Sonia
Denerwowałam się. To miało być pierwsze spotkanie Aidana z Colem. Ojca z synem. Tylko nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, aby właśnie teraz wyjaśnić całą tę sytuację. Nie mam pewności, czy jeśli Aidan pozna prawdę to nie ucieknie szybciej niż się pojawił. Może lepiej jeśli najpierw się poznają, oswoją ze sobą, a dopiero gdy wszystko jakoś się ułoży to wyznam Mu prawdę?
Do tej pory nie dopuszczam jeszcze do siebie myśli, że to naprawdę może skończyć się dobrze. Że Aidan magicznym sposobem pokocha mnie i naszego synka. Że będziemy szczęśliwą kochającą się rodzinką jak z serialu i złe rzeczy nigdy Nas nie dosięgną. Bajka. W tym momencie myślałam tylko o tym, by nie zepsuć tego zanim w ogóle się zaczęło. Musiałam przede wszystkim myśleć o dobru Cole'a.
Jak na trzymiesięcznego niemowlaka przystało był już dużym chłopcem i rósł jak na drożdżach. Nie mogłam Go już cały dzień nosić, bo był za ciężki. Na mój widok cieszył się i machał rączkami. Niewiele osób miało z Nim kontakt, więc obawiam się jak zareaguje na Aidana. Uwielbiał spacery i teraz też uśmiechał się wesoło, gdy ubierałam Mu malutkie buciki. Wiadomo, że jeszcze nie chodzi, ale dostał je w prezencie od Isabell, która jak na matkę chrzestną przystało, uwielbia rozpieszczać swojego ulubieńca.
Aidan już czekał. Obserwowałam Go chwilę, zanim podeszłam. Kręcił się w kółko, nerwowo obracając rękoma. Był równie zaniepokojony, co ja. To już dobry znak, bo wcześniej nie okazywał żadnych emocji. Faktycznie zmienił się w ciągu tego roku.
- Długo czekasz? - rzuciłam zamiast powitania.
- Tylko kilka minut. - odpowiedział spoglądając ukradkiem w stronę wózka. Akurat Cole spał z paluszkiem w buzi. Wyglądał słodko i tak niewinnie. Moje matczyne serce pękało z radości. Ile ja bym dała, żeby kiedyś, wcale nie mówię, że tak od razu, ale może za jakiś czas, taką samą dumę rodzicielską poczuł Aidan.
- O czym chciałeś rozmawiać? - zapytałam, gdy ruszyliśmy spacerkiem po parkowych alejkach.
Aidan zerkał co rusz to na mnie, to na śpiącego chłopca i zbierał się w sobie.
- Wieczorem mam lot do Londynu. - zaczął jakimś smętnym tonem. Wyglądał na nieco przybitego. - Tak jak już Ci mówiłem, mam kilka spraw do załatwienia. Nie mam pojęcia jak długo mi to zajmie. - Tłumaczył się skruszony, a ja dziwnie się z tym czułam, zupełnie obce doznanie.
- Aidan, nie musisz mi się tłumaczyć. - zaoponowałam widząc Jego udręczoną twarz.
- Ale chcę. Cholera, nie wiem jak mam Ci to wytłumaczyć. To wszystko jest dla mnie takie nowe. Ale naprawdę chcę. Dla Ciebie, dla Nas chcę się postarać. - wyszeptał patrząc mi głęboko w oczy i chwytając za rękę. Przystanęliśmy na środku chodnika, aż inni spacerowicze musieli nas omijać. Żadne z Nas jednak nie przywiązało do tego zbytniej uwagi.
- Ja też tego chcę. - wyszeptałam, bo bałam się sama przed sobą przyznać, że właśnie złamałam swoje niegdysiejsze postanowienia. Miałam Mu więcej nie zaufać. Ale chciałam to zrobić. Nie potrafiłam Mu odmówić, sobie zresztą też, bo oboje inaczej bylibyśmy niezadowoleni.
- Ale wrócę. Obiecuję. A wtedy już Was nie zostawię. - zapewniał z mocą w głosie. Chciałam Mu wierzyć. Moje serce od razu dało się przekonać. O mało nie wyskoczyło z piersi.
- Będę czekać. - uświadomiłam sobie, że nieświadomie cały czas to robiłam. Czekałam na Niego. Na Aidana. Nie chciałam nikogo innego. Tylko On sprawiał, że moje ciało stawało w ogniu na samą myśl o Nim.
CZYTASZ
Przewinienie (cz.2.)
RomanceSonia w swoim 23-letnim życiu wycierpiała już wiele. Dlaczego los znów rzuca jej kłody pod nogi? Pragnęła być po prostu szczęśliwa, mieć kogoś kto ją pokocha. Czy to tak wiele? Czy to grzech mieć marzenia? Wkrótce Bóg wysłucha jej błagań, ale zrobi...