Sto dwadzieścia dziewięć

40 6 0
                                    

Ariel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ariel

Droga miała w sobie coś niezwykle irytującego i monotonnego, zwłaszcza odkąd został sam. Ariel nie rozumiał dlaczego, ale z jakiegoś powodu obecność Michaela mimo wszystko mu odpowiadała, nawet jeśli przez większość czasu korciło go, żeby zacząć rozważać w myślach wszystkie możliwe sposoby, w jakie mógłby powstrzymać wampira od mówienia. Nie rozumiał go, podobnie jak i jego wymijających odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie zdarzało mu się zadać, a jednak...

Cóż, problem chyba leżał w tym, że Michel – świadomie bądź nie – trafił w sedno problemu. Kiedy wywołana możliwością wyrwania się poza Miasto Nocy i związane z nich ograniczenia oraz uprzedzenia ostatecznie zniknęła, pojawiło się poczucie osamotnienia i zniechęcenia. To ostatecznie jak nic było winą Michaela, który uświadomił mu, jak bardzo nieprzemyślaną decyzją było tak nagłe wyruszenie do Lille bez wcześniejszego przygotowania. Gdybyśmy mieli jeszcze czas, zrobilibyśmy to inaczej, warknął na siebie w myślach, ale nawet powtórzona wielokrotnie, myśl ta nie przynosiła żadnego ukojenia. Od samego początku nawalał i był tego aż nad to świadomy.

Po pierwsze, gdyby był odpowiednio przygotowany i odpowiedzialny, cała ta podróż nie byłaby teraz potrzebna – bo i Alessi nic złego by się nie stało. Jasne, nie miał powodów, żeby obwiniać się o zachowanie swojego ojca, ale to i tak nie zmieniało tego, że czuł się winny. Przecież wiedział w co się pakuje, a jednak pozwolił sobie na zbliżenie do Ali, a ostatecznie doprowadził do tego, że również ona przestała widzieć powody, dla których miałaby trzymać się od niego z daleka. Podobno miłość nie wybiera, a przynajmniej tak zawsze słyszał, ale i to nie wydawało się wystarczającym usprawiedliwieniem, a jedynie marną wymówką, która bezskutecznie próbował uspokoić swoje sumienie. Sam już nie był pewien, co takiego czuł albo czuć powinien, poza tym ciążyło mu to, że był z tym wszystkim sam. Och, jak bardzo czasami żałował, że nigdy nie miał kogoś bliskiego, nawet zastępczego opiekuna, który byłby w stanie mu cokolwiek wyjaśnić! Gdyby przynajmniej poznał swoją matkę, może wtedy... Ale jej nie było i Ariel nie sądził, by zadręczanie się z tego powodu akurat teraz było najlepszym pomysłem.

Był jeszcze jeden powód, dla którego zdecydowanie powinien mieć do siebie pretensje. Może i przestudiował kilka dostępnych map Francji, a jedną (aktualną, a przynajmniej tak mówiła mu Isabeau) miał przy sobie, to jednak nie zmieniało faktu, że zaczynał czuć się równie nieporadny, co dziecko. Gdyby nie złośliwa, nieco sarkastyczna uwaga Michaela, pewnie nadal szedłby przed siebie, pogrążony w myślach i niepewny tego za co w pierwszej kolejności powinien się zabrać. Gdzie iść? Wiedział, że wampir miał rację i na początek wypadało dotrzeć do jakiegoś miasta, żeby mieć jakiś punkt zaczepienia, ale to wcale nie było takie łatwe, a Ariel czuł się coraz bardziej zniechęcony; pewnie gdyby oznaczył siebie jako małą kropeczkę na mapie i jakimś cudem zmusiłby ją do ruchu, przemieszczałaby się bardzo mozolnie, tym lepiej uprzytomniając mu, że wciąż tkwił gdzieś na początku drogi. Czas uciekał i chociaż do pełni pozostawało jeszcze kilka dni, kolejne minuty wydawały się uciekać w zastraszającym tempie.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz