54. Epilog ✔

999 34 10
                                    

  "Nie ma znaczenia co przyjdzie naszą drogą
Czuję się, jakbym była tu żeby zostać
Byłeś tym właściwym od początku
Pozwól mi wejść do twojego serca."


  Moje  serce znowu zaczęło szybciej być, albo już tylko wydawało mi się, a one już dawno wyskoczyło. Złapałam go pod pachami, starając się jak najdłużej go podtrzymać. Kilka kropel potu pojawiło się na moim czole, a kolana zaczęły drżeć. 

- Zwołajcie lekarza!- krzyknęłam.

Tata podszedł i chwycił go mocno, prowadząc z powrotem na łóżko. Nie odstępowałam go na krok. 

- Boli Cię coś?- spytałam, ale nie reagował.

Nie wiedziałam co się dzieje, przecież wszystko było dobrze, powiedziałabym, że nawet bardzo dobrze. Humor był takie jak zawsze, błysk w oku i uśmiech, a teraz wyglądał jakby zaraz miał..... Nie! Nic mu nie będzie. 

Do sali wbiegł ordynator, zdjął z szyi stetoskop i przyłożył do klatki piersiowej chłopaka. 

- Na płucach nie słyszę żadnych szmerów, rana...- zdjął delikatnie bandaż i dokładnie się przyjrzał.- jest czysta. Nie rozumiem. Skarżył się na coś?- zwrócił się do mnie. 

- Że go strasznie boli, pobiegłam po pielęgniarkę i dała mu coś przeciwbólowego.- mówiłam tak szybko, nie chcąc niczego pominąć.

- Pewnie zmieszały się z jego lekami. Co za nieprofesjonalność!- krzyknął oburzony.- Zabiorę go na przeczyszczanie żołądka. 

Wypuściłam powietrze siadając na sofie, myślałam, że..... w szpitalu nic się mu nie stanie. A jednak....

Oparłam głowę o zagłówek, patrząc na zegarek wiszący nad drzwiami, wskazówka prawie się nie ruszała, czy to ja już wariuje? Moje powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu zamknęłam je na dobre. 

Patrzyłam na widok za oknem,pogoda nie była zbyt ciekawa. Deszcz padał, rozmazując cały świat. Miałam na sobie szarą sukienkę i szpilki w tym samym kolorze.

Kiedy zdążyłam się przebrać?

- Panno Sally?- odwróciłam się na głos za mną.- Niech Pani usiądzie. 

- Dziękuje, ale chce już go zobaczyć.

- Przykro mi..... nie wiedzieliśmy o krwotoku wewnętrznym. Nic nie mogliśmy zrobić.- zmrużyłam oczy, o czym on mówi?

- Przecież to był zwykły zabieg.- pisnęłam.- Obiecał mi.....- zaczęłam płakać.- Co z Was za lekarze?

Moje całe ciało trzęsło się, nie potrafiłam zapanować nad nim.

- Gdzie on jest?- szepnęłam.

- Nie wiem. czy to dobry pomysł.....- pokręcił głową. 

- Gdzie!- krzyknęłam.

Wyciągnął rękę przed siebie i spojrzał na mnie. Wcisnął guzik od windy na ujemne piętro. Gdy drzwi otworzyły się z gulą w gardle przeczytałam napis "KOSTNICA

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz