Rozdział 19

4.4K 339 122
                                    

Westchnąłem cicho, wiercąc się w łóżku Styles'a.

Harry dalej rozmawał z Gemmą, która jak się okazało to jego siostra, która pachniała kotem, co mnie tk wkurzyło, że Harry zamknął mnie w swoim pokoju.

Płakałem w samotności, ale ja tylko chciałem pokazać że to mój Harry i nie chcę tu innych kotów.

To mój dom, bo w nim jest mój Harry!

Dopiero co byłem na nie z jakąkolwiek relacją ze Styles'em i 'bandą', a tu okazuje się że moja więź przywiązania i przynależenia wybrała sobie jego.

Głupi mózg i głupie serce.

Głupi kot.

-Ugh, zimno.- okryłem się kołdrą i dodarkowo przytuliłem się do ogona, ale przez okno w dalszym ciągu wpadały różne zapachy, które mnie przyciągały do siebie.

Wyraźnie czułem kwiaty i jakieś jedzenie, ale ta pierwsza woń przykuła moją uwagę.

-Róże?- Zacząłem niuchać i zbliżyłem się do okna.

Chwyciłem ogonem za jego ramę i powoli zszedłem po ścianie na ziemię.

-Auć.- poprawiłem futerko.

-Och! Róże!- zaśmiałem się do siebie widząc piękne, różowe kwiaty.

-Mam nadzieję że Harry nie będzie zły.- zacząłem przecinać pędy pazurkami i zebrałem spory bukiet dzięki temu.

-Będzie piękny wianek.- dobrałem się też do ogromnych stokrotek i siadłem na zimnej ziemi, splatając wianek.

-Louis!!!- usłyszałem krzyk Harry'ego.

-Jestem w ogrodzie. Dlaczego ja nic nie wiedziałem o kwiatach?!- odkrzyknąłem do góry.

Harry wyjrzał do mnie w dół.

-Lou, zamarzniesz. Chodź do domu!- fuknął chłopak.

-Ugh, dobra.- założyłem nowy wiaanek na głowę i wskoczyłem na brzozę na przeciw okna i potem na parapet mojego Harry'ego.

-Mogłeś drzwiami.- zaśmiał się, otwierając szerzej okno.

-Cuchniesz kotem.- zjerzyłem się, sycząc.

-Gemma ma kota w domu. Nie człowieka kota, tylko zwykłe zwierzę. Przytuliłem ją Lou. Chodź spać.- mruknął.

-Um... Harry.- zarumieniłem się cały.

-Co Kotecku?- zapytał, wczołgując się na łóżko.

A co ja będę gadał.

Usiadłem na jego biodrach.

-Och, dobra, zrozumiałem.- zaświeciły mu się oczy.

Zaczął się ponownie rozbierać a ja łapczywie upijałem się widokiem jego tatuaży.

Zaraz potem rozebrał mnie.

-Znowu Louis?- zaczepił palcem o moje koronkowe majtki, a ja poczułem jego erekcję, zaraz przy swojej.

-No co? Podobały mi się.- zarumieniłem się ponownie.

-Uwierz. Na tobie mi też się podobają.- syknął i obrócił nami tak że to ja byłem teraz na dole.

-Chcesz tego Lou? Chcesz bym cię pieprzył?- zapytał.

-Chcę byś mnie kochał. Pieprzenie boli.- jęknąłem gdy zdjął moje majteczki.

-Och, dobrze, jak sobie życzysz Kotecku. Nawet nie wiesz ile na to czekałem. Od pieprzonego roku, gdy przyszedł twój rocznik do naszej szkoły. Cholera.- nawilżył wnętrze mojego tyłka jakimś dziwnym żelem.

-Prezerwatywa. Jestem hybrydą.- jęknąłem gdy chłopak był już gotowy do wejścia we mnie.

Harry wywrócił oczami, ale wykonał moje polecenie i w końcu wszedł we mnie, a ja zadrżałem przez gorąco które mnie zalało.

-O cholera.- stęknął Styles, poruszając się we mnie powoli, a ja zakwiliłem na uczucie rozpychania.

-Boli? Przepraszam maluszku.- obrócił nami tak, bym siedział na nim.

Znowu zakwiliłem, bo jego przyjaciel znalazł się we mnie jeszcze głębiej.

Chłopak całował moją twarz, dopóki się nie uspokoiłem.

Niepewnie się poruszyłem i jęknąłem na miłe uczucie.

-O tak, kochanie. Możesz tak robić.- mruknął wbijając się w moje wargi swoimi.

Zacząłem się bujać na jego biodrach, robiąc małe kółka i jęcząc cichutko.

Falowałem ogonem w powietrzu z przyjemności.

-Pomogę nam troszkę, dobrze?- Hazz zaczał poruszać swoimi biodrami.

Kazałem mu przyśpieszyć co robił stopniowo, dopóki nie natrafił na takie miejsce od którego aż zapiszczałem z przyjemności.

Wtedy złapał za moje biodra i zaczął mocno uderzać w miły punkcik.

-O tak, jesteś tak ciasny kochanie.- sapał do mojego ucha, gryząc mnie po szyi.

Czułem zalewające moje podbrzusze gorąco, które sprawiało że chciałem by mnie jeszcze mocniej doprowadzał do szczytu.

-Szybciej?- zapytał gdy zabujałem biodrami szukając tarcia.

Pokiwałem głową, wplatając palce w jego loki, a on podparł się jedną ręką o materac i zaczął mnie 'pieprzyć' jak to on powiedział.

Po jakiejś minucie z jego ostrym tępem doszedłem z krzykiem na nasze brzuchy, a on chwilę po mnie gdy się na nim zacisnąłem.

-O tak, Kotecku. Jesteś cudowny.- poruszał się jeszcze chwilę we mnie przedłużając naszą przyjemność.

Tym razem to ja rozpocząłem pocałunek.

******************

Macie scenkę na prawie siedemset słów, cieszcie się 😂

Little Kitten 1&2 ~ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz