Rozdział 41

2.6K 218 85
                                    

/Harry/

Siedziałem za kratkami z jakieś trzy godziny gdy nagle pojawił się Niall z poważną i nieco przygnębioną miną.

-Wykupiłem cię. Wracamy do domu... Co z twoją ręką?- zapytał widząc że dociskam do siebie swoją kończynę.

-Nic takiego. Zadrapanie. Chodźmy.- mruknąłem podnosząc się z ziemi na której siedziałem.

-Uch, okay.- powiedział starając się unikać mojego wzroku.

-Niall, co się stało? Widzę twoje zachowanie stary.- zmusiłem go by patrzył mi w oczy.

-Zabrali ich. Po prostu przyjechali ochroniarze Grimshawa i zabrali Lou z Darcy... Nawet nie pozwolili na spakowanie małej otrzebnych rzeczy. Mają zaraz samolot do LA.- wybuchnął płaczem.

A ja zamarłem.

Znowu mi go zabierali...

Znowu tracę swoją piękną hybrydę i dodatkowo teraz też i swoją córeczkę.

-Czy mnie się musi trzymać ten pech?- załkałem ciężko i wyrwałem blondynowi kluczyki wsiadając do czerwonego Audi.

Wsiadł na miejsce pasażera a ja ruszyłem z piskiem opon w kierunku lotniska.

-Louis! Darcy!!!- wrzeszczałem od samego wejścia.

Dopadłen nawet na miejsce załadunku samalotu, ale był już na pasie startowym.

Policjant krzyczał na mnie żebym wracał do środka bo może mi się stać krzywda.

Mój Lou...

Znowu...

Upadłem na kolana a wokół zaczął padać jeszcze deszcz.

Zakryłem twarz dłońmi i zacząłem cierpieć w środku i się trząść na zewnątrz.

-Próbowaliśmy Harry... Zobaczysz ich kiedyś. Wierzę w to.- Niall położył dłoń na moim ramieniu.

-Niall, ja nie odpuszczę. Znajdę go nawet gdybym miał kurwa wykorzystać do tego swojego ojca, rozumiesz? Nie pozwolę na to by mi go zabrali. Chcę by był szczęśliwy, ale to Lou. On nie jest szczęśliwy gdy go przy mnie nie ma. Kocham go, a on kocha mnie, Niall.- załkałem.

-Będziesz chory...- irlanczyk otworzył nade mną parasolkę.

-W dupie to mam! Ja chcę Louis'a!!!- wrzasnąłem na niego, a on się schylił.

-Nie rób tak! Nie jesteś hybrydą, nie dobijaj mnie reagując jak Lou!!!- krzyknąłem.

-Harry, nie wiesz o mnie wszystkiego.- westchnął i nagle nie trzymał parasola ręką tylko ogonem, takim w prążki.

Otworzyłen szeroko oczy.

-Ja...- pokręciłem bezradnie głową w końcu odpuszczając dyskusję z nim i po prostu bezradnie się przytuliłem do blondyna który pachniał moim kotkiem.

Miał na sobie jego bluzę, i on i Lou mieli nawyk pożyczania sobie rzeczy, co było urocze na pewien sposób.

-Będzie dobrze Hazz, wierzę w to.- poklepał mnie po plecach.

Oby Niall, oby...

***************

To się porobiło 😑

Little Kitten 1&2 ~ LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz