*4*

121 15 4
                                    

Przez ułamek sekundy stałam tuż przed nim. Spojrzałam na jego bladą twarz o twardych rysach, której uroku nie odbierał nawet lekki trądzik.
Z czarnych, dużych oczu, które łagodnie na mnie patrzyły, wyczytałam lekkie zaskoczenie. Nim zdążyłam przyjrzeć się jego ciemnym włosom, założył na głowę czarny kaptur o dużym rozmiarze. Nie widziałam już jego twarzy.
Szybko mnie wyminął i zniknął w innym pokoju.
Po tym niespodziewanym spotkaniu, wciąż stałam przy ścianie i nie byłam w stanie się ruszyć. Wzięłam głęboki wdech, szukając wzrokiem swojej torby.
Leżała na końcu korytarza. Poszłam po nią szybkim, zdecydowanym krokiem. Gdy ją podniosłam, z kieszonki wypadła mała karteczka, złożona na kilka części.

„Różo Merl, tu jest twoja torba. Dla twojej wiadomości, niczego nie ruszałem. N.D"

Pismo było bardzo staranne. Co oznacza N.D? Dlaczego wciąż się ukrywa za tym kapturem?
Miałam mnóstwo pytań, ale chłopak kładąc mi tą torbę i liścik na widoku, dał do zrozumienia, że mam stąd odejść.
O co mi chodzi? Przecież chciałam jak najszybciej stąd uciec, a teraz...
Te jego oczy, to one sprawiły, że mniej się boję, że czuję się bezpieczna przy jego boku...
Co się ze mną dzieje?
Zabrałam torbę i wyszłam na zewnątrz przez pierwsze okno.

*
Biegłam najszybciej jak potrafiłam. Nie wiedziałam gdzie jestem i nie wiedziałam dokąd biegnę, ani dlaczego do oczu napływają mi łzy...
Pędziłam przez ulice, omal nie wpadając pod rozpędzony samochód.
Dotarłam do lasu...
Zwolniłam dopiero wtedy, gdy ujrzałam jezioro. Opadłam ciężko na miękką trawę zanosząc się płaczem.
-„Co teraz?"
Usiadłam przy brzegu i obmyłam zapłakaną twarz zimną wodą. Moje odbicie w wodzie było rozmazane, ale nawet w nim mogłam zobaczyć, że wyglądam okropnie. Zajrzałam do torby. W środku były kanapki i butelka z wodą, których wcale nie pakowałam.
Oczami wyobraźni znów zobaczyłam postać zakapturzonego chłopaka o oczach przyciągających niczym magnes.
Zjadłam kanapki i przebrałam się w czyste ubrania, które miałam w torbie. Wczorajszą koszulkę i spodnie zamoczyłam w wodzie, żeby pozbyć się z nich kurzu po nocy przespanej na starym materacu, po czym zawiesiłam na gałęzi najbliższego drzewa.
Wyciągnęłam komórkę i zobaczyłam kilkanaście połączeń od Ofelii oraz kilka innych, w tym dwa od przyjaciółki. Tak bardzo chciałam z nią porozmawiać, opowiedzieć o wszystkim, zapytać co dalej, choć przez chwilę poczuć się bezpiecznie. Ale wiedziałam, że nie mogę.
-„Jesteś teraz na moim terytorium..."- przypomniałam sobie słowa N.D.- Jak on może się nazywać? N...Niko? Nikodem? Natan? Norbert? Nathaniel?
Położyłam się na plecach, prawie natychmiast czując ból w miejscach oparzenia...
Wciąż mam na rękach bandaże. Pamiątki po tamtym życiu... Szczęśliwym życiu...
Już nigdy nie będzie tak samo. Nigdy więcej nie zobaczę taty, mamy, naszego domu, Ofelii. Nie odzyskam dawnej siebie ani tego co należało do dawnej mnie.
Otworzyłam album. Ze środka wypadło zdjęcie przedstawiające mnie na moim Szafirze, na pięknej, pokrytej kwiatami łące. Miałam wtedy dziesięć lat. Obok mnie była mama na Atonie, jak zawsze uśmiechnięta i radosna. Taką ją zapamiętałam.

Nie wiedziałam kiedy ogarnęło mnie ciepło i spokój...

*

Galopowałam z mamą na naszych ukochanych koniach, czując jedynie rozbrajającą radość. Pędziłyśmy razem przez las, czując we włosach silny, porywisty wiatr. Panowała wtedy jesień. Miałam około dziewięciu lat. Wdychałam głęboko pochłaniającą mnie wolność. Po chwili  mama wyprzedziła mnie i razem z Atonem pokłusowała do przodu. Nim zniknęła za zakrętem, odwróciła się do mnie, posyłając piękny uśmiech... To spojrzenie pełne miłości.
-Mamo! Poczekaj na mnie!- Krzyczałam, lecz już jej nie widziałam.

Otworzyłam oczy. Tak, pamiętam... Tamtego dnia, gdy mama zniknęła mi z pola widzenia, pierwszy raz się zgubiłam w lesie. Tak bardzo się o nią martwiłam, że sama zabłądziłam...
W miejscu, które przecież znałam na pamięć.

Poczułam jak pod dłonią wibruje mój telefon. Amelia, po raz kolejny, próbowała się ze mną skontaktować...

UWIERZ WE MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz