Alessia
Niebiańska Rezydencja wyglądała równie imponująco, co zwykle, zwłaszcza w promieniach zachodzącego słońca. Okazały budynek na wzgórzu, otoczony górskim pasmem, stanowiącym granice doliny, w której znajdowało się Miasto Nocy, miał w sobie coś wyniosłego, co wprawiało w zachwyt, nawet kiedy było się już do tego widoku przyzwyczajonym.
– Dobra, poddaję się. Co tutaj robimy? – zapytała z westchnieniem Alessia, wpatrując się w plecy stojącego przed bramą Ariela.
Czuła się wyczerpana marszem, osłabiona i zła. Chociaż przez wzgląd na nią wszyscy zdecydowali się na powolne, ludzkie tempo, przez które droga z miasta do rezydencji zajęła im przynajmniej dziesięć razy dłużej, to i tak poruszanie się nie było z tego powodu łatwiejsze. Uparcie nie pozwalała wziąć się na ręce i teraz tego żałowała, ale jak zwykle była zbyt dumna i uparta, żeby tak po prostu pozwolić sobie na słabość.
Nie miała nawet siły chronić swoich myśli, o czym przekonała się, kiedy po raz kolejny zawirowało jej w głowie i Edward instynktownie przesunął się w jej stronę, obejmując ramieniem. W pierwszym odruchu spróbowała się odsunąć, ale po chwili dała za wygraną i z westchnieniem oparła się o nieco, wspierając głowę na ramieniu wampira i przymykając oczy. Przytulił ją bardziej stanowczo, dłonią odgarniając jej wilgotną grzywkę. Zadrżała pod jego dotykiem, mając wrażenie, że chłód wampirzej skóry sprawia jej ból.
Ariel obejrzał się przez ramię, a do niej wróciło uczucie sprzed tygodni, kiedy miała wrażenie, że podczas kolejnych spotkań muszą zaczynać wszystko od początku. Był tam, na wyciągnięcie ręki, a jednak bliskość jej rodziny sprawiała, że oddalał się od niej, jakby przekonany, że tak właśnie powinno być. Po prostu mnie dotknij. Chcę żebyś to ty mnie przytulił, Arielu, chciała wykrzyczeć, jednak nawet jeśli wyczytał te pragnienia z jej oczu, w żaden sposób nie zamierzał na nie zareagować.
– Muszę porozmawiać z królem – wyjaśnił spokojnie, ciemne oczy ponownie przenosząc na zamkniętą bramę. – Jeśli wyjdę poza tereny miasta, wilkołaki będą wiedzieć. Yves będzie – dodał z naciskiem.
– Może cię zatrzymać? – domyślił się Carlisle.
Na ustach Ariela pojawił się gorzki, pozbawiony wesołości uśmiech. Ali zesztywniała, zaniepokojona tym, jak zachowywał się, kiedy chodziło o jego ojca. Nienawiść do Yves'a go zmieniała i nie podobało jej się to, w jaki sposób.
– W najlepszym wypadku – przyznał w końcu. – Nie. Bardziej przeraża mnie to, że pozwoli mi przejść... A pozwoli, bo wtedy będzie miał pewność, że Ali została sama – dodał z przekonaniem.
– Zaraz... Co ty wspominasz? – zapytał Edward, gwałtownie zwracając się w jego stronę. – Te dzieciaki... Mój Boże, Damien miał rację. To jest dla niej niebezpieczne i to już od dawna.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)
FanfictionAlessia nigdy nie była zakochana. Wraz z bliskimi mieszka w niezwykłym, choć niebezpiecznym Mieście Nocy, uczęszczając do jedynej w swoim rodzaju Akademii. Wraz ze zbliżającym się zakończeniem szkoły oraz tradycyjną dla telepatów ceremonią, wszystko...