~25 ✔

855 30 5
                                    

Szłam wzdłuż drzew, starając się jak najbardziej uspokoić. Zachowanie Jess doprowadziło mnie do stanu w jakim jeszcze nie byłam. Ręka dalej mnie piekła, ale szczerze mówiąc nie żałuję tego. Należało jej się. Nie chcę mieć nic wspólnego z nią. Nie jest tą samą dziewczyną co w zeszłym roku, a co więcej ja jestem inna. Po tym wydarzeniu nie mam zamiaru poddać się i będę walczyć o Justin'a. Choćbym miała znienawidzić mnie do końca. On będzie mój.

Usiadłam na jednym pniu, wyłożyłam nogi chcąc przestać o tym myśleć. Słońce prawie zachodziło, przez co zaczęło robić się ciemno, a wiatr wzmocnił na sile. Podniosłam się, dobrze otrzepując sukienkę z brudu. Wolnym krokiem ruszyłam do drogi powrotnej, chociaż nie za bardzo chciałam zobaczyć jej twarz.

- Nie mogę daleko odejść!- z dala dobieg krzyk Justin'a, wypuściłam powietrze jednocześnie oplatający się ramionami. Postać bruneta stała na przeciwko mnie, był odwrócony tyłem i rozmawiał z  Nick'iem.

- Jest!- Nick wyprzedził go i zamknął mnie w uścisku. - Gdzieś Ty była? Martwiłem się, dziewczyno!

- Spokojni, musiałam się przejść.- wzruszyłam ramionami.

- Przejść się?! Ty głupia, mogło ci się coś stać.- znowu się wydarł.

Poklepałam go po ramieniu, przeszłam obok Justin'a bez słowa, nie miałam siły tłumaczyć mu co się stało i tak by tego nie zrozumiał. Gdy doszłam do swojego namiotu od razu zabrałam się do pakowania. A kiedy to zrobiłam wpakowałem torbę do samochodu Nick'a, dzisiaj mieliśmy wyjechać jednak nikt nic nie mówił o której to się stanie, a mnie coraz bardziej to irytowało.

- Możemy porozmawiać?- wiedziałam, że w końcu przyjdzie.

- Przecież nie mamy o czym.- powiedziałam, nawet na niego nie patrząc, słyszałam jak wypuszcza powietrze.

- Pomogę ci.- odparł biorąc ode mnie rurki od namiotu. I bardzo dobrze bo nie umiałam złożyć tego cholerstwa. A on zrobił to w mniej niż kilka minut.

- Justin! Kochanie, zajmiesz się naszym namiotem?- Jessica nawet  do nas nie podeszła. 

Pewnie bała się, że tym razem nie skończyłoby się na plaskaczu.

- Pomagam, zawołaj chłopaków.- mruknął pod nosem.

- Ale to ja jestem Twoją dziewczyną.- krzyknęła.

- Niestety.- szepnął niezrozumiale.

Jessica ścisnęła usta w cienką linię i odeszła. Spojrzałam się na Justin'a, który zupełnie nie wydawał się wzruszony tą scenką. Znam  Jess od dziecka i nigdy nie wiedziałam żeby się z kimś kłóciła, znaczy się zdarza się, ale nie tak żeby zrobić komuś przykrość. Widocznie nigdy nie była moją przyjaciółką.

- Powinieneś z nią iść.- powiedziałam po chwili ciszy.

- Nic nie powinienem, jedynie mogę, ale tego nie chcę.- obejrzał się na tył i zobaczył czy nikt na nas nie patrzy. Wszyscy byli zajęci pakowaniem. - Chcę Ciebie, nie ją.

Szybko zmniejszył dzielącą nas odległość i przyciągnął mnie do siebie. Schował kosmyk moich włosów za ucho następnie objął moją twarz.

- Nie lubię kiedy jesteś smutna.- ja też tego nie lubię, ale nic na to nie poradzę. Z resztą naprawdę  widać to na mojej twarzy?

- Jestem po prostu zmęczona.-  wzruszyłam ramionami. 

- Mnie nie okłamiesz.- uśmiechnąć się lekko, a ja po prostu nie mogłam tego nie odwzajemnić. - Od razu lepiej.- powiedział muskając moje usta. 

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz