*47*

29 3 2
                                    

Nie mam pojęcia ile czasu leżę zamknięta w podziemnej celi. Obudziłam się i widziałam jedynie rozmazany korytarz. Wszędzie panował mrok oraz przeraźliwy chłód. Moje dłonie były skute w metalowe rękawice, to właśnie one ochładzały mnie od wewnątrz.
-Mamo...- szepnęłam.
Nie miałam sił nawet podnieść głosu. Zdawało mi się, że ją widzę jak stoi przede mną w długiej, czerwonej sukni.
-Witam.- odchrząknęła kobieta.
Jednak to nie była wyobraźnia, ktoś tu naprawdę jest, ale nie była to moja mama.
Starsza kobieta o krótkich, idealnie upiętych w kok włosach, tak samo złotych jak mamy, lustrowała mnie wzrokiem. Jej długa, elegancka suknia przylegała do ciała niczym kombinezon.
W półmroku, gdzie paliła się tylko jedna żarówka, nie mogłam się jej przyjżeć.
- Słyszałam, że znaleziono cię przy jednej z Naszych twierdz. Leżałaś nieprzytomna, więc moi ludzie wzięli cię do Nas.- mówiła stalowym tonem.
Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Co ja tutaj robię? Gdzie jestem? Dlaczego Nikolas i Weronika mnie zostawili?
Wstałam, powoli podchodząc do nieznajomej. Blondynka cofnęła się kilka kroków, gdy nagle moje ciało przeszył prąd... Niewidzialna wcześniej bariera oddzielająca moją celę od korytarza, nagle się pojawiła.
Siła, którą poczułam odrzuciła mnie do tyłu na kamienną ścianę. Uderzyłam głową w jeden z głazów i wszystko zaczęło wirować.
-Niezła jesteś.- zaśmiała się z wyższością.- Nazywam się Nikifora, członek Wielkiej Rady i zarządca twierdzy Pastiell.
Ból dotykał mnie powoli, jednak na tyle mocno, żeby nawet nie poruszyć ustami. Patrzyłam w odległy punkt za Nikiforą, bo jej złowieszczy uśmiech był nie do zniesienia.
Odchodząc, rzuciła niedbale;
-Przygotuj się, dokładnie cię sprawdzimy. Nie umknie nam nic, jeśli jesteś szpiegiem.
Oprócz ogromnego strachu, czułam wściekłość. Nie jestem żadnym szpiegiem i nie pozwolę na takie traktowanie, nic złego nie zrobiłam.
Niech Nikifora znajdzie dla siebie ochronę, bo przyjdzie taki dzień...
-O czym ja w ogóle myślę?!- zasłoniłam twarz dłońmi.- Nie jestem taka jak Oni!

Siedzę w ciemnościach, z obolałą głową, zmarzniętymi dłońmi, złamanym sercem i chęcią zemsty.
-Jestem Róża Merl. Mam piętnaście lat. Pochodzę z dwóch różnych światów. Straciłam rodzinę. Zostałam oszukana, okłamana i na wszelakie sposoby zraniona. Oskarżona, wtrącona do ciemnej celi, bijąca się z własnymi myślami.- powtarzałam sobie.
Miałam ochotę krzyczeć.
-Co z tobą zrobią?- przez kraty sąsiedniej celi spogląda czyjaś postać.
Niespodziewanie przeszedł mnie dreszcz. Myślałam, że jestem sama.
-Nie wiem, nie mam nawet pojęcia dlaczego tutaj jestem.- odpowiedziałam cicho.
-Najgorsze kary są śmiertelne.- tłumaczy.
Szept nie pozwala mi rozpoznać kim jest tajemnicza osoba.
-Dlaczego cię tutaj więzią?- spytałam.
-Bo podobnie jak większość, nie wykonałem zadania do końca.- odpowiada.
-Zadania?
-Tak. I wiesz co? Nie żałuję tego, bo wiem, że nigdy nie tknąłbym się tej sprawy.- teraz jestem pewna, że to chłopak.
-Czy to było zabójstwo na zlecenie?- pytam.
Nieznajomy się śmieje.
-Coś gorszego. Udział w zagładzie świata, tak to można ująć.
Zerkam na ciemny kształt siedzący przy ścianie. Szkoda, że nie ma więcej świateł, ale chociaż wiem, że nie jestem sama.
-Musiałem śledzić...nieważne, i tak nie zrozumiesz skoro nawet nie masz pojęcia, dlaczego cię tu wtrącili.- mruknął.
-Może zrozumiem. Sama byłam śledzona i obserwowana przez wiele osób.- wyznałam.
Widziałam jak głowa chłopaka odwraca się w moją stronę. Jestem daleko od niego, ale i tak czuję jego wwiercający się we mnie wzrok. Pewnie też chciałby mi się przyjrzeć.
-Jesteś szpiegiem, któremu zresetowali pamięć?- głos chłopaka staje się wręcz lodowaty.
-Ona tak myśli.- przypomniała mi się Nikifora.
-Nikifora oskarża każdego, bo do dziś ciężko jej pogodzić się ze stratą. Prawie cała jej rodzina nie żyje, ma tylko wnuka, który zaginął i legendarną wnuczkę, w której istnienie nawet nie wierzę.- wyjaśnia, a do mojej głowy wdarł się Antonio.
Mojego brata, którego ledwo pamiętam też porwano i nawet nie wiem, czy żyje.
-Jeśli jesteś Koronną to przygotuj się na egzekucję.- poważnieje.
-Z tego co mi wiadomo, to jestem Obronną.- odpowiadam nie wierząc w te słowa.
Od zawsze czułam się tylko człowiekiem, nigdy nikim więcej.
-Ja też.- rozpogadza się.
Czyli wszyscy Obronni nienawidzą Koronnych, oprócz mnie...
-Dlatego musimy sobie pomóc.- zdecydował chłopak.
-Nawet nie wiem jak masz na imię...
-I niech tak zostanie. Tak będzie lepiej dla nas obojga.- szepta.
Uśmiecham się smętnie.
-Układ?- podaje mi dłoń przez kraty.
Wyciągam swoją metalową rękawicę i próbuję uścisnąć mu dłoń. On szybko ją cofa.
-Rękawice?- dziwi się.- Jaka jest twoja specjalność?
-Nie mam.- wyznaję.- Nikt mnie tu nie zna, więc myślą, że jestem niebezpieczna.
-Nigdy nie spotkałem anioła bez żadnego daru.- odpowiada.
-Właśnie tutaj siedzi.- mówiąc to, zastanawiałam się, czy jesteśmy obserwowani i podsłuchiwani.
-Nie bój się. Nie słyszą nas. To by było dla nich zbyt proste, od tego są przesłuchania twarzą w twarz z Niki.- śmieje się.
-A ty co? Czytasz w myślach?- obruszyłam się.
Nagle powrócił do mojej pamięci pewien anioł, który doskonale umiał posługiwać się swoim darem i całym ludzkim umysłem. On też czytał w myślach.
-Ja otrzymałem coś więcej, własny żywioł.- dostrzegłam dumę w jego głosie.- Myślę, że jako jeden z kandydatów na następcę, zasłużyłem na niego.
-Następcę?- pytam, bo wspomnienia podpowiadają mi, że już kiedyś też mnie tak nazwano.
-Tak. Moja rodzina stoi prawie tak wysoko jak Nikifory, więc jeśli jej wnuk się nie odnajdzie, zastąpię go.- tłumaczy.
Zaschło mi w gardle, bo zobaczyłam przed sobą skomplikowaną mozaikę, która powoli zaczyna się układać w całość.
-A wnuczkę kto zastąpi?- chciałam wiedzieć.
-Nieistniejąca siostra wnuka Nikifory.- znów żartuje.- Nie bawi cię to?
-Nie...To wszystko jest trudne.- mówię cicho.
-Jaki jest twój żywioł?- zmieniam temat.
-Woda.- widzę, jak porusza się przy ścianie i rysuje świetlisty znak.
Przez ułamek sekundy w jego blasku, zobaczyłam twarz chłopaka. Ciemne oczy, które natychmiast przybrały barwę wzburzonego morza. Stały się wręcz szafirowe. Tak jak u Roni zmieniły kolor, tylko ona miała je rubionowo-czerwone.
Po chwili usłyszałam kapiącą na ziemię wodę. Było jej coraz więcej. Woda wpłynęła przez kraty do mojej celi. Poczułam ogromne pragnienie.
-Właśnie w ten sposób mógłbym zniszczyć cały ich system.- bawi się wodą, jego ręce okrążają kałużę i tworzy się wir.
-Wciągając do wodnego wiru?
- Nie, po prostu wodą. Kilkoma kroplami.- poważnieje.
-Nigdy nie mów prawdy.- szepcze i odsuwa się w głąb celi.
Nie rozumiałam, dlaczego się tak zachował.
-Dziewczyno, idziesz z nami.- odezwał się mężczyzna stojący przed moją celą.
Dwóch, ubranych w czerwone mundury mężczyzn, rysowało skomplikowaną konfigurację, po czym wszystkie zabezpieczenia zniknęły i weszli do środka.
Młodszy ze strażników, złapał mnie za ręce i używając zwykłego klucza, którym był jego sygnet, odblokował rękawice.
Cieszyłam się w duchu, że uwolnili mnie z metalu odbierającego ciepło.
-Nie ruszaj się teraz.- rozkazał, rysując na mojej skroni półokrąg.
Gwałtownie wyrwałam się z jego uścisku.
-Zostaw mnie.- syknęłam.
Mężczyźni trzymali mnie za ręce tak mocno, że nie mogłam się poruszyć.
-Zapomnij, panienko.- śmieje się jeden ze strażników.
Znak przybrał barwę czerwieni.
Rana piekła i bolała, a zagryzanie warg nie pomagało.
-Jeśli będziesz się nam sprzeciwiać, TO cię powstrzyma.- wskazał na krwawy półokrąg.
Starszy poszedł pierwszy, a ja musiałam podążyć za nim. Zerknęłam na celę chłopaka, ale mrok nie pozwalał mi go zobaczyć. Woda też się gdzieś ulotniła.
Idąc korytarzem, spoglądałam w każdą z cel, ale wyglądały na puste. Czułam jednak, że pary przestraszonych oczu patrzą na mnie z błaganiem o pomoc.
Jak miałabym im pomóc?

°°°°°°°°°°°°°°°°°°′°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Rozdział był dłuższy i lepiej napisany, ale usunęła się połowa mojej pracy i musiałam pisać od nowa, z pamięci.
Za wszystkie błędy, powtarzanie się i nieskładne zdania, przepraszam.
Obiecuję, że następne rozdziały będę długo dopracowywać.

UWIERZ WE MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz