- Jestem w ciąży. - Powtórzyłam te słowa, zaskoczona ich brzmieniem, bo do tej pory powtarzałam je tylko w myślach, nigdy na głos. Przed Maddy nie chciałam tego ukrywać, musiałam zrzucić z siebie ciężar tajemnicy.
- Chcesz o tym pogadać? - zapytała z troską Maddy.
- Tak, tylko nie wiem od tego zacząć... - naprawdę nie wiedziałam, musiałam być szczera nie tylko z ciocią, ale i z samą sobą, a do niektórych rzeczy ciężko się przyznać, zwłaszcza do popełnionych błędów.
- Spokojnie, nie będę Cie oceniać. Powiedz tyle na ile jesteś gotowa. A jeśli nie to poczekam. - Jej słowa ukoiły troszkę moje nerwy i stwierdziłam, że teraz albo nigdy. Zebrałam się na odwagę i zaczęłam mówić:
- Jestem w piątym tygodniu ciąży. To wszystko zaczęło się już kilka miesięcy temu. Zawsze miałam do Niego słabość. A potem było to przyjęcie, za dużo wypiliśmy i tak jakoś samo wyszło. Wiem, jestem dorosła, powinnam być odpowiedzialna, ale przy nim tracę zdolność logicznego myślenia. Był moim pierwszym i jedynym. Nie tak to sobie wyobrażałam i byłam nieco zawiedziona. Żałowałam trochę, że to się wydarzyło. Albo raczej, że wydarzyło się w takich okolicznościach. Nie o tym marzyłam przecież całe życie. A potem zaprosił mnie na kolację. Było miło, zupełnie inaczej. Sprawiał wrażenie faceta, który jednak wart jest zachodu, myślałam że mogę dać mu szansę. Ale okazało się, że byłam naiwna i dałam się zwieść kolejny raz. Szkoda tylko, że musiałam o tym się przekonać w bardzo dotkliwy sposób. - Oczy wypełniły się łzami, a głos zadrżał od emocji. Dłonie mi się trzęsły i pociły z nerwów. Mimo, że starałam się nad sobą panować, to wspomnienia powróciły i nie mogłam ich już powstrzymać.
- Soniu, jeśli chcesz to możemy dokończyć, gdy poczujesz się lepiej. - delikatnie zasugerowała Maddy, lecz ja wolałam mieć to już za sobą.
- Dam radę. - odetchnęłam głęboko i z nową siłą kontynuowałam. - Gdy zorientowałam się, że jestem w ciąży próbowałam go o tym poinformować, ale nie było z nim kontaktu. Wyjechał, nie odbierał telefonów, odciął się. Ale parę dni temu powrócił. Niestety, bo może lepiej gdybym go więcej nie spotkała. - Złowrogie słowa znów pojawiły się w moich myślach i nowa fala łez zalała moje policzki i skapywała na ubranie. Ledwo zwróciłam na to uwagę. - Nie chciał przyjąć tej nowiny do wiadomości, powiedział, że wszystko sobie wymyśliłam tylko po to, by wyciągnąć od niego kasę. Ale ja taka nie jestem, uwierz mi. - Poprosiłam płaczliwym tonem. Pragnęłam by ktoś choć raz stanął po mojej stronie, żeby ktoś mi uwierzył. Kobieta uścisnęła moją dłoń niosąc wsparcie i pocieszenie.
- Żałujesz? - zapytała cicho, a ja przez chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- Żałuję tylko tego, że uwierzyłam, iż mimo wszystko to się może udać. Dałam się zwieść. Nigdy jednak nie pożałuję tego, że zaszłam w ciążę i urodzę to dziecko. Jest i będzie moje. Wychowam je sama, jeśli ojciec nie chce zostać tatusiem. To dopiero malutkie ziarenko w moim brzuchu, a ja już zdążyłam je pokochać całą sobą i zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby dać temu dziecku wszystko co najlepsze, a przede wszystkim miłość. Tego jednego jestem pewna. - Powiedziałam z mocą, bo chciałam podkreślić prawdziwość swoich słów.
- Wiedz że będę Cię wspierać na ile tylko będę mogła i na ile mi pozwolisz. Jestem świadoma, że słabo się znamy, ale przecież jesteśmy rodziną, a rodzina musi się wspierać, więc pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - Uścisk dłoni i obejmujące mnie ramię potwierdziły wypowiedziane słowa. Od razu poczułam się lepiej i nabrałam nadziei, że może wszystko się pomyślnie ułoży.
- Dziękuję Ci, Maddy. To wiele dla mnie znaczy. Bardzo się cieszę, że jesteś moją ciocią i chociaż Ty mi zostałaś. Bo wiesz... - przerwałam na moment, bo silne emocje popłynęły w moich żyłach. Niby pogodziłam się z przeszłością, ale jednak strata bliskich wciąż bolała. - Gdy umarła mama, to może głupio zabrzmi, ale byłam z tym pogodzona. Dowiedzieliśmy się o jej chorobie na tyle późno, aby ją ocalić, ale na tyle wcześnie, byśmy mogli się na to jakoś przygotować czy choćby oswoić z tą myślą. Natomiast gdy w tym strasznym pożarze zginęli tata i Hana, to wszystko była chwila, dosłownie moment i utraciłam wszystkich, których kochałam. Sama ledwo uszłam z życiem i muszę przyznać, że bywały takie dni, kiedy żałowałam, że to nie ja byłam na ich miejscu, ale są też takie sytuacje, jak ta teraz, gdy cieszę się, że żyję i napełnia mnie nowa energia, chęć do życia i działania. A to wszystko dzięki Tobie. Dziękuję. - łzy zakręciły mi się na rzęsach, ale nie popłynęły. Byłyby to jednak oznaki poruszenia, a nie żalu czy smutku, jak dotychczas.
- Och Soniu, tak bardzo żałuję, że nie spotkaliśmy się wcześniej, że nie było mnie przy Tobie, gdy tak bardzo potrzebowałaś wsparcia. Jesteś jeszcze tak młoda, powinnaś studiować, korzystać z życia, bawić się, a nie zamykać w sobie i odgradzać od świata grubym murem. - zbeształa mnie ciocia, choć w jej głosie pobrzmiewał żal.
- Teraz już chyba całkiem zaprzepaściłam szansę na normalną młodość. Sama jestem sobie winna, wiem. - dopiero teraz zrozumiałam, że konsekwencje mojej ciąży będą znacznie większe niż przypuszczałam pierwotnie. Jaka ja jestem naiwna. Spuściłam głowę i wgapiałam się na swoje stopy, którymi krążyłam po miękkim jasnym dywanie.
- Nie mów tak. Dziecko to nie jest koniec, a dopiero początek. Początek wszystkiego. Początek nowego życia, nowej Ciebie. Poradzisz sobie, będziesz wspaniałą mamą, tylko musisz w to uwierzyć. Ja w Ciebie wierzę. - znów mnie uściskała, a gula z mego gardła powoli zaczęła znikać, umożliwiając normalny oddech. Może faktycznie Maddy ma rację?
CZYTASZ
Przewinienie (cz.2.)
RomanceSonia w swoim 23-letnim życiu wycierpiała już wiele. Dlaczego los znów rzuca jej kłody pod nogi? Pragnęła być po prostu szczęśliwa, mieć kogoś kto ją pokocha. Czy to tak wiele? Czy to grzech mieć marzenia? Wkrótce Bóg wysłucha jej błagań, ale zrobi...