*37*

44 5 6
                                    

Obudziły mnie promienie wrześniowego słońca. Zamrugałam powiekami, próbując sobie przypomnieć co mówiła wczoraj tajemnicza postać. Zerwałam z siebie puchową kołdrę, gdy w tej samej chwili coś upadło na podłogę.
Przykucnęłam obok łóżka, zobaczyłam leżącą pod nim książkę Imy. Z czystej ciekawości wzięłam ją do ręki i otworzyłam na pierwszej stronie.

-- Z przepowiedni Aniołów --
Spójrz na drzewa, czujesz jak oddychają, słuchają każdego słowa, dźwięku.
Spójrz na kwiat róży, ona powie ci imię,
Imię anioła obdarzonego darem, którego nie ma nikt inny.
Anioła potężniejszego niż wszystkie rody razem wzięte.
Spójrz na dno rzeki,
gdy zobaczysz w nim złoty kamień,
wyłów go, a on ci powie,
Kim jest anioł z bezcennym darem.
Spójrz w odbicie tafli jeziora,
a ujrzysz w nim obdarowanego
anioła.

-Drzewa, róża, złoty kamień, jezioro...-wyliczał Nikolas.
Na dźwięk jego głosu, drgnęłam lekko. Spojrzałam na niego najchłodniej jak tylko potrafiłam. Odłożyłam na półkę książkę i skierowałam się w stronę wyjścia, które zajmował. Gdy próbowałam wyminąć Niko, zastąpił mi drogę.
-Drzewa, róża, złoty kamień i jezioro.- powtórzył.
-Nie obchodzi mnie, że cytujesz tą głupią książkę.- mruknęłam.
-To sprawdzian. Te wszystkie rzeczy, które wymieniłem składają się na test. Ma on pokazać kim jest anioł z przepowiedni.- wyjaśnił Nikolas, nadal nie pozwalając mi przejść.
-Wierzysz w tą bajkę?- zapytałam, dając sobie spokój z wyjściem.
-A ty nie?- czułam, że na mnie patrzy.
-W zbyt wiele rzeczy kazano mi wierzyć, żebym stała się teraz taka łatwowierna.-stwierdziłam oschle, wyglądając przez okno.
-Róża, ja wiem... -zaczął Nikolas, ale ja nie miałam ochoty tego słuchać.
To bolało. Dlaczego to musi tak bardzo boleć?
-Nie interesuje mnie co wiesz, a co nie. Czekam tylko, aż będę mogła stąd uciec.- warknęłam mu prosto w twarz, a potem wyszłam z pokoju.

Pierwszy raz odważnie powiedziałam co myślę, jednak nie byłam z siebie dumna.
Bez niego nigdy stąd nie ucieknę, bo nie pozwoli mi na to ani rozum, ani serce.
Zeszłam na dół, jak gdyby nigdy nic.
-Dzień dobry, moja droga Różo. Wyspałaś się?- w kuchni przywitała mnie Ima.
Ubrana była w nową, długą suknię, tym razem koloru żółtego. Wyglądało to naprawdę dziwnie przy jej czerwonych włosach.
-Dzień dobry. Tak.- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
Jej zaczarowane oczy znów badały każdą część mojego ciała. Spojrzałam w niebieskie tęczówki Imy, wwiercając się w jej uczucia. Serce biło kobiecie jak szalone, a dłonie lekko drżały. Bała się, przerażało ją we mnie coś, czego nie potrafiłam odczytać.
-Czujesz, prawda?- odwróciła wzrok, nalewając do szklanek soku.
-Nie rozumiem.-usiadłam przy stole, biorąc do rąk pełną szklankę.
Ima zerknęła na mnie czekając, aż skosztuję napoju.
Dyskretnie powąchałam zabarwioną na zielono ciecz, spodziewając się wszystkiego. Nie pachniał żadnym z owoców czy kwiatów, a ja nie miałam pojęcia jak go wylać, żeby nie zauważyły tego oczy Imy.
-Z jakich roślin jest ten sok?- zadałam pytanie.
Czerwonowłosa kobieta skończyła właśnie kroić chleb, po czym postawiła kromki na stole.
-To nie sok, lecz napar z ziół. Dobrze ci zrobi, Różo, w końcu czeka cię dziś ciężki dzień.- usiadła naprzeciwko mnie.
-Z ziół?- zdziwiłam się.- Ciężki dzień?
-Nikolas nic ci nie mówił?-odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-O czym miał mówić?-nie rozumiałam.
-On ci wszystko wyjaśni. Nikolasie, zejdź na dół, proszę!-zawołała go, kierując się ku schodom.
Natychmiast wstałam i wylałam zawartość szklanki przez otwarte okno.
-Różo.- dobiegł mnie dziewczęcy głos z wnętrza ogrodu.
To ten sam, który przemawiał do mnie wczoraj.
Powróciło wspomnienie i propozycja spotkania następnego ranka. Ja chciałam zapomnieć, tajemnicza istota jednak nie.
Postanowiłam skorzystać z nieobecności Imy i Nikolasa, więc wybiegłam do ogrodu przez tarasowe drzwi.
-Róża jest w ogrodzie.-usłyszałam przez okno Niko.
Nie odważyłam się spojrzeć w stronę domu, tylko ukryłam się pod gałęziami ogromnego krzewu.
-Różo, biegnij pod rozłorzysty dąb, tam cię nie znajdą.- niewidzialna postać przerwała ciszę.
-Jeśli stąd wyjdę, zobaczą mnie przez okna.- szeptałam.
-Jeśli stąd wyjdziesz, unikniesz spotkania z nimi.- poprawiła mnie tajemnicza istota.
-Nie możesz się wreszcie pokazać i powiedzieć o co ci chodzi?- irytowałam się.
-Różo, proszę, zaufaj mi.
-W zamian za co?-podjęłam nowy tok myślenia.
-Zrobię, cokolwiek zechcesz, tylko przyjdź pod wskazane drzewo i mnie wysłuchaj.
Do głowy przyszła tylko jedna myśl; ta istota może mnie przenieść do mojego świata, raz na zawsze pożegnam się ze wszystkim co nadnaturalne.
Plan idealny.
-Zgoda.- zdecydowałam.
Nie wiedziałam, jak słono będzie mnie to kosztować.

***

-Pamiętasz z tego spotkania coś szczególnego?-zapytał mnie Antonio.
-To historia, która prawdopodobnie nigdy nie miała miejsca.-zapisał coś na kartce.
-Przypominam ci, że nadal jesteśmy w świecie Innych.-zauważyłam.
-Musisz mi zdać relacje z tego, czego cię tam nauczył Nikolas lub Ima. Widziałaś coś... no nie wiem, bardziej zadziwiającego niż wszystko dookoła? -pytał mój brat.
Siedziałam w czterech ścianach z grubego szkła już od ponad godziny.
-A czy ja mogłabym ci zadać choć raz, konkretne pytanie?-byłam już naprawdę znużona ciągłym odpowiadaniem na zawikłane pytania brata.
-O co chodzi?- o dziwo, postanowił mnie wysłuchać.
-Dlaczego nie zapytasz o to Niko?- chłopak przejechał dłonią po swoich złotych włosach.
-Nie mogę tak ryzykować. Nadal przebywamy u Innych
i oboje jesteśmy rejestrowani na każdym metrze tej ziemi. Gdyby Wielka Rada zobaczyła w rejestrze, że jesteśmy razem w tym samym miejscu, wybuchnęłaby jeszcze większa wojna między rodami.-wyjaśnił dość skomplikowanie.
-Jak to? Dlaczego? Co mają do tego rody i Wielka Rada? Przecież... się przyjaźnicie.-chciałam wiedzieć.
-Róża, ty naprawdę nic nie rozumiesz? Wiesz w ogóle dlaczego dwa rody szlacheckie toczą ze sobą wojnę?- Antonio patrzył na mnie uważnie.
Dzielił nas betonowy blat, na którym trzymał swój notatnik.
-Tak, chodzi o przejęcie władzy nad obydwoma światami.-odparłam.
-Nie, o dziedziczenie władzy. Ród królewski jak i obronny czekają na swoich następców. To oni mają zakończyć wszelkie spory. Młodzi półaniołowie, gotowi do powrotu u boku swojego rodu. Do walki z najlepszymi, następcami skłóconego rodu.- w głosie brata dostrzegłam lekki smutek.
-Czyli... wszyscy czekają na walkę, którą mają stoczyć następcy, tak?-dopytywałam.
-Tak. Możemy teraz wrócić do moich pytań?
-Ale... Nie rozumiem, to w takim razie, co to wszystko ma wspólnego z wami, ze mną? Przecież to nas nie dotyczy.-skrzyżowałam ręce, patrząc na drzewa za grubym szkłem.
-Ty nic nie wiesz.-Antonio się zamyślił.
Czułam jak jego serce mocno bije, jak sam gryzie się z własnymi myślami.
-O czym znów nie wiem?-burknęłam.
-O nas. O następcach.- słowa brata sprawiły, że natychmiast oderwałam wzrok od lasu.
Wpatrywałam się w Antonio z ogromnym zdziwieniem.
Nie, w to na pewno nie uwierzę.
-Nic nie mów. Skoro Nikolas nie powiedział ci o tym ani słowa, to pewnie też niczego cię nie nauczył.-skwitował mój brat i zrezygnowany opadł na oparcie zniszczonego fotela.
-Nie miał wystarczająco dużo czasu, bo ty musiałeś wszystko zepsuć.- wiedziałam, że bronię nie tej osoby, co trzeba.
-To teraz moja wina?-rzucił w szklaną ścianę notatnikiem.
-Gdy mnie dziś przeteleportowałeś do tego więzienia, miałam rozpocząć naukę. Rankiem odezwała się do mnie ta istota, która prosiła o wysłuchanie. Pomyślałam, że ona może mnie z powrotem przenieść do normalnej rzeczywistości. Chciałam się z nią spotkać w umówionym miejscu, a gdy już miałam zacząć biec w stronę dębu, znalazłam się tutaj.-mówiłam zirytowana.- I tak, to twoja wina! Gdyby nie ty, siedziałabym teraz w domu Ofelii!
-Nie mam pojęcia, kim była ta istota, ale jedyne co możesz jej zawdzięczać to to, że oszalałaś!
-I kto to mówi! Boisz się spotkać z własnym przyjacielem!- ponownie zaczęłam bronić innego chłopaka.
-Z przyjacielem, którego muszę zabić!-Antonio wykrzyczał coś, z czego do tej pory nie zdawałam sobie sprawy.-I ty również!
Ostatnie słowa powiedział tylko po to, by mnie zranić. Doskonale o tym wiedziałam.
-Tak, nie przesłyszałaś się, ty też, bo ty również należysz do Obronnych, a Nikolas do Koronowanych! Jest o wiele ważniejszą od nas osobą, z królewskiej rodziny, a tobie pewnie nic o tym nie powiedział!-jego słowa biły mnie mocniej niż jakiekolwiek pięści.
-Kto jeszcze jest następcą?-udało mi się zapytać, ale wzrok utkwiłam w podłodze.
-Weronika, znana ci z pewnością jako... Blądwłosa Roni, kuzynka Nikolasa.

•••
Witam w kolejnym rozdziale.
Z pewnością nadchodzi małymi kroczkami wielki finał.
Mam nadzieję, że nadal czytacie o losach Róży.
Spóźnione "dziękuję" za ponad już tysiąc wyświetleń
I dziękuję za każdy komentarz oraz gwiazdkę
Miłego dnia

UWIERZ WE MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz