7. - Oskarżenia

2K 109 12
                                    

(Victoria)

- Kto to Jolt..? - spytałam po dość długiej ciszy między mną a Hot Rodem i Bumblebee.

- Ah, Jolt... Nie widzieliśmy go bardzo długo. Straciliśmy nadzieję, że jeszcze kiedyś go spotkamy. Był impulsywny, chaotyczny i miał tendencję do pakowania się w kłopoty, ale to był dobry Autobot - odpowiedział mi mój towarzysz.

- A co miał znaczyć tamten atak? Dlaczego Deceptikony pytały się gdzie go ukryliśmy? - pytałam dalej zdziwiona tym faktem.

- Nie mam pojęcia... Być może przeżył, a Deceptikony go złapały. Nie wiem - odpowiedział tym razem Hot Rod.

- Oby tak było... - powiedziałam, jakby sama do siebie i oparłam się wygodnie o fotel.

Ponownie zapadła cisza. Ja myślałam o naszych kompanach, którzy walczą teraz z Deceptikonami. Czy żyją? W jakim są stanie? Naprawdę się o nich boję. Nie wiem, co bym zrobiła, jakby okazało się, że nie wyszli z tamtego starcia cało. Czułabym się winna, bo nie mogłam nic zrobić. Tak przynajmniej odciągnęłabym ich jakoś albo zrobiłabym cokolwiek, żeby im jakoś pomóc.

Po chwili myślenia spojrzałam się za okno. Już jesteśmy prawie na miejscu. Z daleka było widać już nasz hangar. Bee i Hot Rod podjechali do niego i brama zaczęła się otwierać. Powoli wjechali do środka i zatrzymali się prawie na środku.

- Mamy dobrą wiadomość! - usłyszałam czyiś wesoły krzyk.

Spojrzałam się do przodu i zobaczyłam tam Topspina, wybiegającego z jakiegoś pomieszczania. Za nim wyszedł Roadbuster, Hound i Wheelie. Wszyscy byli zdziwieni widokiem, że wróciły tylko dwa Autoboty i ja.

Wysiadałam z alt-modu mojego partnera i zaczęłam wyciągać moje rzeczy i kłaść na ziemie.

- Gdzie jest reszta? - spytał zdziwiony Roadbuster.

Spojrzałam się na niego smutna i znowu wróciłam do wypakowywania rzeczy. Nie miałam siły o tym mówić. Okazałabym tylko swoją słabość...

- Nie powiesz mi chyba, że... - dodał wystraszony Topspin, cofając się o jeden krok do tyłu.

- Nie wiemy... - odpowiedziałam cicho, wyjmując ostatnią rzecz z Chevroleta.

Gdy to zrobiłam, Bumblebee się przetransformował i spojrzał się po każdym z Autobotów, a ja podeszłam do Hot Roda, wypakować jedzenie.

- Dopadły nas Deceptikony - powiedział Bee, a ja nawet na nich nie patrzyłam. Czuję się strasznie winna.

- Deceptikony?! Dlaczego?! - spytał już zdenerwowany Hound.

- Pytali się gdzie ukryliśmy Jolta. Byli strasznie zdenerwowani. Tak jak zresztą zawsze - odpowiedział im mój towarzysz.

- Jolta..? On przecież zaginął... - dodał zdziwiony Topspin.

- Tak i najwidoczniej został porwany przez Deceptikony, i być może udało mu się uciec - odpowiedział Bumblebee.

Gdy wyciągnęłam ostatnią reklamówkę z czarno-pomarańczowego Lamborghini, Hot Rod się przetransformował.

- Ale dlaczego im nie pomogliście?! - spytał zdenerwowany Hound.

- Dostaliśmy rozkaz od Optimusa, żeby przetransportować Victorię bezpiecznie do bazy - odpowiedział mu spokojnie Hot Rod, a ja spięłam się w momencie, gdy o mnie wspomniał.

- To ona była tego przyczyną, tak?! Gdyby nie ta dziewucha to nasi mieliby większe wsparcie! - krzyczał dalej Hound.

Jego słowa naprawdę mnie dotknęły i zabolały. Sama sobie tak mówiłam, ale usłyszeć to z ust kogoś innego, jest jeszcze gorsze niż wmawianie sobie tego sobie samemu.

- Chciałam im pomóc - powiedziałam cicho, odwracając głowę w jego stronę, jednak nie spojrzałam się na niego tylko na ziemię.

- To trzeba było! Dlaczego nie pomogłaś?! Stchórzyłaś? - spytał zbrojmistrz, podchodząc do mnie.

Hot Rod i Bumblebee zagrodzili mu drogę do mnie. Pewnie gdyby nie oni to byłabym martwa, bo Hound jest naprawdę nieprzewidywalny.

- Po pierwsze, to był rozkaz Optimusa, a jego się szanuje - syknął Bee. - A po drugie, nie waż się ani razu więcej zwracać w ten sposób do mojej partnerki.

Na słowa Bee Hound się odsunął, wiedząc, że w tym momencie przegrał i zdenerwowany poszedł pod ścianę, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam delikatnie pod nosem.

Po tym zamieszaniu Bee jak i Hot Rod ukucnęli przede mną zmartwieni.

- Wszystko w porządku? - spytał żółto-czarny Autobot.

- Tak, dzięki Bee - odpowiedziałam smutno i lekko się do niego uśmiechnęłam.

Bumblebee wyciągnął do mnie rękę, a ja usiadłam na niej, a następnie wdrapałam się na jego ramię. Dwójka Autobotów wstała i po chwili staliśmy przed Topspinem i Roadbusterem.

- Co to za dobra wiadomość? - spytał Hot Rod, zmieniając szybko temat i zapominając o poprzedniej sprzeczce.

- Biały Dom nam odpowiedział. Chcą spotkać się z Optimusem, Bumblebee i Victorią - odpowiedział Roadbuster.

Spojrzałam się to na Bee to na Hot Roda. Wszyscy byliśmy szczęśliwi tym faktem. Przynajmniej z tymi rzeczami nam się powodzi.

Po chwili rozmów postanowiłam zanieść rzeczy do mojego kącika na parkingu Autobotów. Pomagał mi Hot Rod, bo Bumblebee poszedł razem z Roadbusterem i Topspinem ustalić ostatnie szczegóły odnośnie spotkania z prezydentem.

Gdy doszłam na miejsce, wszystko ułożyłam pod ścianą. Postanowiłam coś zjeść, więc wzięłam dwie bułki i usiadłam na kocu oparta o poduszkę.

- Dzięki, Hot Rod - powiedziałam z uśmiechem do robota.

- Nie ma za co, panienko - odpowiedział mi miło.

- Czy Hound zawsze taki jest..? - spytałam po chwili, uważnie patrząc na wyraz twarzy pomarańczowo-czarnego Autobota.

- Często się denerwuje o takie rzeczy. To normalne u niego - odpowiedział mi Hot Rod, siadając naprzeciwko mnie.

- Dobrze wiedzieć... - dodałam.

Wszyscy byliśmy zmartwieni tym czy reszcie nic nie jest. Naprawdę się o nich baliśmy, a oni nie dawali od siebie żadnych znaków życia, co było naprawdę stresujące.

~2 godziny później~

Zaczęło się już ściemniać. Spotkanie z prezydentem Stanów Zjednoczonych ma odbyć się za dwa dni w Białym Domu. Jedynie miałam szczerą nadzieję, że Optimus do tego czasu zdąży wrócić i że w ogóle wróci.

Teraz leżę w moim kąciku, a Bumblebee siedzi koło mnie i mnie pilnuje. Czasami jest nadopiekuńczy, ale i tak go za to uwielbiam. Od samego początku już wiem, że będę się z nim naprawdę dobrze dogadywać.

Po chwili usłyszeliśmy jak brama od hangaru się otwiera. Spojrzałam się lekko zdziwiona na Bee, a on na mnie. Bez słów wskoczyłam mu na dłoń i mój towarzysz pobiegł na główną sale, gdzie wszyscy już byli. Do hangaru wjechała ciężarówka Peterbilt 379 i czarno-czerwony Mercedes.

Był to nikt inny jak Optimus Prime i Drift, ale gdzie jest Crosshairs..?

Dwa Autoboty się przetransformowały i smutno się na nas spojrzały. Oczekiwałam najgorszego. Łzy zaczęły mi się już gromadzić w oczach. Błagałam w myślach, żeby tylko nie użyli słów, których najmniej oczekuje i których najbardziej się boję.

- Crosshairs... Walczył dzielnie, ale...

~~~~~~~~~~~~~~~

Transformers: The New EnemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz