Moje ciało całe drżało, ale nie wiem co było tym spowodowane. Nie płakałam, moje ciało po prostu musiało jakoś odreagować.
Drzwi otworzyły się, a dopiero potem ktoś zapukał.
- Nie chcę nikogo widzieć.- szepnęłam.
- Mam czekoladę i dobre wino. Jak za dawnych lat.- po pokoju rozszedł się melodyjny głos Joan.
Odwróciłam się do niej i od razu uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam z łóżka i mocno się do niej przytuliłam.
- Przepraszam za wszytko. Za to, że zerwałam kontakt i przyjaźń. Mówiłaś, że Jess jest fałszywa i miałaś rację. Przepraszam, że byłam taka okropna.- musiałam powiedzieć jej to wszystko.
- Nie musisz przepraszać. Nigdy nie miałam ci tego za złe.- objęła mnie i zaprowadziła do łóżka.
Gdzie od razu otworzyliśmy wino, a zaraz potem i czekoladę. Od razu wzięłyśmy łyk.
- Teraz mów co się stało.l- podsunęła mi pod nos butelkę. Upiłam i wręczyłam ją jej.
- Dzisiaj tata powiedział, że nie jest moim biologicznym ojcem. Mama ma mu to za złe, ale chyba tylko dlatego, że on ją uprzedził.- uśmiechnęłam się słabo.
- To kto.... kto Cię stworzył?- zmarszczyła brwi.
- Taty brat.
- Ten z Kanady, tak? Mówiłaś, że od lat się nie odzywają.
- To był powód.
- Sally.... nawet nie wiem co ci powiedzieć, nie wyobrażam sobie jak się czujesz. - przyciągnęła mnie do siebie.
- Brak mi siły na cokolwiek. Najpierw napad.... później to. Boję się pomyśleć, co będzie następne.
- Nic już się nie staje. Nie może, wyglądasz okropnie, jakbyś zaraz miała paść. Wszystko się rozwiąże, po prostu daj temu czas.
- Nie mogę..... chcę zasnąć w spokoju.- wzięłam wielkiego łyka i zajadłam czekoladką.
- Masz dom, rodzinę. A kto Cię spłodził nie jest ważny. Leo Cię wychował, nauczył jeździć na rowerze i autem. On jest ojcem.
- Może i masz rację.- oparłam głowę o zagłówek.
Mimo, że często był surowy, to robił to żebym była na wszystko gotowa. On mnie wszystkiego nauczył.
- Nie myśl tyle, tylko ciesz się tym co masz.- uśmiechnęła się.
- A co u Twojej mamy, dawno nie widziałam jej i twojej babci.- zmieniłam temat, czując, że nie muszę już użalać się nad sobą.
- Babcia wróciła Hamburga, do cioci. A jak to mama większość czasu jest na wyjazdach z ojcem. Więc żyje sama.- wzruszyła ramionami.
- Czyli nie jestem sama.- przybiłam jej piątkę.
To trochę pocieszające, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, w czterech ścianach.
- U Ciebie jest jeszcze Justin.- mrugnęła do mnie.
- To fakt, taki mały dodatek.
- Jak wam się układa?
- O dziwo dobrze. Miałam obawy, że przez odmienne charaktery będzie trudno, ale..... idziemy na kompromisy.
- Jesteś szczęśliwa?- spytała krótko.
- Tak.- odpowiedziałam od razu bez chwili wahania.
- To jest najważniejsze, możesz mu powiedzieć, że mam was na oku. Wszystko słyszę.- puknęła o ścianę. Od razu się zaczerwieniłam. Nigdy nie pomyślałam, że....
CZYTASZ
Purpose ❤ JB
FanfictionNigdy nie myślałam, że mogę pokochać chłopaka mojej przyjaciółki....A staliśmy się dla siebie całym światem. Tylko za jaką cenę będziemy musieli zapłacić za możliwość bycia razem? Jesteś moim celem.... Okładkę wykonała ? JKFriz