~ 51

501 23 0
                                    

Czułam jak by moje serce miało eksploatować. Złapałam się za głowę, odwracając się do tyłu, łapiąc oddech.

- Justin!- krzyknęłam.- Ty idioto! Wiesz jak mnie przestraszyłeś?

Uśmiechnął się, wystający z łóżka i podchodząc do mnie. 

- Napisałaś do mnie, mogłaś się tego spodziewać.- zaśmiał się.

- Zazwyczaj dajesz o sobie znać.....

- Oj kochanie, przepraszam. - złożył krótki pocałunek na moich ustach.

- Co dzisiaj robiłeś?- spytałam.

- Siedziałem z Rayan'em na siłowni.

- Pokażesz mi jak ćwiczyłeś?- popchałam go na łóżku i zawinęłam nad nim. 

- Chyba musisz mnie ładnie poprosić.- szepnął tuż nad moimi wargami, ale nie pocałował ich.

- Możesz ze mną zrobić wszystko.- podniósł brew.

- Czy ja wiem..... zawsze to mogę.- pokręciłam z niedowierzaniem głową.

Justin zaśmial się

Złapał mnie gwałtownie za uda i wstając usadowił mnie na kolanach. Jego lewa ręka masowała mój bok, a druga błądziła po plecach. Zaczął ssać moją skórkę, na co głośno jęknęłam. Podsunęłam się bliżej, żeby miał lepszy dostęp, ale on szybko się odsunął, kiedy jego telefon zaczął dzwonić. 

Wypuściłam powietrze, siadając obok niego.

- To Rayan.- powiedział, przyglądając telefon do ucha. 

Wpatrywałam się w chłopaka, zastanawiając się co się dzieje. Wymachiwał rękami, wydawał się zdenerwowany. 

- Musimy jechać, ubierz się.- rzucił w moją stronę.

- Czemu?- zapytałam.

- Upił się i nie ma kto go zawieść do domu. Dawaj skarbie, zrobimy to szybko.- puścił mi oczko.

W pierwszej chwili miałam wrażenie, że mówi o tym, co przerwaliśmy. Ale dopiero po kilku sekundach zrozumiałam, że chodzi o jego przyjaciela. 

Ubrałam spodnie i katanę. Justin był już na dole i czekałam na mnie. Zbiegłam szybko po schodach i zamykając drzwi, udaliśmy się do auta.

Nie odzywał się przez całą drogę, nie rozumiałam jego zachowania. 

- Zaczekaj tu na mnie i nie wychodź.- powiedział schylając się do mnie, pokiwałam głową.- Nie, Sally. Potrzebuje, żebyś to powiedziała....

- Tak. Zostanę.- pocałował mnie w czoło.- Ale...... Ale co się dzieje?

Odpowiedział mi trzask drzwi.

Justin wyszedł dobre kilkanaście minut temu i ślad po nim zaginął. Usłyszałam krzyk ludzi i nie myśląc szybko wyszłam z samochodu i pobiegłam w ich kierunku. W korytarzu prawie nikogo nie było, za to w salonie stała spora grupa, tworząca krąg. W środku ktoś się bił.

Proszę, żeby to nie był on....

- Justin!- krzyknęłam, kiedy zobaczyłam go okładającego jakiegoś chłopaka.

Miał rozcięty łuk brwiowy i na pewno jutro zobaczymy siniaki pod okiem. Nie zwracał na mnie uwagi, w pewnym momencie został odepchnięty, zatoczył się, ale nie przewrócił się.  Oberwał kilka razy w twarz, szybko oddał mu mocniej. Dopiero później zobaczyłam, że tuż obok Rayan siedzi z lodem przy nosie. 

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz