Sto osiemdziesiąt

31 6 0
                                    

Kristin

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kristin

Kristin tępo wpatrywała się w przedmiot w swoich dłoniach, czując narastające podenerwowanie. Dłonie jej zadrżały, a serce zabiło szybciej, choć za wszelka cenę usiłowała przejąć kontrolę nad swoim ciałem oraz tym, co czuła – z tym, że to okazało się niemożliwe.

– C-co to jest? – wykrztusiła z siebie, nie mogąc oderwać wzroku od pierścionka.

Białe złoto odcinało się na tle panującego w korytarzu półmroku. W ciemnościach widziała niemal równie dobrze, co i w świetle dnia, więc widziała każdy najdrobniejszy szczegół pierścionka. Obrączka była prosta, ale efektowna; przypominała kilka splecionych ze sobą pędów roślin, łączących się ze sobą w miejscu, gdzie połyskiwał łagodnie niewielki kryształek, którego nie potrafiła nazwać. Odprysk diamentu? Coś jeszcze innego? Jakie to zresztą miało znaczenie, skoro pierścionek był... piękny.

– Pierścionek – odparł po prostu Theo. W normalnym wypadku prychnęłaby, dochodząc do wniosku, że się z niej nabija, ale w tamtym momencie była w stanie wyłącznie stać w bezruchu. – Kristin...?

– Jest złoty – zauważyła, kolejny raz błyskając inteligencją – albo raczej jej brakiem.

– No, tak... Dobrze się złożyło, bo ty przecież nie lubisz srebra – zauważył tym samym lekkim i nieco formalnym tonem, którym się do niej zwracał.

Pokręciła głową z niedowierzaniem. Powiedzieć, że „nie lubiła" srebra było całkiem ładnie brzmiącym eufemizmem. Co prawda kruszec nie palił jej skóry, a szkodliwy był tylko wtedy, gdyby zbyt wielka jego ilość wniknęła do jej organizmu (co raczej nie miało mieć miejsca, skoro nie zamierzała biżuterii zjadać ani podgrzewać), ale była już przewrażliwiona na tym punkcie, tak jak i zbyt gwałtownie reagowała, jeśli chodziło o światło słoneczne. No cóż, wszystko sprowadzało się do instynktu, ale to nie było coś nad czym zamierzała się zastanawiać.

Wypuściła powietrze ze świstem w kolejnej naiwnej próbie wyrównania oddechu i zapanowania nad swoim kołacącym sercem. Próbowała jakoś doprowadzić się do porządku, ale to było trudne, zwłaszcza, że do jej świadomości próbowała przebić się dość istotna, odważna myśl, której...

– Chciałeś mi go dać? – zapytała, choć znała odpowiedź. Uniósł brwi, ale ani słowem nie skomentował naiwności jej pytania i po prostu skinął głową. – Dlaczego?

– A jak sądzisz? – odpowiedział, spoglądając na nią łagodnie.

Zacisnęła usta. To, co podsuwał jej umysł, nagle wydało się bardzo prawdopodobne i musiał się wysilić, by odepchnąć tę myśl od siebie i nie robić sobie niepotrzebnych nadziei. Najpierw musiała się upewnić, ale czuła się tak bardzo oszołomiona i...

– To dała ci River Song? – ciągnęła, prawie bezwiednie muskając palcami złożony w pudełeczku pierścionek. Powinien być chłodny, ale jej metal wydawał się ciepły.

LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz