Sto sześć

28 5 0
                                    

Anna

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Anna

– Dean, co jest z tobą nie tak? – Anna była zła i nie zamierzała tego ukrywać. Już dawno przekonała się, że jeśli coś ma być zrobione dobrze, najlepiej robić to samemu, ale mimo wszystko i tak przynajmniej starała się wierzyć w to, że od czasu do czasu należy dać komuś szansę. Niestety. – Ile razy mam ci powtarzać, żebyś był ostrożny. Dlaczego, do diabła, nie przyszedłeś od tyłu?! – syknęła, ledwo panując nad tonem głosu i tym, żeby mówić szeptem.

Dean nerwowo przestąpił z nogi na nogę. W słabym świetle gwiazd oraz ulicznych latarni, jego włosy wydawały się bardzo jasne, niemal srebrne. Anna mimowolnie pomyślała, że za życia miał pewnie niebieskie oczu i był olśniewający, w ten szczególny sposób, który objawiał się również teraz, kiedy już był wampirem. Swoją drogą, gdyby jego oczy nie świeciły czerwienią (chociaż teraz były prawie czarne – ze zmartwienia albo głodu), trudno byłoby uwierzyć, że cokolwiek jest z nim nie tak.

To właśnie był cały Dean: niepozorny, wzbudzający zaufanie i mający łatwość w owijaniu sobie dziewcząt wokół palca. Nawet Ona musiała przyznać, że jest do tej roli idealny, nawet jeśli jak każdy facet nie grzeszył rozumem.

– Przepraszam cię – zreflektował się natychmiast, unosząc obie ręce ku górze. Brwi Anny uniosły się nieznacznie, sprawiając, że włoskie rysy kobiety wyostrzyły się i teraz wyglądała nie tylko pięknej, ale również bardziej surowo. To, specyficzna uroda oraz fakt, że wciąż pozostawała stosunkowo młodą wampirzycą, wydawało się wzbudzać w innych swego rodzaju szacunek, wręcz strach, stanowiąc niezwykle miłą odmianę po wszystkich tych latach spędzonych w ciągłym strachu, kiedy jeszcze pracowała w Volterze. – Chciałem iść od tyłu, ale ktoś znajomy mnie zauważył i byłoby raczej podejrzane, gdybym skierował się tutaj. Teraz też nie mam zbyt dużo czasu, zwłaszcza, że twój szef stoi za barem.

– Michael nie jest moim szefem. Jesteśmy... partnerami – poprawiła go machinalnie, właściwie samej nie będąc pewną, dlaczego próbowała się przed nim tłumaczyć. – Zresztą nieważne. Powiedz mi to, co chcę wiedzieć. Czy wszystko idzie zgodnie z planem? – przeszła do rzeczy, odrobinę spuszczając z tonu, ale wciąż nie spuszczając z niego wzroku nawet na moment.

– Nie jestem idiotą, Anno. Oczywiście, że wszystko idzie zgodnie z planem – żachnął się, najwyraźniej urażony sugestią, że mogłoby być inaczej. – Dzisiaj znowu się spotykamy, tym razem poza miastem. Będziemy sami, a reszta to bułka z masłem.

Był pewny tego, co mówił i to było na swój sposób uspokajające, ale Anna wcale nie czuła się rozluźniona. Żeby w pełni odetchnąć, potrzebowała czegoś więcej, poza tym zdawała sobie sprawę z tego, że zbyt wielka pewność siebie bywa zgubna. Doświadczenia z pracy pod ciągłą presją i nadzorem najbardziej wymagającej, niebezpiecznej wampirzej rodziny, były znakomitym źródłem informacji i sposobem na to, żeby nabyć kilku istotnych doświadczeń, które teraz mogła wykorzystać.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz