Zdecydowanie za dużo dziś wypiłam. Kręciło mi się już w głowie i zaczynałam mówić niewyraźnie. To znak, że powinnam jak najszybciej znaleźć się w łóżku. Tylko jak tam trafić? Kurde, przecież jestem na przyjęciu. Tak daleko od mojego łóżka. No dobra, dam radę. Taksówka. Zaraz wezwę taksówkę. Ale gdzie się podział mój telefon? Rozejrzałam się dookoła wykonując przy tym niezdarny obrót, przez co prawie wyrżnęłam się na ziemię. Prawie, bo ktoś mnie uratował przed upadkiem. Podniosłam ciężkie powieki i ujrzałam JEGO. Cholerny błękit, albo nie, bardziej turkus. Długie palce zacisnęły się na moich odkrytych ramionach, dzięki czemu mogłam pokonać grawitację. Normalnie w takiej chwili pewnie bym płonęła ze wstydu, ale skoro jestem w stanie „zapomnienia" to mam to gdzieś. Z moich ust natomiast wykrada się niezrozumiały chichot. Oj, Sonia, źle z tobą. Zamiast zebrać resztki godności, to zarzucam ręce na szyję mężczyzny i uwieszam się na nim jak małpka. Mam nadzieję, że nikt tego nie zauważy, chociaż i tak uwaga wszystkich skupiona jest na mojej przyjaciółce Isabell i jej nowym narzeczonym, Liamie. Cieszę się ich szczęściem, naprawdę. Tyle razy wypiłam ich zdrowie, że urobiłam się jak kukułka... Nadmiar myśli dodatkowo spotęgował zawroty głowy. A jeszcze ten zapach. Kurde, co to za perfumy? Cichy śmiech sprowadził mnie na ziemię i zrozumiałam jego powód. Ja pierdziele, przecież ja Go właśnie wąchałam, publicznie, jawnie, na oczach wszystkich gości. Co za wstyd. Nie wydawał się jednak tym zmartwiony. Chyba nie wziął mnie nawet za wariatkę, jeszcze. Pewnie to tylko kwestia czasu. Tak czy inaczej, w dalszym ciągu ledwo stałam na nogach, z pewnością nie o własnych siłach. Męskie dłonie spoczęły na mojej talii, a w moich uszach wybrzmiał szept:
- Chodź ze mną. – Normalnie raczej na pewno bym już uciekała, teraz jednak mogłam myśleć tylko o tym, że moje najskrytsze fantazje wreszcie mogą się spełnić. Tak więc nie wahałam się, poszłam z Nim. Właściwie to raczej zostałam wyniesiona z sali balowej i zaciągnięta do jakiegoś pustego pokoju. Było całkowicie ciemno, nic nie widziałam. Za to czucie miałam doskonałe. Od razu trochę oprzytomniałam. Zostałam przyciśnięta do ściany, a ciepłe dłonie zaczęły badać moje wrażliwe ciało. Dreszcz pokrył mi skórę, ale nie czułam już zimna, wręcz przeciwnie. Fala gorąca trawiło mnie od środka. W dalszym ciągu przytrzymywałam się męskiego ciała zaplątanymi wokół jego szyi rękoma. Wyczuwałam jego przyśpieszony oddech, moje serce też szalało. Gdy te duże dłonie zamknęły się na moich niewielkich piersiach zaczęłam wręcz sapać. Chciałam Go pocałować. Od tak dawna o tym marzyłam... Nie było mi to jednak dane, bo nagle została obrócona twarzą do ściany. Nie miałam się już czego uczepić, więc rozłożyłam bezwiednie dłonie po obu stronach głowy. Pod rozgrzanym od nadmiaru emocji policzkiem poczułam zimno ściany, całkiem przyjemnie. Ważniejsze jednak było to jak te cudowne dłonie zdecydowanymi ruchami badały moje ciało. Każdy Jego ruch był pozbawiony jakichkolwiek wątpliwości, wręcz precyzyjny i nieznoszący sprzeciwu. A ja nawet nie byłam w stanie zaprotestować. Mokre pocałunki pokrywały najpierw moją szyję, potem ramiona. Palce pieściły sutki, a biodra przyległy ściśle do moich lędźwi. Wszystkie myśli uleciały z mojej głowy, gdy palce jednej ręki zacisnęły się na ramieniu, a drugiej podwijały moją sukienkę, by znaleźć mokrą bieliznę. Chłodne powietrze owionęło moje odkryte pośladki, lecz po chwili poczułam na nich gorąco męskiego ciała. Nie miałam czasu rozwodzić się nad odczuciami i zareagować, bo w tym samym momencie poczułam jak gwałtownie wdarł się we mnie do samego końca. Krzyk utkwił mi w krtani, gardło miałam ściśnięte, podobnie jak wszystkie inne mięśnie. Automatycznie szarpnęłam się na ile tylko mogłam, ale silna dłoń wciąż przytrzymywała moje biodro, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Wysunął się i zaraz naparł ponownie. Bolało, ale to był przyjemny ból. Może to głupie, ale czułam się z tym dobrze. Wiedziałam, że to On. Fantazjowałam o tym odkąd Go poznałam. Choć muszę przyznać sama przed sobą, że nie do końca tak to sobie wyobrażałam. Przyśpieszył ruchy i jeszcze mocniej zacisnął palce na mojej nagiej skórze. Jego ciało zaczęło drżeć i poczułam jak wystrzelił we mnie, zalewając gorącym strumieniem spermy. Oddech miał urwany, zastygł w bezruchu, jedynie głowę oparł na mym ramieniu. Chwilę potem odzyskał siły i pomógł mi się doprowadzić do ładu, sam też się poprawił, choć wystarczyło Mu zapiąć spodnie. Nie widziałam Jego twarzy, On mojej zresztą też nie. Może to i lepiej. Musnął delikatnie mój policzek i odezwał się po raz drugi:
- Chcesz wrócić do domu? – Że co? Jak to? Byłam tak zaskoczona, że nawet nie odpowiedziałam, co wziął za potwierdzenie. Ani się spostrzegłam jak już rozmawiał przez telefon zamawiając taksówkę. Zrozumiałam, że to dla mnie. I że prawdopodobnie właśnie popełniłam największy błąd w swoim życiu. A przecież chciałam tylko spełnić swe marzenie, chociaż jedno. I co Sonia? Warto było? Zapytałam sama siebie stojąc przed rezydencją Rose w oczekiwaniu na przyjazd taryfy.
**************************
W jakiś magiczny sposób moje opowiadanie zniknęło, więc dodaję je jeszcze raz.
Witam wszystkich czytelników/-czki w moim drugim opowiadaniu pt. Przewinienie. Jest to druga część Przebudzenia, ale tylko w niewielkim stopniu nawiązuję do pierwszej części. Tym razem będzie to historia Sonii. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu. Zachęcam do czytania, komentowania i jeśli Wam się podoba to do głosowania. Wszelkie sugestie i opinie będą dla mnie cenną wskazówką. Miłej lektury i pozdrawiam <3
CZYTASZ
Przewinienie (cz.2.)
RomanceSonia w swoim 23-letnim życiu wycierpiała już wiele. Dlaczego los znów rzuca jej kłody pod nogi? Pragnęła być po prostu szczęśliwa, mieć kogoś kto ją pokocha. Czy to tak wiele? Czy to grzech mieć marzenia? Wkrótce Bóg wysłucha jej błagań, ale zrobi...