Alessia
Łazienka znajdowała się na końcu korytarza, dokładnie tam, gdzie wskazał jej Theo. Było to małe, wyłożone kafelkami pomieszczenie, a w zasadzie dwa, bo na końcu salki, gdzie znajdowały się umywalki, umiejscowiono kolejne drzwi, tym razem prowadzące do toalety.
Alessia nawet nie zwróciła na nie uwagi, od razu podchodząc do jednej z trzech porcelanowych umywalek i zaciskają dłonie na jej brzegach. Teraz mogła pozwolić sobie na słabość i na to, żeby przestać udawać, że utrzymanie się w pionie przychodzi jej z łatwością. Słabość wróciła, kiedy tylko nerwy opadły wystarczająco, żeby poczuła się spokojniejszą. Adrenalina wciąż krążyła w jej żyłach, ale już nie tak intensywnie, a Ali czuła się zmęczona – tak bardzo zmęczona i to zarówno psychicznie, jak i fizycznie.
Uświadomiła sobie, że drży i machinalnie wzmocniła uścisk na brzegach umywalki, żeby przypadkiem nie upaść. Jakaś część niej pragnęła poddać się osłabieniu i osunąć się na ziemię, a później na dodatek zacząć płakać, ale łzy nie chciały płynąć, a ona czuła się zbyt dumna, żeby sobie na to pozwolić. Pieprzona duma Licavolich, przeszło jej przez myśl, ale nawet wiedząc, że to nie jest najrozsądniejsze, nie była w stanie się przełamać.
Uniosła głowę, żeby spojrzeć w wiszące na ścianie lustro. Natychmiast zauważyła to, co Theo miał na myśli – nie tylko była chorobliwie blada, ale również dostrzegła cienką stróżkę krwi, która ciągnęła się aż od nosa, kończąc się przed ustami. Rozmazała osokę, kiedy na korytarzu otarła twarz dłonią, ale to nie powstrzymało krwawienia, chociaż krew nie płynęła na tyle intensywnie, żeby zaczęła panikować. Raz jeszcze przycisnęła do twarzy płócienną chusteczkę, którą dostała od Theo, próbując jakoś doprowadzić się do porządku, ale mimo upływu minut plama czerwieni na materiale jedynie się powiększała.
Jęknęła z frustracji i nachyliła się bardziej, decydując się pozwolić krwi płynąć swobodnie. Kilka kropel spadło do umywalki, mocno odcinając się na tle białej porcelany. Alessia zacisnęła usta, czując jak jej żołądek skręca się i buntuje, co wydawało się tym bardziej ironiczne, że jako pół-wampirzyca nie powinna brzydzić się krwi, na dodatek własnej. Czuła, że przyczyna leży w czymś innym, ale nie potrafiła albo raczej nie chciała wprost przyznać się do tego, co było powodem jej stanu. Wiedziała, że istoty takie jak ona nie chorowały tak normalnie i w innym wypadku pewnie nie zbyłaby Theo albo od razu poszłaby do Carlisle'a, ale nie tym razem. Nie, skoro tak wiele działo się w koło i istniała możliwość tego, że to po prostu stres, nerwy i...
Och, głupia, kogo ty próbujesz oszukać?, zadrwił cichy głosik w jej głowie, jeszcze bardziej uprzykrzając jej życie. Jej ciało zdawało się pulsować bólem, co musiało mieć związek z tym, że nieświadomie napięła wszystkie mięśnie do granic możliwości. Miała wrażenie, że całe ciało wypełnione jest ołowiem, niemożliwie ciężkie i ściągające ją w dół. W jednej chwili zapragnęła znaleźć się znowu w domu i położyć do łóżka, ale jednocześnie wątpiła, żeby była w stanie zasnąć, skoro wciąż martwiła się o Quinna, a jej żołądek skręcał się, grożąc wywróceniem się na drugą stronę. Przeszła ją fala ciepła, mająca swoje źródło gdzieś w lewym ramieniu, rozchodząc się po całym jej ciele w postaci nieprzyjemnego, gorącego dreszczu. Nie minęła sekunda, a ciepło przeszło w coś, co była skłonna określić mianem bólu. Po raz kolejny czuła się tak źle, walcząc z objawami, które powinny być jej obce, skoro była nieśmiertelna.
CZYTASZ
LOST IN THE TIME [KSIĘGA IV: PEŁNIA] (TOM 2/2)
FanficAlessia nigdy nie była zakochana. Wraz z bliskimi mieszka w niezwykłym, choć niebezpiecznym Mieście Nocy, uczęszczając do jedynej w swoim rodzaju Akademii. Wraz ze zbliżającym się zakończeniem szkoły oraz tradycyjną dla telepatów ceremonią, wszystko...