KSIĘGA IV: PEŁNIA (TOM I)
https://www.wattpad.com/story/135968886
Layla
Layla czuła się tak, jakby po raz kolejny brała udział w libacji alkoholowej, chociaż tym razem przynajmniej nie musiała przejmować się bólem głowy. Ale mdłościami i owszem, co było nawet gorsze, zwłaszcza, że czuła jak ciało odmawia jej posłuszeństwa.
Łazienka była nowym i całkiem trafionym wyposażeniem laboratorium – prosta, biała, ale przy tym bardzo efektowna – ciężko jednak było zachwycać się dobrymi pomysłami, kiedy znajomość z tym pomieszczeniem zajęła od przebywania przy toalecie. Poranne mdłości były kolejnym dowodem na to, że ktoś tam na górze bardzo nie lubi kobiet, jakby sam fakt bolesnego porodu nie stanowił wystarczającej sugestii. Nie żeby objawy były trudne do zniesienia, zwłaszcza jeśli wiedziało się, co takiego otrzyma się w zamian, ale i tak ciężko było wysilić się na przynajmniej trochę entuzjazmu, kiedy niemal każdy poranek zaczynało się w ten sam sposób.
Zabawne, sądziła, że ten etap ma już dawno za sobą. Od wielu dni nie czuła się tak fatalnie, nie tylko mając problemy z żołądkiem, ale dodatkowo czując się tak słabo, że najchętniej nie ruszałaby się z łóżka. Isabeau pewnie by ją wyśmiała i powiedziała, że to w istocie marna wymówka, byleby móc cały dzień spędzić w znajomej sypialni Rufusa, ale Layla wcale nie podchodziła do tego entuzjastycznie. To znaczy, byłaby zachwycona, gdyby mogła spędzić się dzień pod pościelą, ale jedynie pod warunkiem, że Rufus byłby z nią, dosłownie na wyciągnięcie ręki, trzymając ją w swoich ramionach.
Tak... Jakby w ogóle mogła na coś podobnego liczyć.
Otarła usta wierzchem dłoni, po czym – przytrzymując się wykafelkowanej ściany – skierowała się w stronę umywalki. Możliwość przemycia twarzy chłodna wodą, a później opłukania ust, okazała się zbawienna, chociaż bynajmniej nie sprawiła, że Layla poczuła się jakkolwiek lepiej. Wzdychając cicho, położyła dłoń na wciąż stosunkowo płaski, chociaż całkiem już wyraźnym brzuchu i jakoś udało jej się nawet wysilić na blady uśmiech.
– Czego to się nie robi dla dzieci, prawda maleństwo? – mruknęła, kurczowo zaciskając palce na brzegach umywalki. Wirowało jej w głowie, co nie było normą, ale doszła do wniosku, że dopiero miała poznać pełnię ciążowych objawów.
Kiedy wyszła z łazienki, znalazła się w okrągłym pomieszczeniu, stanowiącym coś na kształt przedpokoju, a przynajmniej zawsze tak o tym myślała. Była to duża, bez wątpienia sztucznie stworzona jaskinia, prowadząca bezpośrednio do innych pomieszczeń, między innymi z powrotem do sypialni albo do głównego laboratorium. Były też jakieś mniejsze pomieszczenia, tak zagracone i zaniedbane, że sama nie była w stanie określić, jaki spełniają pożytek. Rufus nigdy tam nie chodził – przynajmniej oficjalnie – a i jej jasno dał do zrozumienia, że niekoniecznie chce wiedzieć, co takiego się tam znajduje.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)
FanfictionAlessia nigdy nie była zakochana. Wraz z bliskimi mieszka w niezwykłym, choć niebezpiecznym Mieście Nocy, uczęszczając do jedynej w swoim rodzaju Akademii. Wraz ze zbliżającym się zakończeniem szkoły oraz tradycyjną dla telepatów ceremonią, wszystko...