*25*

38 9 2
                                    

Od Roni: Nie śpisz?
Uśmiechnęłam się, bo już od dawna mam ochotę zasnąć. Jednak wciąż myślę o tajemniczych chłopakach w mojej sali.

Do Roni: Nie, a ty czemu nie śpisz?

Od Roni: Za tydzień początek roku szkolnego. Idę do nowego liceum i trochę się denerwuję. Ty tęsknisz za dawną szkołą?

Do Roni: W starym gimnazjum nie miałam nikogo z kim mogłabym porozmawiać. Byłam odludkiem. Każdy uważał mnie tam za dziwną i inną dziewczynę. Byłam głównym tematem ich rozmów... Nie wiem,  co będzie w tym roku.

Od Roni: Dla mnie druga liceum to nic łatwego. W dodatku nowa szkoła, nowi znajomi. Pomyśl tak jak ja, że zaczynasz wszystko od początku, od nowa. Jesteś teraz inną osobą niż tą z wakacji, dziewczyną po ogromnej tragedii.

Tak, to przecież prawda. Mam szanse zacząć wszystko od nowa. Może nawet uda się zamieszkać z Ofelią? Może zapomne o przeszłości? O drugim świecie i o rodzinie? O bracie, którego nawet nie pamiętam? O Niko?
Nie, nie da się.

Do Roni: Tak, masz rację, ale szkoda, że nie wiesz tyle co ja.

Uderzyłam ze złości w komodę obok. Spadły lekarstwa i szklanka z wodą, które obudziły część małych pacjentów.
-"Po co ja wysłałam tą głupią wiadomość?"- spytałam samą siebie.
- Co się stało?- do sali wbiegła pielęgniarka.
- Nic, nic, zaraz to posprzątam.- szybko wstałam, po czym znów usiadłam na łóżku, osłabiona.
Pośpiech to nienajlepsze wyjście.
- Ty lepiej się połóż dziecko,  odpoczywaj. Ja to zrobię.- poleciła mi pielęgniarka ostrym tonem.
Kiwnęłam głową i bez słowa przykryłam się kołdrą. Przez szparkę oglądałam jak kobieta o siwych włosach zbiera resztki szkła i kładzie na komodzie leki.
Dzieci szybko zasnęły, a ja obwiniałam się jeszcze o własną głupotę. Zamknęłam powieki i spróbowałam zasnąć.

-...na szczęście nic jej się nie stało.-ze znu wyrwał mnie czyjś głos.
Zacisnęłam oczy,  gdyby coś mi odbiło i przypadkiem otworzyłabym je. Jednak moja ciekawość i strach nie znają granic.
-"Przecież jest ciemno. Nikt nie zauważy, że się obudziłam."- pomyślałam.
Gdzieś w oddali słyszałam drugi głos, ale był rozmyty. Rozejrzałam się wokoło bez najmniejszego ruchu.
- Ona ma piętnaście lat, a ty traktujesz ją jakby nadal była małą dziewczynką.- skrytykował ktoś znajomym tonem.
Było tak ciemno, że nie widziałam nic szczególnego. Za oknem lśniła połówka księżyca.
- Co z tego. Dla mnie zawsze będzie najważniejsza, dlatego nie mogę pozwolić aby coś jej się stało.- znów odezwała się niewidzialna postać.
- Ja też muszę chronić Różę, mimo wszystko, mam misję. Czy tego chcę czy nie...
Zamurowało mnie. Te dwa głosy mówiły o mnie! Czego oni chcą?
Serce zaczęło bić w szaleńczym tempie. Bałam się znów otworzyć oczy. Przypomniałam sobie twarz Feliksa stojącego obok mojego łóżka. Byłam przekonana, że on i Nikolas znów się tu zakradli. Jak mam powiedzieć Florze, że jej przyjaciel żyje? Że nie popęnił samobójstwa? Że nadal o niej pamięta i się o nią troszczy?
Nie, to niemożliwe. Wtedy musiałabym powiedzieć jej o tym wszystkim co wiem...i w co wciąż trudno mi uwierzyć.
- Kocham ją.- ktoś powiedział.
Ze strachu nie miałam pojęcia czyj to był głos. Feliksa czy Niko?
Nie, dłużej nie wytrzymam.
Zrzuciłam z siebie kołdrę i usiadłam gwałtownie na łóżku.
Spoglądałam ostro w każdy kąt aby dostrzec jakikolwiek ruch, gdy nagle odwróciłam się.

Feliks i Nikolas! Oboje stali przy moim łóżku tuż za mną, a ja ich wcześniej nie widziałam!
Siedziałam sztywno, ze zdziwienia nie mogąc się ruszyć. W tej chwili ucieszyłabym się, gdybym strąciła szklankę. Może chłopcy by zniknęli, a ja spróbowałabym zapomnieć o tym zdarzeniu. Jednak nie, nie miałam przy sobie nic co mogłabym strącić na tyle aby pielęgniarka ponownie wbiegła do sali.
- Ona może nas widzieć i słyszeć. Nie jest z tego świata, zapomniałem.- Nikolas szybko zakrył swoją ledwo widoczną twarz kapturem.
-Ty nas widzisz?- spytał cicho Feliks.
Milczałam. Wybiegłam na korytarz, a potem do toalety. Rozpłakałam się, nie wiedziałam jak poradzić sobie z tą sytuacją.
   Nagle jakaś siła zaczęła pchać mnie w dół. W stronę podłogi.
- Hej! Puszczaj mnie, kimkolwiek jesteś!- warknęłam, usilnie trzymając się umywalki.
Jednak jej owalne, śliskie brzegi nie były najlepszym ratunkiem. Puściłam ją i upadłam na twarde płytki.
- Dosyć tego! Przeszła jeden test, drugiego nie musi. Nie jest gotowa, jest za słaba.- otworzyłam oczy, choć całe ciało wwiercało się w kolorowe płytki.
Było to tak silne i bolesne, że nie miałam odwagi się bronić. Byłam przekonana o własnej porażce.
Nikolas otworzył szklane pudełko, a jakaś niewidzialna siła powoli zaczęła opuszczać moje ciało, ruchomym torem do szkatułki. Czułam ogromną ulgę.
Jednak w mojej głowie wciąż pobrzmiewały kłujące słowa:
"Nie jest gotowa, jest za słaba."

                           •••

Męczyłam się z tym rozdziałem prawie cały tydzień.
Długo nie pisałam, a poza tym rozdział był krótki.
Ostatnio czasu miałam na to bardzo mało, ale myślę, że nikt nie zapomniał tej powieści i nadal ją czyta. Bardzo dziękuję każdemu, kto cierpliwie czyta moją książkę i życzę miłych następnych godzin. :)

UWIERZ WE MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz