********************
Witam wszystkich stałych i nowych czytelników :) Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i głosy. Jest mi bardzo miło, że tu jesteście, lecz byłoby mi jeszcze milej, gdybyście chcieli podzielić się swoimi opiniami, wrażeniami, może sugestiami odnośnie tej opowieści. Z góry dziękuję i pozdrawiam <3
*********************
Aidan
- Jak mogłaś zapomnieć wspomnieć mi o takim drobnym szczególe jak rozmowa z Sonią? - wydzierałem się na Lizzy i wcale nie kryłem gniewu. Nie zważałem nawet na fakt, że była w połowie rozebrana, bo już zaczynałem się do niej dobierać, gdy nagle wyskoczyła z czymś takim.
- No co? Kąpałeś się, nie chciałam Ci przeszkadzać. Odebrałam odruchowo. - broniła sie, ale nie zauważyłem żeby żałowała lub chociaż udawała skruchę. Ona po prostu nie widziała w tym żadnego problemu.
- Co jej powiedziałaś? - darłem się dalej.
- No nic. Tylko tyle, że jeśli chce z Tobą pogadać to musi chwilę poczekać. Najwyraźniej nie chciała. - dodała z przekąsem. A miałem o niej nieco lepsze zdanie.
- Skąd w ogóle wiesz, że to ona? - pytałem, bo przecież nie mam zapisanego jej numeru w telefonie, więc Elizabeth nie mogła tego wiedzieć.
- Zapytałam. - powiedziała tak po prostu.
- I niby się przedstawiła? - nie dowierzałem.
- Aidan, kurwa! Daj mi spokój! Nic nie zrobiłam. Chciałam z nią tylko pogadać. Wiem, ile dla Ciebie znaczy i zastanawiałam się tylko, czy to działa w dwie strony. - Byłem wściekły, a mimo wszystko byłem tez ciekaw do jakich wniosków doszła kobieta.
- No i? - ponagliłem blondynkę.
- No i nic. - Zawsze wiedziałem, że żarty o blondynkach mają w sobie ziarenko prawdy.
- Jak to nic? Niczego się nie dowiedziałaś? - rzucałem się dalej.
- Niczego, czego bym wcześniej nie wiedziała. - odpowiedziała jakby od niechcenia.
- Lizzy, miej litość. Mów co wiesz. - dodałem już nieco spokojniej, bo zrozumiałem, że krzykiem nic nie wskóram.
- Nie jesteś jej obojętny, jestem tego pewna. Nie wiem, co jej dokładnie zrobiłeś, jak ją skrzywdziłeś, ale wiem, że mimo wszystko coś was połączyło i jeśli nie weźmiesz dupy w troki i nic z tym nie zrobisz to osobiście i z największą przyjemnością zatopię ten piękny zgrabny obcas - wskazała na swoje wysokie szpilki - w twojej ciasnej, dziewiczej jak sądzę, dupce. - jej głos ociekał jakąś sadystyczną skłonnością i byłem dziwnie przekonany, że może mówić prawdę.
- Jesteś popieprzona. - podsumowałem jej wypowiedź.
- Ale za to szczera. I nie pozwolę abyś jeszcze bardziej zmarnował sobie życie. Albo sam mi opowiesz, co się stało, albo wyciągnę to z Ciebie siłą. - jej postawa w tym momencie mówiła jedno: Idę na wojnę, nie biorę jeńców.
- Po co to robisz? - zastanawiałem się.
- Bo widzę jak cierpisz. A jestem tak nienormalna, że zależy mi na Twoim jebanym szczęściu, bo myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. No więc jak będzie? Załatwimy to po dobroci? - Dociekliwa bestia, z tej strony jeszcze jej nie znałam. Elizabeth ma wiele twarzy, ta akurat jest dla mnie totalnym zaskoczeniem.
- Co mam Ci niby powiedzieć? - zapytałem z rezygnacja.
- Prawdę. Nie okłamuj mnie, ale przede wszystkim przestań okłamywać siebie. Uwierz mi na słowo, że wiem co mówię. Zbyt wiele lat zmarnowałam na wmawianie sobie rzeczy, w które chciałam wierzyć. - powiedziała tajemniczo, ale nie drążyłem tematu, nie teraz.
CZYTASZ
Przewinienie (cz.2.)
RomanceSonia w swoim 23-letnim życiu wycierpiała już wiele. Dlaczego los znów rzuca jej kłody pod nogi? Pragnęła być po prostu szczęśliwa, mieć kogoś kto ją pokocha. Czy to tak wiele? Czy to grzech mieć marzenia? Wkrótce Bóg wysłucha jej błagań, ale zrobi...