~6 ✔

1.1K 31 1
                                    

Położyłam głowę na czymś twardym i gwałtownie otworzyłam oczy.  Dopiero gdy spojrzałam na Justin'a znowu się uspokoiłam. Jak mogłam zapomnieć o wczorajszej nocy? Moja głupota jest niemożliwa.
Oparłam głowę o rękę i lepiej przyjrzałam się chłopakowi. Jego rysy złagodniały, a na ustach był lekki zarys uśmiechu, ale nie takiego jak zawsze. Ten był szczęśliwy, prawdziwy. Justin był odprężony, co nie zdarzało się często. 

Telefon w moim budziki zaczął dzwonić, a ja szybko zerwałam się z łóżka. Wyłączyłam go zanim obudził blondyna. Chciałam się jeszcze mu przyjrzeć.  Często się nie zdarza, że jest cicho. Usiadłam na łóżku, powracając do jego twarzy. Kilka dni temu jakby ktoś powiedział mi, że ten chłopak,co wkurza mnie od dwóch lat, będzie spał ze mną w jednym łóżku, wyśmiałabym go, a potem uderzyła. Jestem głupia, że tak łatwo dałam się wrobić. Że pozwoliłam, żeby do tego wszystkiego doszło. Ale... fakt, że taki ktoś jak on może  się mną interesować, sprawia, że jestem szczęśliwa. Nawet choćby było to tymczasowe. Cicho jęknęłam. Jessi'ca. Znienawidzi mnie, jeżeli się dowie. Nie mogę jej tego zrobić.

Możesz. Już to zrobiłaś. 

Justin i ja to odmienne światy. To było tylko jednorazowe. W szkole wszystko wróci do normy. Na pewno.

Pochyliłam się nad nim i kiedy chciałam go obudzić, jego brązowe oczy zaczęły się we mnie wpatrywać. Tak jak ja robiłam, przez cały ten czas.

- Jeżeli nie chcesz spóźnić się do szkoły, to musisz wstać. - przełknęłam ślinę. Wziął swój telefon, sprawdzając godzinę. 

- Przyjechać po Ciebie?- spytał, gdy zaczął się ubierać.

- Nie, pojadę metrem.- prawie zapomniałam jak się mówi, kiedy znowu zobaczyłam jego klatkę. Chłopak cicho się zaśmiał. 

- Do  zobaczenia. - kiwnął głową i zniknął za oknem.   

Gdybym wychodziła tak jak on, już dawno byłabym cała poobijana. 

Jeszcze trochę wpatrywałam w miejsce, gdzie ostatni raz go widziałam. Otrząsnęłam myśli i zaczęłam przygotowywać się do szkoły. Wzięłam z garderoby leginsy i bluzkę, która odkrywa ramiona. Wykonałam wszystkie poranne czynności i zeszłam do kuchni. Mama jak zwykle siedział przy wyspie kuchennej i popijała kawę. A miska z płatkami stała niedaleko niej.

- Dzień dobry, mamo. - uśmiechnęłam się. - Dzisiaj jadę metrem, więc nie zdążę zjeść. 

- Odwiozę Cię, musisz jeść śniadanie... - wypuściłam powietrze, siadają na krześle. Nastała chwila ciszy, która ja odważyłam się przerwać.

- Powiesz mi skąd wiedziałaś, że Justin jest u mnie? - wzięłam pierwszą łyżkę do buzi.

- Słyszałam jak z kimś rozmawiasz, a ten huk to... - czy mi się wydaję, że ona się stresuję.- wiedziałam, że coś się obiło o drzwi. A sądząc po twoich nieogarniętych włosach, to byłaś Ty. 

Co ona sobie o mnie pomyśli. Chłopak przyjaciółki w moim domu w środku nocy. 

- Mogę to wyjaśnić! - zaczęłam, ale powstrzymała mnie gestem ręki.

- Nie osądzam Cię, kochanie. Chcę żebyś uważa i nie mówię tu o Jessice, tylko o ojcu. Ona Ci wybaczy, albo nie. Ale ojciec... może oszaleć. Lubi ją, sama nie wiem dlaczego. - wzruszyła ramionami - Po prostu uważaj.

- Nie przeszkadza ci? Nie żeby coś było po między nami, ale... oni są razem. Nie myślisz, że jestem zła przyjaciółką?

- Córciu. - podeszła do mnie i oparła głowę o moje ramię - Jeżeli ktoś Ci się podoba, nie możesz nic z tym zrobić. I nie zaprzeczaj. - uprzedziła mnie. - Zawsze myślałam, że to całe "nienawidzę go" było dlatego, że bałaś się przyznać przed sobą, że ci się podoba. 

Purpose ❤ JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz