~38 ✔

810 37 2
                                    

Weszłam do środka zaraz za nim, widziałam samochodów na podjeździe, więc ktoś jest w środku. Po całym domu roznosił się zapach ciasta, aż zaburczało mi w brzuchu. Justin cały czas trzymał mnie za rękę, byliśmy na schodach kiedy z głównego salonu wyszła jego mama.

- Gdzie byłeś?- od raz zapytała.

- Spałem u Sally, śpieszymy się, więc pogadamy później.- powiedział oschle.

Spojrzałam na nią i delikatnie się uśmiechnęłam, co odwzajemniła. 

- Czemu jesteś dla niej taki?- usiadłam na jego łóżku i wpatrywałam się w jego postać, gdy się przebiera.

 Każdy mięsień napinał się przy najmniejszym ruchu. 

- Jestem normalny, więc nie rozumiem po co to pytanie. 

- Po to, że należy jej się szacunek.- zmrużyłam oczy, widząc jego spięcie.

- Na niego trzeba zapracować.

- Justin!- krzyknęłam.- To Twoja matka.

- A ja jestem jej synem. Nie kłóćmy się w sprawach o których nie masz pojęcia.- powiedział patrząc na mnie groźnie.

- Jasne.... przepraszam, że chciałam pomóc.- burknęłam, patrząc w innym stronę pokoju.

- Nie musisz przepraszać, po prostu nie chcę o tym rozmawiać i tyle.- podszedł do mnie i przykucnął. Złapał za mój policzek i kazał na sobie spojrzeć. Musnął wargi i mocno mnie przytulił. 

- A teraz możesz zbierać się do szkoły.- wstał i zabrał swoje rzeczy z krzesła.  Szłam za nim, ani na trochę nie spuszczając z niego wzroku.

 Nawet nie pofatygował się, aby ją poinformować, że już wychodzimy. Rozumiem, że na ogół chłopakom trudniej jest mówić o uczuciach i takich tam, ale nie rozumiem nawet jakbym bardzo chciała, jego zachowania.

- Przyjdź po lekcji do siłowym, pewnie będę sam, wiem będziemy mogli porozmawiać- zabrzmiało to tak poważne, że przez chwilę pomyślałam czy nie uciec do domu.

 Pokiwałam głową nie odwracając od niego wzroku. Pocałował mnie w policzek i doszedł do swoich kolegów.

Zadzwonił dzwonek, szybko zabrałam rzeczy z szafki i poszłam do swojej klasy. Usiadłam przy Nick'u, który był bardzo cicho.

- Coś się stało?- spytałam zmartwiona.

- Pokłóciłem się z Rayan'em.- westchnął. Zanim zdążyłam zapytać o co, dodał.- Chcę spędzać ze mną coraz więcej czasu, a..... ja mam swoje życie. Swoje zainteresowania i takie tam, czemu on tego nie rozumie?

-  Ty wspierasz go we wszystkim, jesteś na każdym meczu, pomagasz przy lekcjach, jeżeli jest taka potrzeba. Może chcę się odwdzięczyć? 

- Nie potrzebuje tego, chcę przestrzeni.....- spojrzałam na niego podejrzliwie.

- Boisz się, że robi się coraz poważniej?- znam go od dziecka i wiem kiedy kłamie. Musi się bardziej napracować, żeby mi ściemniać.

- Nie... to chodzi o..... nie..... tak.... nie wiem.... może?- sam zaczął się miotać.

- Porozmawiaj z nim i tyle. Szczerość to podstawa. Jeśli kocha to zrozumie.- uśmiechnęłam się, mają nadzieję, że to jakoś go zmotywuje.

- Panno John, skończyła pani swoje mądrości psychologiczne?- nauczyciel stał przy naszej ławce z założonymi rękoma. 

- Tak, przepraszam.- mruknęłam.

Pokręcił głową i odszedł w stronę tablicy. Pół lekcji przesiedziałam i wpatrywałam się w Nick'a, który był jeszcze bardziej zamyślony niż wcześniej. W drugiej połowie przepisywałam wszystko z tablicy, modląc się abym zdążyła. 

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz