Rozdział 26 [2]

1.5K 154 25
                                    

/Mój laptop nie dał rady wczoraj XD Zbliżamy się do końca kochani/

-Zabij mnie Kitty.- jęknąłem ponownie klękając nad sedesem i zwróciłem zawartość mojego żołądka.

-To nie moja wina że pieprzycie się jak króliki. Sam się na to zgodziłeś podobno.- parsknęła, kładąc dłoń na moich plecach.

-Było pracować w branży porno jak ja.- prychnęła Maddie.

-Nie pomagasz.- jęknąłem, ocierając usta.

-Przynajmniej wiesz że ma cię kto kochać.- parsknęła blondynka.

-Pocieszasz go w cholerę. Wypieprzaj PornoMaddie.- warknęła Valerie, zamykając blondynce drzwi przed nosem.

-Dobrze wiem że one nie mają zamka.- prychnęła Madd, otwierając je sobie.

-Dziewczyny, wyjdźcie, błagam.- jęknąłem, znowu wymiotując.

Obie wyszły i słyszałem jeszcze trochę ich kłótni aż do środka weszła Jade.

-Nie odnajduję się tu jeszcze.- zaśmiała się. -Wiem co czujesz.- westchnęła gładząc spory już brzuszek.

-Jade, nie patrz na to.- jęknąłem.

-To normalne... Już lepiej?- przejechała dłonią po moich włosach.

-Trochę.- sapnąłem i opłukałem buzię.

-Harry zajmuje się maluchami na dole, Darcy mnie tu przysłała.- uśmiechnęła się, pomagając mi wstać.

-Dlaczego to musi być takie upierdliwe.- sapnąłem.

-Nie mam zielonego pojęcia.- uśmiechnęła się, przytulając mnie i oboje zeszliśmy na dół.

-Jesteś kochana.- stwierdziłem.

-TATA!- usłyszałem cztery krzyki i dzieci mnie obsiadły.

-Nie miałem nawet szans ich zatrzymać!- pisnął Harry przybiegając również po chwili.

-Cześć maluchy, puścicie mnie? Pomalowaliście wszystko tak jak poprosiłem?- uśmiechnąłem się do dzieci.

-Tak! Nawet więcej niż prosiłeś... Tata się zgłosił na ochotnika i przytaszczył nam twoje starsze prace które niby były beznadziejne.- wyszczerzyła się Skylar.

-Owszem, zrobiłem to.- Parsknął Harry.

-Czyli możemy jechać?- spytałem z uśmiechem.

-Tylko zaniosę to wszystko do samochodu i owszem, możemy. Dzieciaki, ubierać się ciepło!- zarządził Harry i pocałował mnie krótko w usta.

-Jesteście tacy dobrzy.- parsknęła Jade.

-Cóż, bywa.- wywrócił oczami Liam.

-Jedziemy.- zarządziłem i ruszyłem w kierunku auta wraz z dziećmi i Harry'm.

Mężczyzna zapakował moje obrazy i wsiedliśmy oboje do środka, zapinając pasy dzieciom i ruszyliśmy w kierunku domu dziecka.

***************************

Mój Laptop wczoraj nie wyrobił a ja nienawidzę pisać na telefonie :c

Na maraton poczekacie aż dostanę nowego laptopa ;-;

Little Kitten 1&2 ~ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz