~47 ✔

645 33 3
                                    

Moje ciało całe drżało, ale nie wiem co było tym spowodowane. Nie płakałam, moje ciało po prostu musiało jakoś odreagować. 

Drzwi otworzyły się, a dopiero potem ktoś zapukał. 

- Nie chcę nikogo widzieć.- szepnęłam.

- Mam czekoladę i dobre wino. Jak za dawnych lat.- po pokoju rozszedł się melodyjny głos Joan.

Odwróciłam się do niej i od razu  uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam z łóżka i mocno się do niej przytuliłam.

- Przepraszam za wszytko. Za to, że zerwałam kontakt i przyjaźń. Mówiłaś, że Jess jest fałszywa i miałaś rację. Przepraszam, że byłam taka okropna.- musiałam powiedzieć jej to wszystko. 

- Nie musisz przepraszać. Nigdy nie miałam ci tego za złe.- objęła mnie i zaprowadziła do łóżka. 

Gdzie od razu otworzyliśmy wino, a zaraz potem i czekoladę. Od razu wzięłyśmy łyk.

- Teraz mów co się stało.l- podsunęła mi pod nos butelkę. Upiłam  i wręczyłam ją jej.

- Dzisiaj tata powiedział, że nie jest moim  biologicznym ojcem. Mama ma mu to za złe, ale chyba tylko dlatego, że on ją uprzedził.- uśmiechnęłam się słabo.

- To kto.... kto Cię stworzył?- zmarszczyła brwi.

- Taty brat. 

- Ten z Kanady, tak? Mówiłaś, że od lat się nie odzywają.

- To był powód.

- Sally.... nawet nie wiem co ci powiedzieć, nie wyobrażam sobie jak się czujesz. - przyciągnęła mnie do siebie.

- Brak mi siły na cokolwiek. Najpierw napad.... później to. Boję się pomyśleć, co będzie następne.

- Nic już się nie staje. Nie może, wyglądasz okropnie, jakbyś zaraz miała paść. Wszystko się rozwiąże, po prostu daj temu czas.

-  Nie mogę..... chcę zasnąć w spokoju.- wzięłam wielkiego łyka i zajadłam czekoladką.

- Masz dom, rodzinę. A kto Cię spłodził nie jest ważny. Leo Cię wychował, nauczył jeździć na rowerze i autem. On jest ojcem.

- Może i masz rację.- oparłam głowę o zagłówek.

Mimo, że często był surowy, to robił to żebym była na wszystko gotowa. On mnie wszystkiego nauczył.

- Nie myśl tyle, tylko ciesz się tym co masz.- uśmiechnęła się.

- A co u Twojej mamy, dawno nie widziałam jej i  twojej babci.- zmieniłam temat, czując, że nie muszę już użalać się nad sobą.

- Babcia wróciła Hamburga, do cioci. A jak to mama większość czasu jest na wyjazdach z ojcem. Więc żyje sama.- wzruszyła ramionami.

- Czyli nie jestem sama.- przybiłam jej piątkę. 

To trochę pocieszające, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji, w czterech ścianach. 

- U Ciebie jest jeszcze Justin.- mrugnęła do mnie.

- To fakt, taki mały dodatek.

- Jak wam się układa?

- O dziwo dobrze. Miałam obawy, że przez odmienne charaktery będzie trudno, ale..... idziemy na kompromisy. 

- Jesteś szczęśliwa?- spytała krótko.

- Tak.- odpowiedziałam od razu bez chwili wahania.

- To jest najważniejsze, możesz mu powiedzieć, że mam was na oku. Wszystko słyszę.- puknęła o ścianę. Od razu się zaczerwieniłam. Nigdy nie pomyślałam, że....

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz