Sto dziewięćdziesiąt pięć

30 6 0
                                    

Alessia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alessia

Drzwi zatrzasnęły się z cichym trzaskiem. Ariel zatoczył się, zupełnie jakby był pijany. Jedynie raz widziała go w takim stanie, na krótko przed przemianą, i momentalnie zapragnęła doskoczyć do niego, by móc go przytrzymać. Doskonale pamiętała tamte godziny w jego pokoju, kiedy próbowała pomóc mu dojść do siebie, a on wyglądał niczym śmierć, okropnie blady i dosłownie zasypiający na stojąco.

Tym razem było podobnie, chociaż jak na swój stan chłopak wydawał się mieć w sobie zaskakująco dużo energii. Jego oczy błyszczały intensywnie, kiedy tak szybko, jak tylko było to możliwe, pokonał dzielącą ich odległość, ostatecznie osuwając się na skraj łóżka po tej stronie, która była wolna. Przez jego twarz przemknęło tak wiele skrajnych emocji, że aż zakręciło jej się w głowie. Czy naprawdę można było doświadczyć tak wielu rzeczy jednocześnie i nie zostać rozerwanym na kawałeczki?

– Co ty tutaj robisz? – palnęła, ledwo tylko zapanowała nad sobą dostatecznie, by być w stanie się odezwać.

Przez bladą twarz Ariela przemknął cień.

– To nie było zbyt miłe powitanie – stwierdził i wysilił się na uśmiech.

Cały czas jej się przypatrywał, zupełnie jakby spodziewał się, że za moment wydarzy się coś niedobrego, a ona zniknie – po prostu rozpłynie się w powietrzu albo oznajmi mu, że wcale jej nie pomógł, że zawiódł...

Ali westchnęła i machinalnie przesunęła się bliżej, aż otarli się o siebie. Czuła, że Ariel drży, a siedzenie u jej boku wymaga od niego mnóstwa pozostałej mu energii.

– Wiesz, że to nie to miałam na myśli – westchnęła, a kiedy kąciki jego ust drgnęły (och, nadal uważała, że powinien uśmiechać się częściej!), zorientowała się, że najwyraźniej po części się z niej zgrywał, specjalnie wpędzając ją w poczucie winy. – Ariel, jak ty się czujesz?

– Jak ja...? – Spojrzał na nią z niedowierzaniem. – Zapytała dziewczyna, którą właśnie odwiedzam w szpitalu.

– Skomentował chłopak, który dopiero co doszedł do siebie po przemianie w wilka – odgryzła się, zastanawiając się nad tym czy powinna z całej siły mu przyłożyć, czy może rzucić się na szyję i pocałować.

– Fakt – przyznał niechętnie, posyłając jej kolejny zmęczony uśmiech. Wydawał się spięty, co skutecznie przypomniało jej o tym, że nie są sami. – Z tym, że ja nie mogłem od tego umrzeć.

Nie odpowiedziała, nagle uświadamiając sobie, że on tutaj jest, zaraz przy niej, a ona traci czas na nie prowadzącą do niczego sensownego dyskusję. Niczym w transie wyciągnęła rękę, by dotknąć jego policzka, bez skrępowania muskając palcami jego bladą twarz. Ciemne oczy zalśniły i chociaż raz nie wydawały jej się tak bardzo smutne, jak to było na początku. Zawsze zamartwiała się tym, jak bardzo przygnębiony jej się wydawał i teraz doceniała to, że ten smutek w końcu zniknął i to najpewniej dzięki niej.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz