39. - Zaufać Deceptikonowi?

911 59 28
                                    

(Victoria)

- Na pewno macie wszystko? - spytała chyba po raz tysięczny Samantha.

- Tak, na pewno - odpowiedziałam z lekkim uśmiechem, zapinając plecak i założyłam go na plecy.

- Powodzenia. Wróćcie całe i zdrowe - dodała Samantha i zobaczyłam w jej oczach łzy.

Na ten widok ja i Jade postanowiłyśmy ją przytulić. Ona także mocno nas przytuliła i płakała w nasze włosy.

- Nic nam nie będzie. Zajmę się Jade - powiedziałam, odchodząc trochę od kobiety.

- Dobrze, liczę na ciebie - odpowiedziała, a ja się do niej lekko uśmiechnęłam.

Jade założyła swój plecak i jeszcze pożegnała się z każdym z jej rodziny. Byli smutni, ale przy niej próbowali to ukryć, aby ona mogła być szczęśliwa. Pogłaskałam jeszcze Louie i zapięłam mu obrożę, którą dostałam od Samanthy. Zaczęliśmy we trójkę kierować się w stronę wyjścia. Ostatni raz spojrzeliśmy się do tyłu i po chwili wszyscy zniknęli za płotem. Jade zaczęła prowadzić, a ja i Louie idziemy tuż obok niej.

- To gdzie idziemy? - spytałam podczas marszu.

- Deceptikony mają jeden budynek, który cały czas patrolują. Nie mam pojęcia dlaczego i po co, ale tam są. Jedna warta spędza tam pół dnia i później się wymieniają. Akurat pod uwagę weźmiemy wejście do budynku, bo tam jest ich najmniej i do bazy wracają na pieszo, więc nie będzie problemu z dogonienie ich - odpowiedziała blondynka.

- Dobra, a gdzie jest ten budynek? - pytałam dalej.

- Niedaleko centrum. Zupełnie na uboczu. Mało osób tam chodzi i to pewnie z ich powodu - odpowiedziała.

Przytaknęłam i westchnęłam. Mam wielką nadzieję, że zaprowadzą nas do ich bazy.

Po chwili za nami usłyszałam odgłos silników. Dosyć daleko nas, ale można je normalnie usłyszeć. Odwróciłyśmy się gwałtownie do tyłu i w oddali zobaczyłyśmy wzbijające się do góry dwa ogromne statki. Zmrużyłam oczy, żeby im się przyjrzeć.

- Chowaj się! - rozkazałam i rzuciłyśmy się w ucieczkę.

Schowaliśmy się za pierwszą lepszą osłoną, czyli w tym przypadku za koszami na śmieci.

- Kogo to statki? - spytała szeptem Jade, która chowa się za koszem obok i lekko się wychyla, żeby zobaczyć te statki.

- Autobotów - odpowiedziałam, także się lekko wychylając.

Louie jest tuż koło mnie i ani trochę się nie wychyla.

- To chyba dobrze, nie? - spytała Jade i zaczęła powoli wstawać do góry.

- Nie! Jade, chowaj się! - odpowiedziałam szybko i złapałam ją za plecak, który pociągnęłam na dół, więc dziewczyna wróciła do swojej poprzedniej pozycji.

- Dlaczego? - spytała zdziwiona, marszcząc brwi.

- Mówiłam przecież, że mamy napiętą sytuacje. Oni lecą teraz do Londynu - odpowiedziałam, patrząc na nią nerwowo.

- Nie chcesz ich zatrzymać? - spytała Jade, patrząc na statki, gdzie ja także się spojrzałam.

Powoli zaczęli się wzbijać do góry. Jest tam Angelica, Cross, Hot Rod... Bee...

- Może dwie osoby tak, ale na resztę jestem za bardzo zła - odpowiedziałam smutna i opuściłam głowę na dół.

- Masz jeszcze czas, no dawaj! - powiedziała blondynka i złapała mnie za plecy.

Transformers: The New EnemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz