53 ✔

558 26 0
                                    

Pattie biegła w moją stronę na złamanie karku. Chciałam do niej podejść, ale drzwi od sali otworzyły się i wyszedł z nich lekarz.

- Co z nim?- od razu stanęłam przed nim.

- Umm.... mogę przekazać informację tylko komuś z rodzin.- uśmiechnął się delikatnie. 

- Jestem matką!- krzyknęła.

- Rana na szczęście nie była głęboka, stracił sporo krwi, ale wyniki są dobre. To młody chłopak, na pełno siły. Wszystko będzie dobrze.

- Mogę.... mogę go zobaczyć?- spytałam, ściskając krawędź sukienki.

- Zostanie przewieziony na sale. Nie widzę sprzeciwu.- powiedział.

Pielęgniarki wyprowadziły łóżko, na którym leżał nieprzytomny chłopak. Podbiegłam do niego, łapiąc go za rękę. Szłam przy nim do momentu, w którym jego łóżko nie zatrzymało się. Pod pieli go pod maszyny i posyłając uśmiech wyszły. Usidłam n krześle, patrząc na jego twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Usta, na których jeszcze niedawno był uśmiech były prawie szare. 

- Powiesz mi w końcu, co się stało?- Pattie stanęła obok, powstrzymując łzy.

- Ten facet się pojawił. Chciał mnie zabrać, ale Justin....- zaczęłam płakać.

- Czyli... to Twoja wina? Mój syn prawie stracił życie przez Ciebie?! Mówiłam mu, żeby to rzucił... Wszystko to Twoja wina!- wykrzyczała mi w twarz. 

- Pattie, taką decyzję podjął nasz syn.  Mimo, iż może Ci się ona nie podobać, tak wybrał.- w drzwiach pojawił się Jeremy.

- Ta dziewczyna niszczy mu życie.....

- Kocha ją, tak ja Ciebie. 

Podszedł i położył dłoń na moim ramieniu. Poczułam się lżej, chodź moje serce zgubiło swój rytm.  Czułam się zmęczona, chciałam położyć się w łóżku obok Justin'a i mocno  się do niego przytulić. 

- Przepraszam.- jęknęłam.- To moja wina.- dotknęłam jego twarzy.

- Odwiozę Cię do domu.- zaczął Jeremy.- Dzwoniłem do Twoich rodziców, nie kazałem im przyjeżdżać, bo nic by to nie dało.

- Nie zostawię go, chcę.... być tu kiedy się obudzi.- jego dłoń była taka zimna.

- Nie zrobi tego przez najbliższe godziny. A Ty musisz odpocząć, będę tu. 

- Dobrze, ale niech mi Pan obieca, że go nie zostawi.

- Obiecuję, Sally.- pokiwałam głową, patrząc na Justin'a i ucałowałam go w czoło. 

Wrócę jutro do Ciebie, kochanie. 

Wyszłam powoli z sali, nie będąc pewna, czy aby na pewno to dobry pomysł. Ale naprawdę potrzebowałam odpoczynku,  a tu będzie miał opiekę. 

Usiadłam w samochodzie Jeremi'ego, zapinając pasy. Nie rozmawialiśmy, dzisiaj zdarzyło się tak wiele,  że chwila ciszy dobrze nam zrobi. Pożegnałam się z nim i wyszłam, przed drzwiami stała mama, kiedy ją zobaczyłam pobiegłam  do niej i mocno przytuliłam.

- Już dobrze, córeczko.- wybuchnęłam płaczem. 

Zaprowadziła mnie do pokoju i podała ciepłą herbatę, ale odstawiłam ją na szafkę, nie byłam wstanie nic przełknąć. Poszłam do łazienki i szarpiąc za sukienkę zerwałam ją z siebie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że była cała we krwi. Odkręciłam korek z wodą i weszłam pod nią. Woda zabarwiła się na różowo. Czułam jakby wszystko z nią odpływało. Ubrałam piżamę i położyłam się do łóżka. Patrzyłam w ciemność, bałam się wszystkiego co może ona przynieść. 

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz