52

605 25 2
                                    

Jęknęłam, wychodząc z jego uścisku. Wzięłam spodnie do ręki i macając kieszenie, wyjęłam komórkę z jednej z nich. Na ekranie głównym widniała wiadomość. Niemal od razu przeszły mnie ciarki, które nie były spowodowane zimnem.

OD Nieznany

Nie mogę się doczekać, aż będziesz moja, Sally. Już wkrótce....

Przełknęłam ślinę, czytając ją kilkakrotnie. Boże..... czego on ode mnie chcę. Niech da mi spokój.

- Kto napisał, kochanie?- Justin spytał, stojąc za moimi plecami.

- Nic ważnego.- zanim zdołałam to usunąć, blondyn zabrał mi telefon.

Przeleciał wzrokiem po literach i ścisnął usta w cienką linię.

- Jedziemy na policję.- złapał mnie za rękę, zdążyłam złapać ciuchy i kiedy znajdowaliśmy się w pokoju ubrał się nadzwyczaj szybko. Ja jedynie stałam i się przypatrywałam.

- Nie. Nigdzie nie jadę.- byłam w stanie jedynie ubrać bieliznę.

- Nie pytam Cię, Sally. Nie będę ryzykować, że znowu coś Ci się stanie.

- To zwykła wiadomość!- krzyknęłam.

- Nie rozumiesz? Nie będę ryzykować! Raz prawie Cię straciłem, drugi raz tego nie przeżyję.- złapał się za głowę.- Zrób to dla mnie, dla mojego pokoju, żebym wiedział, że ktoś będzie go szukał.- ściszył wzroki podszedł do mnie, łapiąc za rękę.

Wypuściłam powietrze, kiwając potwierdzająco głową. Ubrałam jeansy i bluzę, chłopak wręczył mi torebkę i wyszliśmy z mieszkania.

Droga od jego domu na posterunek policji zajęła nie mniej niż dziesięć minut. Justin szedł przodem, oglądając się co troch, czy aby na pewno jestem za nim.

- Dobry wieczór.- stanął przed starszym mężczyzną.- Mamy kilka nowych informacji w sprawię Sally Johns.

Nawet na mnie nie spojrzał.

- Proszę dać mi chwilę.- powiedział znikając za drzwiami do biura niejakiego Williama Carrisi, wydaje mi się, że to ten sam, który przesłuchiwał mnie w szpitalu.

Justin stał w tym samym miejscu , jego ramiona unosiły się szybciej niż zwykle, chciałam do niego podejść, ale w tym samym czasie otworzyły się drzwi i wyłonił się policjant. Dokładnie ten sam. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.

- Dobrze, więc z kim muszę porozmawiać?- spytał, odsuwając się, aby zrobić przejście.

Justin ruszył w jego storę, ale wyprzedziłam go.

- Poradzę sobie.- jego żuchwa zacisnęła się, pocałowałam go w kącik ust i weszłam do sali.

- Trochę minęło, co?- wskazał krzesło, na którym usiadłam.

- Nie zbyt wystarczająco, aby odpocząć.- uśmiechnęłam się, ale raczej wyszedł tylko grymas.

- Rozumiem.- pokiwał głową.- Więc o co chodzi?

- Nie mówiłam wcześniej tego, bo się chyba bałam..... Jakiś czas przed napadem zaczęłam dostawać dziwne wiadomości.- wyciągnęłam telefon i weszłam w te, których nie usunęłam.- Dziś dostałam kolejną. pierwszy raz od napadu.....

Mężczyzna intensywnie wpatrywał się w komórkę. W końcu wstał i przez uchylone drzwi, pewnie do kolejnego biura, podał mój telefon.

- Sprawdź ten numer. Zobacz czy istnieje w sieci,po prostu wszystko.- wrócił wzrokiem na moją osobę.- Z tych wiadomości.... wnioskuję, że musiał obserwować Cię przez cały czas lub z kimś współpracuję.

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz