-To siódmy miesiąc Louis. Jak tak dalej pójdzie to ci jebnę tym słoikiem. Najpierw chcesz nutellę a potem jej nie chcesz!!!- krzyknęła zirytowana Maddie.
-Cichaj kobieto i mi daj te krakersy.- próbowałem wstać, ale mój gruby brzuch mi na to nie pozwalał.
-Ja. Kurwa. Pierdolę. Tą. Robotę.- jęknęła dziewczyna i podała mi te ciastka, padając na łóżko obok mnie.
-Już niedługo będę miał swoją kruszynkę. I w końcu się stąd wyrwę. Tęsknię za świezym powietrzem.- westchnąłem gładząc brzuszek.
-Zaraz cię uduszę pieprzoną firanką, zobaczymy czy dożyjesz.- warknęła Maddie.
-Cicho, nie klnij przy dziecku.- fuknąłem, opiekuńczo osłaniając brzuch.
-Jezu, błagam, niech ten twój Harry cię zabierze... Kocham cię Louis, ale mam cię dość. Nie chcę być tak nieznośna w ciąży jak tuly jesteś...- zaczęła sztucznie szlochać, a ja uderzyłem ją lekko ogonem.
-Podasz mi mleko?- zapytałem nieśmiało.
Wkurwionym krokiem podeszła do lodóweczki która zostala tu sprowadzona dla mnie i wyjęła to o co prosiłem.
-Dziękuję.- uśmiechnąłem się i to wypiłem.
-PSYY!!!- Usłyszeliśmy wrzaski i Maddie zamarła.
-Tak! Tak! Tak!!!- piszczała i podbiegła do okna, wydzierając się 'pomocy!'
Po chwili drzwi się otworzyły a do środka wpadł komisarz Payne, ten z Londynu.
-Pan Payne?- zdziwiłem się.
-Mamy go!- odwrócił się i po chwili w pokoju pojawił się mój loczek.
-Harry!!!- krzyknąłem i jakimś cudem wstałem i podbiegłem do niego.
-Louis!!!- zaczął mnie przytulać, ale po chwili się odsunął zaskoczony oporem.
-Co do...- pobladł.
-To nie tak jak myślisz Hazz!- od razu się domyśliłem.
-A niby jak?- odsunął się ode mnie.
-Jestem czysty. Dalej twój. Dzidzia jest nasza... Musisz mi uwierzyć! Ma nawet uszy tak jak ja!- zrobiłem krok w jego stronę ale on się cofnął.
-Nie wygląda to tak jakby było moje...- pokazał na rozmiar brzucha.
-Dzień zanim mnie zabrano Harry! Moje urodziny... Nie pamiętasz?- moje oczy zaszły łzami.
Chłopak pokręcił głową.
-Nadal ci nie wierzę...- moje serce właśnie chyba pękło.
-Posluchaj ty mala kurwo.- Maddie wkroczyła do akcji.
-Przyjechał tu z dzieckiem w brzuchu, jasne? Od samego początku jego pobytu tutaj wymiotował, jasne? Nie był tknięty, ale na chuj ja się wysilam. Kto uwierzy dziwce.- prychnęła dziewszyna, łapiąc moją dłoń.
Harry zeskanował mnie podejrzliwym wzrokiem, ale zaraz potem westchnął.
-Wierzę ci...- przytulił mnie.
-Jesteśmy młodzi...- jęknąłem.
-W dupie z wiekiem. Wracajmy do twojego domu... Twój ojciec odpowoe za to co zrobił, sprzedając cię tu.- pocałował mnie krótko w usta i zostałem wyprowadzony na zewnątrz, po czym okryli mnie kocem termicznym i wprowadzili do karetki.
***************
Uff.
Nadal mam się bunkrować, czy już nie muszę?

CZYTASZ
Little Kitten 1&2 ~ Larry
Fanfiction-W bajkach wszystko jest możliwe.- -Życie nie jest bajką!- -To jak wyjaśnisz to że mam ogon i kocie uszy?- _________________ Śliczna okładka od Marleny ❤❤❤