrz. Wzrokiem odszukałem mojego auta i ruszyłem w jego kierunku. Przeszkodziło mi drobne ciało, które na mnie wpadło. Instynktownie złapałem za talię i przyciągnąłem do siebie. Spojrzałam w dół, topiąc się w bursztynowych oczach. 

- Prze...praszam- za jąkała się.- Zagapiłam się.

Uśmiechnąłem się przyjaźnie.

- Nic się przecież nie stało.- odsunąłem się odrobinę, wypuszczając ją ze swoich objęć. 

- Mad.- wyciągnęła dłoń w moją stronę, złapałem ją, nie przestając patrzeć jej w oczy.

- Mad? To jakiś skrót?- spytałem.- Madeline?

- Maddy, ale nie lubię pewnego imienia.- uśmiechnęła się, ukazując dołeczki w policzkach.

- Więc MAD...- nacisnąłem nacisk na jej zdrobnienie.- Jestem Justin. 

- Masz ochotę lepiej się poznać?- kiwnęła w stronę baru, z którego przed chwilą wyszedłem. 

Przez chwilę się wahałem.

- Niestety nie mogę. Ale możemy wymienić się telefonami.- dziewczyna pokiwała głową, wręczając mi swój telefon. Wpisałem swój numer i to samo zrobiłem z własną komórką.

- W takim razie do usłyszenia. - powiedziała, uśmiechając się.

- Na pewno.- pomachałem jej i wreszcie wszedłem do auta. 

Przekręciłem klucze i wyjechałem na drogę. Unikałem zatłoczonych uliczek, żeby jak najszybciej dostać się do Sally. 

Dalej byłem urażony. Boże.... przez chwilę chciałem iść z tą dziewczyną.

Zaparkowałem samochód i nawet nie fatygowałem się, aby go zamknąć. Od razu wyszedłem po schodach i zapukałem. 

- Dobry wiecz....- drzwi otworzył Leo.

- Justin Bieber.- podniósł brew.- Jest na górze.- zrobił mi przejście. 

Bez słowa ominąłem go i wspiąłem się po schodach. Pchnąłem drzwi, a one uderzyły o ścianę. Sally nawet nie odwróciła się na łóżku. Usiadłem na jego brzegu i przejechałem dłonią o jej ramię. Przeszedł ją dreszcz, przez co się odwróciła.
Spojrzała na mnie i od razu zaczęła płakać. Wtuliła się we mnie.

- Powiedz mi wreszcie, co się stało?- położyłem się, a ją położyłem na sobie. Zacząłem gładzić ją po plecach, chcąc żeby się uspokoiła. 

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz