30. - Rodzina

1.1K 73 41
                                    

(Angelica)

Jakiś czas temu Victoria i Max poszli na sam koniec. Nikt nie zawracał sobie tym głowy, aż do momentu, gdy zorientowałam się, że coś jest nie tak. Obróciłam się i zaczęłam szukać ich wzrokiem, ale nie mogłam ich znaleźć.

- Dino, gdzie jest Vic i Max? - spytałam zdziwiona, stając w miejscu i marszcząc brwi, rozglądając się wokół. Wszyscy usłyszeli moje pytanie i każdy obrócił się do tyłu.

- Co? Gdzie oni do cholery są?! - spytał zdenerwowany tym faktem Lennox.

- A jak ich porwali?! Na pewno ich porwali! - zaczęłam panikować.

Po chwili poczułam obejmujące mnie mocno dłonie, dzięki którym poczułam lekką ulgę.

- Wszystko będzie dobrze - powiedział mi do ucha Mirage, co bardzo mnie uspokoiło.

- Wracamy się. Musimy ich znaleźć! - ogłosił Sides.

Widać, że jest zdeterminowany i zdenerwowany tym, że jej nie ma. To znaczy... Że ICH nie ma! Zaczęliśmy szybko biec przez ulicę, przez którą wcześniej szliśmy. Oby nic im się nie stało.

(Victoria)

Gdy chłopak tylko trochę odszedł, wypatrzyłam swoją broń. Czekałam tylko na odpowiedni moment, żeby po nią sięgnąć, a jak na razie stałam w miejscu, śledząc chłopaka wzrokiem.

- Jesteście bardzo naiwni - powiedział nagle Max, podchodząc do mnie, a ja siedzę cały czas pod tą debilną ścianą i nie ruszam się z miejsca.

- Niby dlaczego?! - spytałam zdenerwowana.

- Bo nie zobaczyliście, gdy wróg się do was wkrada - odpowiedział z chytrym uśmiechem.

- Max, o czym ty mówisz..? - spytałam zdziwiona.

- Jestem po stronie Deceptikonów. Wtargnąłem w wasze szeregi podczas bitwy o róg. Zabiłem jednego z waszych żołnierzy i ubrałem jego strój, łatwizna - odpowiedział zadowolony z siebie, wzruszając ramionami.

- T-Ty... Ty jesteś..? - spytałam zdziwiona z szeroko otwartymi oczami.

- Tak, po ich stronie i zaraz przyleci tu twój najlepszy przyjaciel, Barricade - odpowiedział chłopak.

- Co to to nie - dodałam szybko i sięgnęłam po swoją broń. Gdy tylko złapałam ją w ręce, wycelowałam nią w Maxa. Wstałam z miejsca, chłopak także we mnie celował jego pistoletem.

- Załatwimy to pokojowo czy nie? - spytałam, nie tracąc go z celownika. Jestem gotowa w każdej chwili strzelić.

- Radzę ci opuścić broń - odpowiedział zezłoszczony chłopak.

- Nie skorzystam z oferty - dodałam i strzeliłam.

Huk był ogromny, więc mam nadzieję, że moja ekipa to usłyszała. Chłopak dostał pociskiem w ramię, co tylko pogorszyło sytuację, bo strasznie się zdenerwował. Rzucił się na mnie i przewrócił. Przycisnął mnie do ziemi i wycelował bronią w moją głowę.

- Ostatnie słowa? - spytał zadowolony z siebie.

- Miło było - odpowiedziałam z sarkazmem i wyrwałam mu broń z ręki.

Wyrzuciłam ją jak najdalej i zaczęłam biec do wyjścia z uliczki. Jeszcze tylko kawałek. Tak blisko...

Gdy tylko wybiegłam na ulice, nawet nie zdążyłam się rozejrzeć, bo Max mnie przewrócił i ponownie na mnie siedział. Chłopak zaczął mnie dusić. Szybko złapałam za jego ręce mając nadzieje, że jakoś go powstrzymam, ale nic z tego. Zaczęło mi się robić niedobrze i traciłam oddech, próbując jakkolwiek łapać powietrze. Czułam się strasznie słabo. Jeszcze ostatkami sił próbowałam się jakoś wyrwać, lecz to na nic. Po chwili nagle uścisk zniknął. Zobaczyłam Bee, który odepchnął ode mnie Maxa i zaczął z nim walczyć, a do pomocy przybył mu Mirage, Lennox i Drift. Do mnie podbiegła Angelica i Sideswipe. Zaczęłam strasznie kaszleć i usiadłam. Za plecy trzymał mnie Sides, a brunetka kucała tuż obok mnie. Zobaczyłam, że reszta, która walczy z Maxem wcale nie zamierza go zabić.

Transformers: The New EnemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz