*7*

74 12 6
                                    

Nikolas uchylił drzwi pokoju, w którym jeszcze nie byłam. Weszłam do środka tuż za nim. Pokój był niewielki o niedbale wymalowanych na biało ścianach i jasnej podłodze. Znajdowało się w nim niewiele rzeczy, ale niczego nie brakowało. Jak dla mnie, ten pokój był całkiem inną częścią domu, w którym kiedyś tętniło życie.
- Nic nie powiesz?- spytał Nikolas.
- Wygląda inaczej od reszty. - stwierdziłam, bo nie wiedziałam co mam teraz powiedzieć.- Sam go urządziłeś?
-Nie...- w głosie Nikolasa usłyszałam, aż za bardzo, wielki smutek.
Zamiast rozglądać się po wnętrzu, po prostu "gapiłam się" na niego. Za tym kapturem kryje się coś więcej niż on... jedna, wielka tajemnica. Nikolas mówił tak, jakby ten pokój był dla niego nie tylko częścią domu, a częścią jego serca.
Chciałam go jakoś pocieszyć, ale wiedziałam, że w tej chwili słowa na niewiele się zdadzą. Sama tego doświadczyłam.

Jednego dnia można stracić wszystko, dosłownie wszystko, co się kochało.

Nagle jakby się ocknął i podszedł do regału z książkami. Wyciągnął z niego małą, ręcznie robioną książeczkę. Wyglądała na bardzo starą. Obchodził się z nią jak z czymś bezcennym, które w każdej chwili mogło się rozpłynąć w powietrzu.

- Nikolas...- odchrząknęłam.

-Możesz tu zostać na kilka dni, dopóki nie poczujesz się lepiej.- Powiedział chłodnym tonem odstawiając na regał zniszczoną książkę.

Mimo wszystko, ja przecież nie mogę mieszkać pod jednym dachem z obcą osobą. Chłód w głosie Nikolasa mnie przerażał i sprawiał, że poznawałam go od nowa, ale od całkiem innej strony.

Gdy skierował się w stronę wyjścia, musiałam coś zrobić.

- Nikolas.- Powtórzyłam, bardziej zdecydowanym tonem. - Ja nie mogę tu być, nie mogę tu mieszkać i nawet z tobą rozmawiać! Przecież my się nie znamy, nic o sobie nie wiemy. Ja cię  nie znam... Pomogłeś mi, za co bardzo ci dziękuję, ale muszę już stąd odejść.- Mówiłam, a on wciąż stał przed drzwiami, plecami do mnie. 

- Ty nic nie rozumiesz. Nawet nie próbujesz zrozumieć. Róża... gdybym mógł, wszystko byłoby inaczej. Masz rację, może nie powinniśmy byli w ogóle się spotkać. Może rzeczywiście będzie lepiej jak już pójdziesz.- Po tych słowach, wyszedł nawet się nie odwracając.

Poczułam lekkie ukłucie w sercu, krótkie, ale bolesne. Wzięłam do ręki torbę i już miałam odejść, jednak coś mnie zatrzymało. Zabrałam z regału książkę, którą wcześniej miał w ręce Nikolas, nim opuściłam pokój. Tym razem udało mi się wyjść przez okno.
Nie wiedziałam gdzie w ogóle jestem i dokąd mam się udać...
Po prostu biegłam, biegłam z każdą minutą coraz szybciej. Czułam jak złość i smutek ulatniają się z mojego ciała.
Znów moja komórka zaczęła wibrować. To pewnie Ofelia. Powinna wiedzieć, że tęsknię,
ale przecież jej tego nie powiem, nie zadzwonię. Nie mogę. Muszę zapomnieć o przeszłości, ona nigdy nie wróci, choćbym chciała. To niemożliwe...
Zorientowałam się, że jestem w parku. Moja była sąsiadka często tu przychodziła.
Na chwilę jednak postanowiłam odpocząć, siedząc na ławce pod rozłożystym drzewem. Sięgnęłam po ręcznie robioną książeczkę, którą zabrałam z domu Nikolasa.
- Róża?- Usłyszałam znajomy głos.
Odwróciłam się z mocno bijącym sercem.

UWIERZ WE MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz