10. - Katastrofa

1.9K 106 19
                                    

(Victoria)

Po ponad godzinnym rozmawianiu z Bee, poszłam na kolację. Gdy weszłam do hangaru, zobaczyłam, że większość żołnierzy już siedzi przy stołach i rozmawia. Podeszłam do miejsca niedaleko nich i zaczęłam rozglądać się za kimś znajomym. W końcu przy jednym ze stołów zobaczyłam Lennoxa, Eppsa, Jacoba i kilku innych żołnierzy, których nie znam. Z uśmiechem podeszłam do nich, omijając inne stoły. Czułam na sobie spojrzenia każdej osoby z obecnych.

- Mogę się dosiąść? - spytałam z uśmiechem, gdy stałam już obok stołu, do którego zmierzałam. Wszyscy żołnierze przy tym stole spojrzeli się na mnie i również się uśmiechnęli.

- Jasne - odpowiedział mi z uśmiechem Lennox i poklepał miejsce między nim a Eppsem.

Poszłam tam, gdzie mi wskazał i zadowolona usiadłam. Naprzeciwko siebie miałam Jacoba i jakiegoś innego żołnierza. Zaczęliśmy żywo rozmawiać i nieraz usłyszeliśmy jakiś żart od strony Roberta i cały stół wybuchał śmiechem.

W końcu wybiła dziewiętnasta i wszyscy byli już na stołówce. Zaczęliśmy chodzić po jedzenie, a jako że nigdy mnie tu nie było to poszłam z Eppsem. Bufet był już oblegany przez większość żołnierzy tutaj. W końcu udało mi się zdobyć tacę i sztućce, więc zaczęłam wybierać jedzenie. To co udało mi się „upolować" to zwykła bułka, jakiś jogurt, jeden plaster szynki, ser, sałatę i sok pomarańczowy. Z tacą w rękach razem z Robertem wróciłam do stołu, gdzie siedzieli żołnierze, których nie znałam. Usiadłam na swoim miejscu i odetchnęłam z ulgą, a Epps widząc to oczywiście się zaśmiał.

- Młoda, tutaj trzeba walczyć o jedzenie. Przyzwyczajaj się - powiedział roześmiany Robert.

- Jakoś mi się do tego nie spiszy - odpowiedziałam i wywróciłam teatralnie oczami.

- To wojsko. Każdy jest zawzięty - dodał czarnoskóry mężczyzna.

- Tak, tak... Tłumacz się - powiedziałam, bawiąc się małą łyżeczką i opierając głowę o rękę.

Po chwili do stołu przyszedł Lennox, a za nim Jacob. Spojrzałam się na ich tace. W porównaniu do mojej to jest na nich masa jedzenia.

- Młoda, jutro będziesz miała dwa treningi - powiedział nagle Epps, jedząc bułkę.

- Dwa..? - spytałam zrezygnowana, łapiąc się jedną ręką za głowę.

- Tak. Musisz być w stu procentach gotowa na akcję. Nawet jeśli byłabyś gotowa w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach to i tak bym cię nie puścił, bo to za duże ryzyko - odpowiedział Lennox.

- A Bee? Co by z nim było jakbym nie pojechała? - spytałam, patrząc na Williama ze zmarszczonymi brwiami.

- Pojechałby z nami - odpowiedział mężczyzna, biorąc kanapkę do ręki.

Ja sama także zaczęłam jeść.

- Ale... Beze mnie? - spytałam zdziwiona.

- Tak. Jest jednym z najważniejszych i silniejszych Autobotów, a w bazie Deceptikonów będzie nam bardzo potrzebny - odpowiedział spokojnie Lennox.

W odpowiedzi mruknęłam coś niewyraźnego pod nosem. Sama nie wiem, co chciałam powiedzieć. Wyszło z tego masło maślane.

- Młoda nie załamuj się. Twój Autobot da radę - powiedział Epps i poklepał mnie po plecach.

Westchnęłam i spojrzałam się na mój znak na ręce.

- Beze mnie Bee nie pojedzie - powiedziałam stanowczo, patrząc dalej na znak.

Transformers: The New EnemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz