Damien
Musiał ją znaleźć. Czuł, że oszaleje, jeśli tego nie zrobi – i to dosłownie, bo od nadmiaru sprzecznych emocji, które wysyłała mu Alessia, dosłownie kręciło mu się w głowie. Wokół panowało istne pandemonium, ale prawie nie był tego świadom, skoncentrowany na unikaniu walki i szukaniu siostry.
Alessia tutaj była. Damien czuł to, tak jak i w tamtej hali wyczuł moment, w którym dziewczyna na niego spojrzała. Teraz towarzyszyło mu przede wszystkim jej przerażenie, równie intensywne, co wszechogarniające zmęczenie, a także wzmagający się regularnie gniew, kiedy coś wytrącało ją z równowagi. To było zdecydowanie bardziej gwałtowne od tego, co łączyło go z Grace, o ile ten rodzaj mocy można było w istocie określić mianem więzi.
W zasadzie przebywanie w miejscu, gdzie królowały ból i śmierć stanowiło dla niego spore wyzwanie. Był empatą i chociaż na co dzień zdolność współodczuwania wydawała mu się czymś niezwykłym, tym razem niezwykłe zdolności okazały się prawdziwym utrapieniem. Nie miało znaczenia, czy chciał pomagać, czy też nie – w odpowiedzi na wyczuwalne cierpienie jego ciało się nagrzewało, a moc pulsowała w żyłach, kumulując się w dłoniach i aż prosząc o uwolnienie. Nie miało znaczenia, czy to w znamienitej większości to ich wrogowie ponosili szkodę – liczył się sam fakt obecności cierpienia, którego nie potrafił tak po prostu zignorować. Nie uzdrawiał ich, oczywiście, ale to jedynie potęgowało poczucie bycia rozrywanym na kawałeczki, jakby w którymś momencie miał się rozpaść. Nie myślał o tym wcześniej, ale najwyraźniej w jego przypadku próba zignorowania daru mijała się z celem. Chciał pomagać i to sprawiało mu przyjemność, jednocześnie będąc powołaniem – i to w najbardziej złożonym znaczeniu tego słowa.
Przystanął i zesztywniał, próbując jakoś uciec od przejmującego, niemal bolesnego impulsu. Wstrzymywanie mocy okazało się na dłuższa metę niemniej męczące niż w przypadku, kiedy podczas uzdrawiania oddał komuś zbyt wiele energii. Czuł się chory i rozdrażniony, co wydawało się ironiczne w przypadku, w którym stanowił jedno wielkie skupisko uzdrawiającej energii. To w połączeniu ze strachem i wysyłanymi przez Alessię sygnałami sprawiało, że postradanie zmysłów stanowiło niemal przyjemną alternatywę.
– Damien!
Bez zastanowienia rozejrzał się dookoła, próbując pośród walczących wypatrzeć tego, kto wypowiadał jego imię. Nie potrafił się skupić, a kiedy bez ostrzeżenia jakaś postać zmaterializowała się tuż obok niego, instynktownie omal nie rzucił jej się do gardła, gotów się bronić. Intruz wzdrygnął się, a Damien z pewnym opóźnieniem rozpoznał złociste włosy i rozszerzone niebieskie oczy.
– Zoe? – Miał wrażenie, że z tego wszystkiego doznał halucynacji; minęły całe wieki odkąd widział przyjaciółkę Ali po raz ostatni, a przynajmniej tak to wyglądało z jego perspektywy. – Cholera, co ty tutaj robisz? – wypalił zaskoczony, chwytając dziewczynę za rękę i instynktownie odciągając ją do tyłu, by w razie potrzeby móc ją bronić.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)
FanficAlessia nigdy nie była zakochana. Wraz z bliskimi mieszka w niezwykłym, choć niebezpiecznym Mieście Nocy, uczęszczając do jedynej w swoim rodzaju Akademii. Wraz ze zbliżającym się zakończeniem szkoły oraz tradycyjną dla telepatów ceremonią, wszystko...