Weszłam do sali. Ze stresu, słyszałam własne bicie serca.
- To jest nasza nowa uczennica- Róża Merl. Od teraz jest częścią tego Domu.- Przedstawiła mnie kobieta.
Oczy wszystkich zwrócone były na mnie. Cisza była tak przytłaczająca, że musiałam coś powiedzieć.
- Dzień dobry.- przywitałam się.
Spojrzałam na pierwsze ławki. Siedziały tam starsze dziewczyny. Spoglądały na mnie, jednocześnie szeptając do siebie.
Były bardzo ładne, ale ja wiedziałam, że to tylko " tapeta".
Próbowałam je zignorować, ale wciąż czułam na sobie ich wzrok.
Stałam tak sztywno, dopóki nie usłyszałam głosu kobiety.
- Proszę, Różo, zajmij swoje miejsce. - Poleciła mi.
Nie wiedziałam, gdzie siedzi Flora, a zdenerwowanie sięgało już granic. Szłam między stolikami i wiedziałam, że każdy czekał, aż zajmę jakieś wolne miejsce.
Gdybym chociaż mogła zobaczyć Nikolasa...On znów stał się niewidzialny. I pewnie czyta mi w myślach...Nie znoszę tego.
Dochodziły do moich uszu szepty, a nawet śmiechy. To wcale nie pomagało. Zorientowałam się, że jestem prawie na końcu sali. Jedyne miejsce, jakie było tam wolne, znajdowało się obok stolika, przy którym siedziała tylko jedna osoba. Szybko zajęłam wolne miejsce, a kobieta, która była tu chyba którąś z nauczycielek, zaczęła omawiać plan dnia.
Ukradkiem spojrzałam na sąsiada obok. Usiadłam przy jednym stoliku z przystojnym blondynem! Nawet mnie nie zauważył, bo wciąż pisał z kimś na telefonie. Jego obecność i szepty dziewczyn sprawiły, że siedziałam jak na szpilkach wpatrzona w nauczycielkę.
-" Nikolas, pomóż mi."-pomyślałam.
Chciałam by był przy mnie. Mam teraz tylko jego. W dodatku, gdy jest tak blisko...Czemu moje serce bije szybciej akurat na jego widok? Dlaczego tak bardzo tęsknię za widokiem jego twarzy, pięknych oczu, za ciepłymi dłońmi? Zakochałam się w nim, choć było to ostatnie czego chciałam. Nagle nieznane mi dotąd ciepło okryło moje ręce. Było mi lepiej. Serce zaczęło bić szybciej, mocniej. Nikogo nie widziałam przed sobą, ale czułam, to się liczyło. Nawet nie zwróciłam uwagi na to co mówiła nauczycielka. Pragnęłam jego słów, odpowiedzi na moje pytania. Chociaż w głowie, jednak usłyszałam tylko ciszę. Jak ktoś mógłby zakochać się w takiej chorej dziewczynie jak ja? Tak bardzo bym chciała, żeby patrzył na mnie tak jak na swoją Różę, uśmiechał się zabójczo, z miłością, przytulał, obejmował, całował...
- "Nie myśl tak! On może słyszeć twoje myśli!"- Skarciłam siebie.
Wtedy do sali weszły kucharki w fartuchach, pchając wózki z jedzeniem. Nauczycielka wyszła z sali, a wokół mnie zapanował harmider. Ciepło zniknęło z moich dłoni. Czekałam na swoją kolej, choć wcale nie byłam głodna.
- Czemu tu usiadłaś?- Usłyszałam obcy głos.
Odwróciłam się w stronę blondyna. Jego piwne oczy skanowały moją twarz.
- To miejsce było zajęte?- Wyjąkałam.
Dlaczego tak ciężko się z nim rozmawia? Pewnie każda dziewczyna z tej sali chciałaby być na moim miejscu. Pogadać z nim nawet w tak beznadziejnej chwili, ale nie ja. Czułam, że się czerwienię.
- Tak.- Blondyn nie odrywał ode mnie wzroku.
- Przecież nikogo nie ma. Siedziałeś tu tylko ty.- Odparłam.
Ten chłopak zaczynał mnie wnerwiać.
- Nie widzisz ile ślicznotek czeka, aż zrobisz im miejsce?- Widać on świetnie się bawił przy tej rozmowie.
Nie ze mną...
- Masz jakiś problem?- Burknęłam na co z pomocą przyszły mu jego "ślicznotki".
- Leon, kim ona jest?- Spytała jedna z dziewczyn, które siedziały z przodu.
- Nie mam pojęcia. Nie znam jej.- Odpowiedział obojętnie chłopak o imieniu Leon.
Tego było już za wiele. Gdy już miałam wstać, ktoś złapał moją dłoń.
- Zostaw mnie, Flora. Nie popuszczę im...- Szepnęłam, ale zaraz potem spostrzegłam się, że to nie Flora stoi za mną.
Natychmiast wszystkie dziewczyny odsunęły się ode mnie i patrzyły z zachwytem, zamiast na Leona, na kogoś za mną.
Znieruchomiałam. Bałam się odwrócić, ale nie musiałam. Usłyszałam ten aksamitny głos. Teraz był wrogi, chłodny i nieprzyjemny...
- Zostawcie ją. Nie znacie jej i szkoda...Przydałoby się wam takie "nowe popychadło", co? Nie wyglądacie lepiej od podłogi, a zachowujecie się jakby było inaczej. Żal mi was wszystkich.Dziewczyny stały w miejscu bez słowa. Leon też się nie ruszał.
- Jesteś nowy?- Spytała jedna ze "ślicznotek".
- Drodzy uczniowie! Halo! Mam nagłe ogłoszenie! Zjawił się u nas kolejny nowy uczeń! - Głos nauczycielki wszystkich zdziwił.
Ktoś puścił moją dłoń i odszedł. Odwróciłam się. Chłopak szedł w stronę kobiety aby się przedstawić.
- Oto nasz nowy chłopak.- nauczycielka wskazała na nastolatka, który stał plecami do wszystkich.
- Cześć, nazywam się Nikolas Delamor.- Chłopak odwrócił się i przeszył mnie na wylot wzrokiem.
To Niko...mój Nikolas. Był bez kaptura. Wszystkie dziewczyny patrzyły na niego jak na swoją przyszłą zdobycz, a zwłaszcza te " ślicznotki" stojące obok mnie.
- Znasz tego przystojniaka?- Flora podbiegła do mnie szybko.- Widziałam jak cię obronił.
- Flora! Gdzie byłaś?- Irytowałam się. - Szukałam cię.
- A ja ciebie.- uśmiechnęła się.
- Nikolas będzie od tej pory mieszkał z nami. Dziękuję i smacznego.- zakończyła kobieta, a Nikolas prawie natychmiastowo znalazł się przy mnie.
Pociągnął mnie za rękę i wyprowadził z sali. Flora biegła za nami, ale zaraz potem przez tłum uczniów nas zgubiła.
- Co ty wyprawiasz?- Nikolas warknął na mnie.
- A ty? Co to ma być"nowy uczeń"?- mruknęłam.
- Masz sobie nie narobić kłopotów. Nie będę cię wiecznie ratował.- Nikolas westchnął.
- A ‚nowe popychadło'? Mogłeś to sobie darować, nawet jeśli miałeś dobre intencje.
Po chwili ciszy i jego milczenia zrobiło mi się go żal.
- Jestem od teraz "nowym", bo muszę cię mieć na oku.- Powiedział po czym
wziął moją dłoń i uśmiechnął się.
- Wiesz...dzięki za pomoc, ale sama na pewno bym sobie poradziła. - odparłam.
- Taa...jasne.
CZYTASZ
UWIERZ WE MNIE
FantasyJa zakochana?! Bzdury! - Wykrzyknęłam światu to co wciąż mnie dręczyło. Nie byłam pewna, czy moje słowa się nie różnią od tego co czuję. Zbliżyłam się do skarpy, jeszcze trochę... - Nie podchodź bliżej. - Gwałtownie się odwróciłam. Około dwóch metr...