51. - Oddział Alfa

809 54 30
                                    

(Victoria)

- Drift! Wyrównaj ten cholerny lot! - krzyknęłam, gdy coraz bardziej nami pomiatało.

Trzymałam się tej liny, jakby była największym skarbem na świecie. Nie miałam zamiaru jej puścić, bo skończyłoby się to bardzo, ale to bardzo źle.

- Jakby jeszcze się w ogóle dało! - odpowiedział sarkastycznie. - Wpadliśmy w niezłe turbulencje!

Nic nie odpowiedziałam. Przeklinałam pod nosem i mówiłam, że zaraz umrzemy, jak tak dalej pójdzie. Drift za wszelką cenę próbował wyrównać lot, ale nie dawał rady. Serio można wpaść w AŻ takie turbulencje?

W pewnym momencie kątem oka zobaczyłam nadlatujące statki wroga. Chcieli do nas strzelić z karabinów, ale zobaczyli, że wpadliśmy w turbulencje i postanowili załatwić to inaczej.

- Drift! Uważaj! - krzyknęłam, gdy zobaczyłam lecące z wielką prędkością rakiety.

Samuraj nie mógł nic zrobić i jedna z nich go przestrzeliła. Drift zamienił się w jego normalną formę, a ja zaczęłam spadać na dół, podobnie, jak robot. On spadał szybciej, a mamy sporą odległość do ziemi. Poszukiwałam jakiegokolwiek ratunku, ale nic nie mogłam znaleźć. Do tego wokół latały samoloty wroga i jeden z nich prawie mnie uderzył. Zamknęłam oczy, bo zaczęły mi one łzawić i piec. Nie mam teraz pojęcia, kiedy uderzę o ziemie.

Po chwili jednak zatrzymałam się i poczułam, jak jakaś wielka metalowa ręka mnie łapie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że leżę na ręce robota, a pod sobą mam wielką przepaść. Odetchnęłam z ulgą.

- „Ciekawe, który z Autobotów mnie ocalił." - pomyślałam.

Spojrzałam się w prawo, bo tam jest statek i zobaczyłam coś czego w tej chwili spodziewałam się najmniej, a mianowicie nie złapał mnie Autobot, tylko Deceptikon. Chciałam się mu jakoś wyrwać. Już wolę zginąć niż być w łapskach tych paskud! Jednak wrogi robot złapał mnie tak mocno, że nie miałam jak się ruszyć. Deceptikon zaczął się śmiać, jak szalony i przez te nagłe ruchy czułam jak moje serce strasznie mnie boli. Skrzywiłam się lekko, ale nie mogłam pokazać wrogu, że coś mi jest, bo wyczuje mój słaby punkt i będzie po mnie. Deceptikon wszedł do środka statku i były tam same roboty, których nie znam. Rzucił mną o podłogę, a wokół mnie stanęły roboty z bronią w rękach.

- Megatron będzie zadowolony - powiedział jeden z Deceptikonów.

- Spisaliśmy się - dodał kolejny.

- To nie dostaliście informacji, że wasz wódz nie żyje? - spytałam, wstając z miejsca i z dumną miną spoglądałam po kolei na każdego robota.

- A ty nie dostałaś informacji, że zaraz umrzesz? - odpowiedział jeden z nich, przystawiając swoją twarz bliżej mnie.

- Widzę, że serio macie słabe urządzenia skoro tego nie wiecie - dodałam i zaśmiałam się złośliwie pod nosem.

- Nie gadaj głupot! Wiemy, że nasz wódz jest w naszym największym statku razem z Marshallem, Starscreamem i innymi! - krzyknął jeden z Deceptikonów, który nieźle się wkurzył.

- Dzięki za informacje. Właśnie tego potrzebowałam - odpowiedziałam z uśmiechem.

- Nie masz i tak co zrobić z tymi informacjami, bo zaraz umrzesz - dodał jeden z nich z chytrym uśmiechem na twarzy i nakierowując na mnie jego broń.

- Jesteście jednak głupsi niż myślałam - powiedziałam i wokół siebie stworzyłam moje pole ochronne, które po chwili eksplodowało i w promieniu kilku kilometrów można było zobaczyć ogromne, jasne, żółte światło.

Transformers: The New EnemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz