55. - Ostateczna walka

839 54 68
                                    

(Victoria)

- Czemu jest was tak mało? Gdzie jest reszta? - spytał Drift, gdy wszyscy się ogarnęli.

- Zaatakowaliśmy ich główny statek i niestety wszystkich naszych na statku porwali. Musiałam ratować Angelę, bo zepchnęli ją z ogromnej wysokości. Przez to zginęłam, ale nikomu innemu nic się nie stało - odpowiedziałam i w tym samym momencie kucałam przy Louie, i go głaskałam.

- Umarłaś? Więc jak ty teraz... Tu... Stoisz? - spytał zdziwiony samuraj, rozglądając się niepewnie po każdym z nas.

- Można powiedzieć, że dostałam drugą szansę na naprawienie tego, co rozpętałam na Ziemi - odpowiedziałam, wstając do góry i zakładając rękę na rękę.

- Ale ta twoja śmierć na pewno nie była gorsza od tego, co ja przeżywam, GDY KTÓRYŚ Z GAMONI PORYSUJE MI LAKIER! - krzyknął zdenerwowany medyk, a my spojrzeliśmy się na niego, jak na debila.

- KNOCKOUT! ZAMKNIESZ TY SIĘ KIEDYŚ?!?! - odkrzyknęła zdenerwowana Angelica, a Dino, który stał za nią, pokazywał, aby Deceptikon się już nie odzywał, bo będzie miał przerąbane.

- Zastanawiam się czy myślałam trzeźwo, gdy przeszedł na naszą stronę... - powiedziałam jakby sama do siebie, łapiąc się za głowę.

- Przechodząc do planu... - zaczął Sides, wychodząc do przodu i wszystkie oczy skierowały się na niego. - Mamy zamiar odbić naszych, a następnie zabić Marshalla. Najpierw na statek poleci mała grupka, która odbije naszych po cichu, a następnie reszta.

- Od kiedy przejąłeś moją role? - spytałam, unosząc jedną brew do góry i założyłam rękę na rękę.

- Coś powiedzieć musiałem - odpowiedział i wrócił na swoje miejsce, a ja wywróciłam oczami.

- Więc jak powiedział Sides... Ta mała grupka będzie składała się ze mnie i trzech innych Autobotów. Reszta będzie słuchała rozkazów Angeli, której powiem, co robić. Później sprawa jest prosta. Dostajemy się do Marshalla i go zabijamy. Bez błędów. Nie możemy pozwolić, aby sytuacja ponownie się powtórzyła. Z Angelą zaatakują Autoboty, które tu zostaną oraz wszyscy żołnierze. Odbijmy w końcu naszą planetę! - dodałam i wszyscy się ze mną zgodzili, i zrozumieli przebieg całej akcji.

- Kto będzie z tobą w tej małej grupce? - spytał Dino bardzo pewny, że to on się w niej znajdzie.

- KnockOut, Drift i Mirage - odpowiedziałam, a czerwony Autobot się zwycięsko uśmiechnął.

Zauważyłam, że chyba wszyscy się zdziwili moją decyzją. W końcu - dlaczego nie wzięłam ze sobą Sidesa, jak zawsze? Otóż stwierdziłam na szybko, że tamta trójka lepiej się nadaje do tego zadania. Sideswipe też się na mnie spojrzał zdziwiony, ale chyba zrozumiał moją decyzje. Jolt poszedł ogłosić to wszystkim żołnierzom. Na szczęście mamy w hangarze jeszcze statki, którymi dostaniemy się na statek Marshalla, który widać na horyzoncie.

Ja i moja mała grupka wzięliśmy jeden ze statków. KnockOut będzie prowadził i mam nadzieję, że nas nie zabije. Wzięłam też inne bronie i na wszelki wypadek granaty, których i tak pewnie nie użyję, ale tak czy siak lepiej jest je mieć przy sobie.

- Powodzenia - powiedziała do mnie z uśmiechem Angelica i złapała mnie za ramię, tuż przed startem.

- Nie dzięki. Pamiętaj, żeby zaatakować na mój znak - odpowiedziałam, a brunetka przytaknęła na znak, że rozumie.

- Lecimy! - krzyknęłam do moich i wbiegliśmy na statek.

KnockOut odpalił silniki i wystartowaliśmy. Mirage i Drift byli w swoich oryginalnych formach i szczerze mówiąc takich ich wolę. Stali tuż przy wyjściu, a ja obserwowałam wszystko z okna. Trochę się stresuję tą akcją. Musimy być praktycznie niezauważalni, w czym nie jesteśmy zbyt dobrzy. Gdy byliśmy już blisko statku wroga, podeszłam do KnockOuta.

Transformers: The New EnemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz